Jestem szefem muzycznym w jednej ze stacji. Co chwilę dostaję płyty tzw. artystów niezależnych, z małych wytwórni... powinienem za ich słuchanie dostawać dodatek za szkodliwą pracę. Za bardzo cenię swoich słuchaczy i takiego g*** nie będę puszczał na antenę. Dlaczego demonizuje się wielkie wytwórnie... może cała reszta tych niezależnych jest za słaba by zaistnieć? Może ich muzyka nie ma potencjału i nigdy nie zawojują rynku? Co do muzyki rockowej... wedle badań w Polsce tego gatunku słucha 6% słuchaczy... ale polscy młodzi artyści nadal zaklinają rzeczywistość i jak jeden mąż na siłę sięgają po muzykę rockową, która na świecie i w Polsce staje się coraz większą niszą. Nagrajcie dobry radiowy pop to będziecie grani. Szarpidrutom dziękujemy. Moi słuchacze to nie masochiści by ich katować uczącymi się dopiero rockowcami tylko dlatego, że wydali sobie płytę własnym sumptem.
Po pierwsze, to prawda, że dziennikarze dostają dużo chłamu, ale po drugie - trzeba być ignorantem i arogantem, by tak oceniać scenę niezależną. W małych wytwórniach powstaje znacznie więcej ciekawej muzyki niż w wielkiej trójce razem wziętej i wcale nie mam tu na myśli bardzo niszowych czy ekstremalnych gatunków. Nie wszyscy mają ochotę wydawać płyty w dużych wytwórniach. Proszę bardzo: Andrea Schroeder - w czym jest gorsza od setek innych artystek wydawanych przez duże wytwórnie? Grałeś jej utwory? Nawet w Trójce jej utwory leciały tylko w 2 audycjach autorskich - i to z drugiej płyty, bo pierwsza nie była obecna wcale. W czym ta muzyka jest gorsza? Może w tym, że wytwórnia nie wydaje milionów na reklamy i prezenty dla dziennikarzy? Miśku, po prostu jesteś bitym leniem i zwyczajnie muzyka nie jest Twoją pasją a jedynie "robotą" (celowo nie piszę: "pracą"). Bo gdyby było inaczej, to miałbyś ambicję szukać muzyki na własną rękę a nie czekać na płyty, a najlepiej już po selekcji zrobionej przez gigantów przemysłu fonograficznego. Nikt nie demonizuje dużych wytwórni - one po prostu robią swoje. Ja również nie krytykuję mediów komercyjnych. Jedne i drugie to prywatne przedsięwzięcia i ich sprawa, co robią. Jedynie krytykuję patologiczne układy pomiędzy tymi pierwszymi a mediami publicznymi. W katalogach dużych wytwórni jest dużo ciekawej muzyki, ale to nie oznacza, że jest to większość ciekawej muzyki, jaka powstaje na świecie. Nawet gdyby tym wytwórniom tak muzyka się podobała, to zwyczajnie, z powodów biznesowych, nie będą przecież wydawać całej ciekawej muzyki na świecie, bo w przeliczeniu na płytę, to by się nie opłacało: kanibalizacja marek, dublowanie podobnych rzeczy, wysokie koszty stałe wydania płyty, wysokie koszty promocji nowego artysty, brak czasu antenowego w mediach na upchnięcie dużej liczby artystów itd. itp. Lepiej skupiać się na promocji węższej liczby artystów - podstawa biznesu, po prostu malejące krańcowe przychody z tytułu kolejnych wydań. Zgoda co do muzyki rockowej - jest coraz bardziej wtórna. Osobiście słucham jej obecnie najmniej a kiedyś bym dał się za nią pokroić. Obiektywnie przyznaję rację, że selekcja muzyki jest czasochłonna a przecież zanim nie przesłuchamy, to nie wiemy, co zawiera krążek. Dlatego to robota dla pasjonatów, ludzi z poczuciem misji. Ja, gdybym był radiowcem, czułbym się spełniony dopiero wtedy, gdyby udało mi się wypromować utwory, które stałyby się przebojami. Czujesz różnicę z sytuacją, w której promujesz już wypromowany przebój? Nie jestem radiowcem, ale radiowcom - jako słuchacz ich audycji - rekomenduje płyty muzyków, których utwory nie leciały w polskich radiach. Są to muzycy, którzy wydają płyty własnym sumptem lub w małych wytwórniach. Podobnie im polecam sprawdzone audycje (w tym sensie, że wiem, iż ci radiowcy słuchają płyt, lubią szukać, odkrywać i unikają wtórności właśnie ze względu na szacunek do swoich słuchaczy). To jest piękna przygoda mojego życia i mam ogromną radość, gdy obydwie strony się cieszą. Ale może Ciebie coś takiego w ogóle nie interesuje i wystarcza ci selekcja robiona przez innych.
