uczcie się studenci dziennikarstwa jak nie zepsuć swojej kariery bo wylądujecie w superstacji czy innym niszowym kanałku

Po obejrzeniu wywiadu z Krzaklewskim stwierdzam, że jak na dzisiejsze zwyczaje dziennikarskie to Gembarowski był spokojnym, opanowanym i grzecznym gospodarzem programu. Wymienia jakieś liczby, prosi o odpowiedzi na pytania. Dzisiaj dziennikarze w telewizji zakrzykują swoich rozmówców, o liczbach nie mają pojęcia i używają argumentów na poziomie: "a pan nie ma racji, tylko ja mam rację i już, a jak się nie podoba, to więcej pana nie zaproszę".

Superstacja, to jak zsyłka na Sybir, wieje nudą, chłodem, brakiem widzów, kasy. Jednym słowem dziennikarska tundra dla tych, którzy nie mają szans na normalną prace w mediach. Kto to jeszcze ogląda? Pracownicy stacji i ich rodziny w ramach umowy o dzieło.