UU2017-09-11 17:33
00
Jestem szefem muzycznym w jednej ze stacji. Co chwilę dostaję płyty tzw. artystów niezależnych, z małych wytwórni... powinienem za ich słuchanie dostawać dodatek za szkodliwą pracę. Za bardzo cenię swoich słuchaczy i takiego g*** nie będę puszczał na antenę. Dlaczego demonizuje się wielkie wytwórnie... może cała reszta tych niezależnych jest za słaba by zaistnieć? Może ich muzyka nie ma potencjału i nigdy nie zawojują rynku? Co do muzyki rockowej... wedle badań w Polsce tego gatunku słucha 6% słuchaczy... ale polscy młodzi artyści nadal zaklinają rzeczywistość i jak jeden mąż na siłę sięgają po muzykę rockową, która na świecie i w Polsce staje się coraz większą niszą. Nagrajcie dobry radiowy pop to będziecie grani. Szarpidrutom dziękujemy. Moi słuchacze to nie masochiści by ich katować uczącymi się dopiero rockowcami tylko dlatego, że wydali sobie płytę własnym sumptem.
Po pierwsze, to prawda, że dziennikarze dostają dużo chłamu, ale po drugie - trzeba być ignorantem i arogantem, by tak oceniać scenę niezależną. W małych wytwórniach powstaje znacznie więcej ciekawej muzyki niż w wielkiej trójce razem wziętej i wcale nie mam tu na myśli bardzo niszowych czy ekstremalnych gatunków. Nie wszyscy mają ochotę wydawać płyty w dużych wytwórniach. Proszę bardzo: Andrea Schroeder - w czym jest gorsza od setek innych artystek wydawanych przez duże wytwórnie? Grałeś jej utwory? Nawet w Trójce jej utwory leciały tylko w 2 audycjach autorskich - i to z drugiej płyty, bo pierwsza nie była obecna wcale. W czym ta muzyka jest gorsza? Może w tym, że wytwórnia nie wydaje milionów na reklamy i prezenty dla dziennikarzy? Miśku, po prostu jesteś bitym leniem i zwyczajnie muzyka nie jest Twoją pasją a jedynie "robotą" (celowo nie piszę: "pracą"). Bo gdyby było inaczej, to miałbyś ambicję szukać muzyki na własną rękę a nie czekać na płyty, a najlepiej już po selekcji zrobionej przez gigantów przemysłu fonograficznego. Nikt nie demonizuje dużych wytwórni - one po prostu robią swoje. Ja również nie krytykuję mediów komercyjnych. Jedne i drugie to prywatne przedsięwzięcia i ich sprawa, co robią. Jedynie krytykuję patologiczne układy pomiędzy tymi pierwszymi a mediami publicznymi. W katalogach dużych wytwórni jest dużo ciekawej muzyki, ale to nie oznacza, że jest to większość ciekawej muzyki, jaka powstaje na świecie. Nawet gdyby tym wytwórniom tak muzyka się podobała, to zwyczajnie, z powodów biznesowych, nie będą przecież wydawać całej ciekawej muzyki na świecie, bo w przeliczeniu na płytę, to by się nie opłacało: kanibalizacja marek, dublowanie podobnych rzeczy, wysokie koszty stałe wydania płyty, wysokie koszty promocji nowego artysty, brak czasu antenowego w mediach na upchnięcie dużej liczby artystów itd. itp. Lepiej skupiać się na promocji węższej liczby artystów - podstawa biznesu, po prostu malejące krańcowe przychody z tytułu kolejnych wydań. Zgoda co do muzyki rockowej - jest coraz bardziej wtórna. Osobiście słucham jej obecnie najmniej a kiedyś bym dał się za nią pokroić. Obiektywnie przyznaję rację, że selekcja muzyki jest czasochłonna a przecież zanim nie przesłuchamy, to nie wiemy, co zawiera krążek. Dlatego to robota dla pasjonatów, ludzi z poczuciem misji. Ja, gdybym był radiowcem, czułbym się spełniony dopiero wtedy, gdyby udało mi się wypromować utwory, które stałyby się przebojami. Czujesz różnicę z sytuacją, w której promujesz już wypromowany przebój? Nie jestem radiowcem, ale radiowcom - jako słuchacz ich audycji - rekomenduje płyty muzyków, których utwory nie leciały w polskich radiach. Są to muzycy, którzy wydają płyty własnym sumptem lub w małych wytwórniach. Podobnie im polecam sprawdzone audycje (w tym sensie, że wiem, iż ci radiowcy słuchają płyt, lubią szukać, odkrywać i unikają wtórności właśnie ze względu na szacunek do swoich słuchaczy). To jest piękna przygoda mojego życia i mam ogromną radość, gdy obydwie strony się cieszą. Ale może Ciebie coś takiego w ogóle nie interesuje i wystarcza ci selekcja robiona przez innych.
Żeby być dobrze zrozumianym... może najpierw słowniczek trudniejszych pojęć mainstream - główny nurt muzyczny scena niezależna - ta cześć rynku która NIGDY nie stanie się wiodącym nurtem
I właściwie tutaj powinno się postawić kropkę. Jak coś/ktoś chce być niezależny to niech sobie siedzi w garażu i gra ewentualnie występuje w undergroundowych klubach. Ale nie w PL - bo tu ciągle chcę się końmi ludzi zaciągnąć na siłę do sceny niezależnej, bo niby ona bardziej wartościowa od mainstreamowego popu. Panuje wręcz przeświadczenie, że pop, dance czy elektronika to jakiś plastik-fantastik a tylko miażdżące uszy rockowe brzmienie jest cool. A już największym wyznacznikiem jest jak coś zagrają w Trójce. No to uprzedzając - ja jako szef muzyczny te wszystkie rzeczy a priori odrzucam. Nie interesuje mnie rock, nie interesuje mnie scena niezależna - tym niech się zajmują dziennikarze muzyczni w stacjach publicznych w swoich autorskich audycjach dla fanów. Ja tworzę playlistę i ma być dla ludzi... a nie dla wybranych ludzi.
Co do pasji czy roboty. Muzyka zawsze była moją pasją... ale problem pojawia się wtedy gdy z pasji staje się fetyszem, wręcz uzależnieniem. Ludzie w młodości szukają swojej muzyki... gdy już ja znajdą na ogół z wiekiem zamykają się na inne gatunki. Ja sobie na coś takiego nie mogę pozwolić, muszę myśleć co się potencjalnie spodoba 60 latkowi spod Wałbrzycha i 24 latce z Białegostoku. Często to nie są wyrobieni w niezależnych nurtach ludzie, którzy muzykę w radiu traktują utylitarnie. A Ci co żyją muzyką w jej niezależnym wydaniu to i tak sobie ją dużo wcześniej ode mnie znajdą w sieci... ja im tego w południe nie muszę serwować.
Co do selekcji... wiesz ile z tego co co tydzień trafia do mnie z wytwórni - tych trzech złych głównych - trafia na antenę? 10% góra. A są tygodnie, że z 20 propozycji nie wybieram nic... bo uznaję, że się nie nadaje. Więc to nie jest tak, że ktoś za mnie robi robotę i selekcjonuje.
Szef Muzyczny2017-09-12 12:33
00
Żeby być dobrze zrozumianym... może najpierw słowniczek trudniejszych pojęć mainstream - główny nurt muzyczny scena niezależna - ta cześć rynku która NIGDY nie stanie się wiodącym nurtem I właściwie tutaj powinno się postawić kropkę.
Czy Adele, której płyty wydaje niezależna wytwórnia to - Twoim zadaniem - mainstream czy nie? Czy Closterkeller, którego płyty wydaje jeden z majorsów jest bardziej mainstreamowy niż Golec uOrkiestra która wydaje płyty we własnej wytwórni? Pytam, bo mam wrażenie, że znów lecisz kalkami powielanymi przez dziennikarzy muzycznych wiodących mediów... Scena niezależna to po prostu muzycy, którzy wydają płyty poza kilkoma globalnymi korporacjami fonograficznymi - bo być może te korporacje nie są zainteresowane ich muzyką, bo być może sami nie chcą u nich wydawać itd. itp. Strasznym uproszczeniem jest robienie ze sceny niezależnej jakiegoś garażowego potwora, który to gra albo alternatywę albo hipsterkę albo ciężkie odmiany metalu albo muzykę świata albo poezje śpiewaną albo ambient albo... W USA country jest bardzo popularnym gatunkiem, obecnym w kluczowych mediach a przecież tę muzykę wydaje masa małych wytwórni. Inna sprawa, że określenie "niezależny" jest dość niefortunne. Dla mnie sprawa jest prosta - muzyk "niezależny" to po prostu muzyk spoza katalogu wielkiej trójki. Oczywiście wielka trójka bardziej stawia na muzykę mainstreamową - w sensie pop, gwiazdy rocka itd. itp. Ale przecież w małych wytwórniach lub na zasadzie DIY powstaje również masa przebojowej muzyki! Jest jej tyle, że gdyby nagle majorsi i ich płyty zniknęły, to i tak rozgłośnie radiowe miałyby problem z upchnięciem jej na playlistach! Rany, przecież wystarczy poszperać nawet na youtube. Kilka lat temu każdego dnia odkrywałem dziesiątki ciekawych artystów na MySpace - bardzo różne rzeczy od muzyki lekkiej, przebojowej po muzykę, która głęboko wbijała się w serce i mózg. Z wielką satysfakcją mogę powiedzieć, że jako amator, sprawiłem, że utwory niektórych z nich poleciały w polskim eterze, a nawet były koncerty. Oczywiście nie jest to dowód na to, że wystarczy być dobrym, żeby się przebić, bo jednocześnie widziałem różnicę w skali promocji takich artystów w porównaniu z tymi z katalogów dużych wytwórni. Nie narzekałem, cieszyłem się z tego, że się udało, choć wiem, że gdyby były duże pieniądze to byłoby znacznie łatwiej i znacznie więcej i znacznie częściej...
Jak coś/ktoś chce być niezależny to niech sobie siedzi w garażu i gra ewentualnie występuje w undergroundowych klubach. Ale nie w PL - bo tu ciągle chcę się końmi ludzi zaciągnąć na siłę do sceny niezależnej, bo niby ona bardziej wartościowa od mainstreamowego popu. Panuje wręcz przeświadczenie, że pop, dance czy elektronika to jakiś plastik-fantastik a tylko miażdżące uszy rockowe brzmienie jest cool.
No i widzisz... znów piszesz bzdury, bo tak się składa, że małe wytwórnie wydają również: pop, dance, elektronikę. Problem w tym, że i tak większość z Was - kierowników muzycznych - najpierw sięgnie po promosa od majorsa. Powodów jest wiele, w tym również takie, że wytwórnie płacą mediom za promocję. Ale tak jak wcześniej pisałem, nie obchodzi mnie to, jeśli sprawa dotyczy mediów komercyjnych.
A już największym wyznacznikiem jest jak coś zagrają w Trójce.
Dla mnie to żaden wyznacznik odkąd Trójka zaczęła w zawoalowany sposób grać w tę samą grę, co media komercyjne. Od lat spycha lub wypycha się audycje, w których sięga się po nowości, odkrywa nowe rzeczy. Oczywiście nadal jest to radio, które różni się od czołówki rozgłośni komercyjnych i to, co w Trójce jest mainstreamem, może być ekstremalną niszą w ZETce, ale to osobny temat na rozmowę.
Nie interesuje mnie rock, nie interesuje mnie scena niezależna - tym niech się zajmują dziennikarze muzyczni w stacjach publicznych w swoich autorskich audycjach dla fanów. Ja tworzę playlistę i ma być dla ludzi... a nie dla wybranych ludzi.
Czyli grasz oklepane kawałki i traktujesz swoich słuchaczy jak idiotów, którzy nie zasługują na nic innego, bo i tak się na tym czymś innym nie poznają. Skąd te protekcjonalne podejście do słuchaczy? Przypominasz mi większość dyrektorów domów kultury, którzy boją się zaprosić mniej znanych muzyków i wydać 30 x razy mniej pieniędzy na zorganizowanej fajnej imprezy lokalnej, bo może się nie uda, bo może burmistrz się zdenerwuje i może straci się stołek. Na szczęście są też tacy dyrektorzy DK, którym się chce i nagle okazuje się, że publika dopisała i że temu statystycznemu Kowalskiemu, którego traktujecie jak idiotę spodoba się muzyka, której nie usłyszy na tych waszych playlistach. Ba, ten człowiek wystąpi za znacznie mniejsze pieniądze i mało tego będzie miał lepszy kontakt z publiką. I jeszcze raz powtarzam, scena niezależna to nie dźwięki a la Einstürzende Neubauten... To także rzeczy przebojowe, ale czysto zaśpiewane, fajnie zaaranżowane, profesjonalnie zagrane, często z bogatym instrumentarium
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Piotr Liroy-Marzec chce ustawowo zwiększyć udział polskiej muzyki w radiu i wycofać reklamy z TVP
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (18)
WASZE KOMENTARZE
Po pierwsze, to prawda, że dziennikarze dostają dużo chłamu, ale po drugie - trzeba być ignorantem i arogantem, by tak oceniać scenę niezależną. W małych wytwórniach powstaje znacznie więcej ciekawej muzyki niż w wielkiej trójce razem wziętej i wcale nie mam tu na myśli bardzo niszowych czy ekstremalnych gatunków. Nie wszyscy mają ochotę wydawać płyty w dużych wytwórniach. Proszę bardzo: Andrea Schroeder - w czym jest gorsza od setek innych artystek wydawanych przez duże wytwórnie? Grałeś jej utwory? Nawet w Trójce jej utwory leciały tylko w 2 audycjach autorskich - i to z drugiej płyty, bo pierwsza nie była obecna wcale. W czym ta muzyka jest gorsza? Może w tym, że wytwórnia nie wydaje milionów na reklamy i prezenty dla dziennikarzy? Miśku, po prostu jesteś bitym leniem i zwyczajnie muzyka nie jest Twoją pasją a jedynie "robotą" (celowo nie piszę: "pracą"). Bo gdyby było inaczej, to miałbyś ambicję szukać muzyki na własną rękę a nie czekać na płyty, a najlepiej już po selekcji zrobionej przez gigantów przemysłu fonograficznego.
Nikt nie demonizuje dużych wytwórni - one po prostu robią swoje. Ja również nie krytykuję mediów komercyjnych. Jedne i drugie to prywatne przedsięwzięcia i ich sprawa, co robią. Jedynie krytykuję patologiczne układy pomiędzy tymi pierwszymi a mediami publicznymi. W katalogach dużych wytwórni jest dużo ciekawej muzyki, ale to nie oznacza, że jest to większość ciekawej muzyki, jaka powstaje na świecie. Nawet gdyby tym wytwórniom tak muzyka się podobała, to zwyczajnie, z powodów biznesowych, nie będą przecież wydawać całej ciekawej muzyki na świecie, bo w przeliczeniu na płytę, to by się nie opłacało: kanibalizacja marek, dublowanie podobnych rzeczy, wysokie koszty stałe wydania płyty, wysokie koszty promocji nowego artysty, brak czasu antenowego w mediach na upchnięcie dużej liczby artystów itd. itp. Lepiej skupiać się na promocji węższej liczby artystów - podstawa biznesu, po prostu malejące krańcowe przychody z tytułu kolejnych wydań.
Zgoda co do muzyki rockowej - jest coraz bardziej wtórna. Osobiście słucham jej obecnie najmniej a kiedyś bym dał się za nią pokroić.
Obiektywnie przyznaję rację, że selekcja muzyki jest czasochłonna a przecież zanim nie przesłuchamy, to nie wiemy, co zawiera krążek. Dlatego to robota dla pasjonatów, ludzi z poczuciem misji. Ja, gdybym był radiowcem, czułbym się spełniony dopiero wtedy, gdyby udało mi się wypromować utwory, które stałyby się przebojami. Czujesz różnicę z sytuacją, w której promujesz już wypromowany przebój? Nie jestem radiowcem, ale radiowcom - jako słuchacz ich audycji - rekomenduje płyty muzyków, których utwory nie leciały w polskich radiach. Są to muzycy, którzy wydają płyty własnym sumptem lub w małych wytwórniach. Podobnie im polecam sprawdzone audycje (w tym sensie, że wiem, iż ci radiowcy słuchają płyt, lubią szukać, odkrywać i unikają wtórności właśnie ze względu na szacunek do swoich słuchaczy). To jest piękna przygoda mojego życia i mam ogromną radość, gdy obydwie strony się cieszą.
Ale może Ciebie coś takiego w ogóle nie interesuje i wystarcza ci selekcja robiona przez innych.
Żeby być dobrze zrozumianym... może najpierw słowniczek trudniejszych pojęć
mainstream - główny nurt muzyczny
scena niezależna - ta cześć rynku która NIGDY nie stanie się wiodącym nurtem
I właściwie tutaj powinno się postawić kropkę.
Jak coś/ktoś chce być niezależny to niech sobie siedzi w garażu i gra ewentualnie występuje w undergroundowych klubach.
Ale nie w PL - bo tu ciągle chcę się końmi ludzi zaciągnąć na siłę do sceny niezależnej, bo niby ona bardziej wartościowa od mainstreamowego popu.
Panuje wręcz przeświadczenie, że pop, dance czy elektronika to jakiś plastik-fantastik a tylko miażdżące uszy rockowe brzmienie jest cool. A już największym wyznacznikiem jest jak coś zagrają w Trójce.
No to uprzedzając - ja jako szef muzyczny te wszystkie rzeczy a priori odrzucam.
Nie interesuje mnie rock, nie interesuje mnie scena niezależna - tym niech się zajmują dziennikarze muzyczni w stacjach publicznych w swoich autorskich audycjach dla fanów.
Ja tworzę playlistę i ma być dla ludzi... a nie dla wybranych ludzi.
Co do pasji czy roboty.
Muzyka zawsze była moją pasją... ale problem pojawia się wtedy gdy z pasji staje się fetyszem, wręcz uzależnieniem.
Ludzie w młodości szukają swojej muzyki... gdy już ja znajdą na ogół z wiekiem zamykają się na inne gatunki. Ja sobie na coś takiego nie mogę pozwolić, muszę myśleć co się potencjalnie spodoba 60 latkowi spod Wałbrzycha i 24 latce z Białegostoku. Często to nie są wyrobieni w niezależnych nurtach ludzie, którzy muzykę w radiu traktują utylitarnie.
A Ci co żyją muzyką w jej niezależnym wydaniu to i tak sobie ją dużo wcześniej ode mnie znajdą w sieci... ja im tego w południe nie muszę serwować.
Co do selekcji... wiesz ile z tego co co tydzień trafia do mnie z wytwórni - tych trzech złych głównych - trafia na antenę?
10% góra. A są tygodnie, że z 20 propozycji nie wybieram nic... bo uznaję, że się nie nadaje.
Więc to nie jest tak, że ktoś za mnie robi robotę i selekcjonuje.
Czy Adele, której płyty wydaje niezależna wytwórnia to - Twoim zadaniem - mainstream czy nie?
Czy Closterkeller, którego płyty wydaje jeden z majorsów jest bardziej mainstreamowy niż Golec uOrkiestra która wydaje płyty we własnej wytwórni?
Pytam, bo mam wrażenie, że znów lecisz kalkami powielanymi przez dziennikarzy muzycznych wiodących mediów... Scena niezależna to po prostu muzycy, którzy wydają płyty poza kilkoma globalnymi korporacjami fonograficznymi - bo być może te korporacje nie są zainteresowane ich muzyką, bo być może sami nie chcą u nich wydawać itd. itp. Strasznym uproszczeniem jest robienie ze sceny niezależnej jakiegoś garażowego potwora, który to gra albo alternatywę albo hipsterkę albo ciężkie odmiany metalu albo muzykę świata albo poezje śpiewaną albo ambient albo... W USA country jest bardzo popularnym gatunkiem, obecnym w kluczowych mediach a przecież tę muzykę wydaje masa małych wytwórni.
Inna sprawa, że określenie "niezależny" jest dość niefortunne. Dla mnie sprawa jest prosta - muzyk "niezależny" to po prostu muzyk spoza katalogu wielkiej trójki. Oczywiście wielka trójka bardziej stawia na muzykę mainstreamową - w sensie pop, gwiazdy rocka itd. itp. Ale przecież w małych wytwórniach lub na zasadzie DIY powstaje również masa przebojowej muzyki! Jest jej tyle, że gdyby nagle majorsi i ich płyty zniknęły, to i tak rozgłośnie radiowe miałyby problem z upchnięciem jej na playlistach! Rany, przecież wystarczy poszperać nawet na youtube. Kilka lat temu każdego dnia odkrywałem dziesiątki ciekawych artystów na MySpace - bardzo różne rzeczy od muzyki lekkiej, przebojowej po muzykę, która głęboko wbijała się w serce i mózg. Z wielką satysfakcją mogę powiedzieć, że jako amator, sprawiłem, że utwory niektórych z nich poleciały w polskim eterze, a nawet były koncerty. Oczywiście nie jest to dowód na to, że wystarczy być dobrym, żeby się przebić, bo jednocześnie widziałem różnicę w skali promocji takich artystów w porównaniu z tymi z katalogów dużych wytwórni. Nie narzekałem, cieszyłem się z tego, że się udało, choć wiem, że gdyby były duże pieniądze to byłoby znacznie łatwiej i znacznie więcej i znacznie częściej...
No i widzisz... znów piszesz bzdury, bo tak się składa, że małe wytwórnie wydają również: pop, dance, elektronikę. Problem w tym, że i tak większość z Was - kierowników muzycznych - najpierw sięgnie po promosa od majorsa. Powodów jest wiele, w tym również takie, że wytwórnie płacą mediom za promocję. Ale tak jak wcześniej pisałem, nie obchodzi mnie to, jeśli sprawa dotyczy mediów komercyjnych.
Dla mnie to żaden wyznacznik odkąd Trójka zaczęła w zawoalowany sposób grać w tę samą grę, co media komercyjne. Od lat spycha lub wypycha się audycje, w których sięga się po nowości, odkrywa nowe rzeczy. Oczywiście nadal jest to radio, które różni się od czołówki rozgłośni komercyjnych i to, co w Trójce jest mainstreamem, może być ekstremalną niszą w ZETce, ale to osobny temat na rozmowę.
Czyli grasz oklepane kawałki i traktujesz swoich słuchaczy jak idiotów, którzy nie zasługują na nic innego, bo i tak się na tym czymś innym nie poznają. Skąd te protekcjonalne podejście do słuchaczy? Przypominasz mi większość dyrektorów domów kultury, którzy boją się zaprosić mniej znanych muzyków i wydać 30 x razy mniej pieniędzy na zorganizowanej fajnej imprezy lokalnej, bo może się nie uda, bo może burmistrz się zdenerwuje i może straci się stołek. Na szczęście są też tacy dyrektorzy DK, którym się chce i nagle okazuje się, że publika dopisała i że temu statystycznemu Kowalskiemu, którego traktujecie jak idiotę spodoba się muzyka, której nie usłyszy na tych waszych playlistach. Ba, ten człowiek wystąpi za znacznie mniejsze pieniądze i mało tego będzie miał lepszy kontakt z publiką. I jeszcze raz powtarzam, scena niezależna to nie dźwięki a la Einstürzende Neubauten... To także rzeczy przebojowe, ale czysto zaśpiewane, fajnie zaaranżowane, profesjonalnie zagrane, często z bogatym instrumentarium