No chyba żaden normalny klient nie będzie mial ochoty być kojarzonym z tym syfem wizerunkowym, kontrolami US i PIP oraz marnować czasu na zeznania i bycie świadkiem. Szybko tez Wam, drodzy klienci podpowiem, da się oszczędzić. Modny reżyser nie zawsze jest najlepszym rozwiazaniem a kamera, ktorą robi sie filmy kinowe nie jest potrzebna do reklamy internetowej, mniej lamp nie znaczy ciemniej itd.
Nobody2021-10-26 06:17
00
No chyba żaden normalny klient nie będzie mial ochoty być kojarzonym z tym syfem wizerunkowym, kontrolami US i PIP oraz marnować czasu na zeznania i bycie świadkiem. Szybko tez Wam, drodzy klienci podpowiem, da się oszczędzić. Modny reżyser nie zawsze jest najlepszym rozwiazaniem a kamera, ktorą robi sie filmy kinowe nie jest potrzebna do reklamy internetowej, mniej lamp nie znaczy ciemniej itd.
To Ci podpowiem jak to się skończy. Może nawet będzie kontrola PiP, która nie wykaże nic więcej niż kilka drobnych uchybień (nie większych niż w przeciętnym spożywczym). A powód jest banalny - 90% produkcji to projekty, do których ludzie brani są na umowach cywilnoprawnych. I to nie żadna wada systemu, a zwyczajna specyfika pracy. Pracujesz przy projekcie (to nie teatr, żeby zatrudniać aktorów na UoP). A jak są umowy cywilnoprawne - to nie sprawa PiP, a próby podciągania, że to "utajnione" umowy o pracę to jedna wielka nadinterpretacja.
Ten "syf wizerunkowy", o którym piszesz - jest tylko w świadomości Twojej i jeszcze kilku rozgoryczonych osób. Sprawa minie równie szybko jak cała rozdmuchana afera z Frogshopposting (która nota bene wrzuca teraz memy... z żabami?) i oprócz drobnej ryski nie będzie miała większego przełożenia na biznes. A to wszystko przez krzykaczy, którzy tylko potrafią krzyczeć klawiaturą w internecie, a działać skutecznie już niekoniecznie.
Somebody2021-10-26 09:32
00
To nie jest problem tego studia produkcyjnego, to jest proceder, który ma miejsce w całej branży kreatywnej. Sorry, ale nie wierzę, że kogokolwiek to dziwi. A zwłaszcza Państwo. Skoro pracodawca, dajmy na to, agencja reklamowa, miesiąc w miesiąc podpisuje na tę samą kwotę umowę o dzieło z danym pracownikiem, ma dla niego biurko, służbowy sprzęt, a nawet czasem "w ramach dżentelmeńskiej umowy" daje mu płatny urlop, to co ZUS czy tam US się nie orientuje, że coś jest nie tak? Że to ma znamiona stosunku pracy? No ludzie! I tylko pracownikom się wciska kit, że to jest dla nich dobre rozwiązanie, tylko oni zostają bez płatnego L4, bez opłacanej składki zdrowotnej, z ręką w nocniku generalnie, bo po latach takiej pracy nie mają nic.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Państwowa Inspekcja Pracy może zająć się Papaya Films
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (9)
WASZE KOMENTARZE
No chyba żaden normalny klient nie będzie mial ochoty być kojarzonym z tym syfem wizerunkowym, kontrolami US i PIP oraz marnować czasu na zeznania i bycie świadkiem.
Szybko tez Wam, drodzy klienci podpowiem, da się oszczędzić. Modny reżyser nie zawsze jest najlepszym rozwiazaniem a kamera, ktorą robi sie filmy kinowe nie jest potrzebna do reklamy internetowej, mniej lamp nie znaczy ciemniej itd.
To Ci podpowiem jak to się skończy. Może nawet będzie kontrola PiP, która nie wykaże nic więcej niż kilka drobnych uchybień (nie większych niż w przeciętnym spożywczym). A powód jest banalny - 90% produkcji to projekty, do których ludzie brani są na umowach cywilnoprawnych. I to nie żadna wada systemu, a zwyczajna specyfika pracy. Pracujesz przy projekcie (to nie teatr, żeby zatrudniać aktorów na UoP). A jak są umowy cywilnoprawne - to nie sprawa PiP, a próby podciągania, że to "utajnione" umowy o pracę to jedna wielka nadinterpretacja.
Ten "syf wizerunkowy", o którym piszesz - jest tylko w świadomości Twojej i jeszcze kilku rozgoryczonych osób. Sprawa minie równie szybko jak cała rozdmuchana afera z Frogshopposting (która nota bene wrzuca teraz memy... z żabami?) i oprócz drobnej ryski nie będzie miała większego przełożenia na biznes. A to wszystko przez krzykaczy, którzy tylko potrafią krzyczeć klawiaturą w internecie, a działać skutecznie już niekoniecznie.
To nie jest problem tego studia produkcyjnego, to jest proceder, który ma miejsce w całej branży kreatywnej. Sorry, ale nie wierzę, że kogokolwiek to dziwi. A zwłaszcza Państwo. Skoro pracodawca, dajmy na to, agencja reklamowa, miesiąc w miesiąc podpisuje na tę samą kwotę umowę o dzieło z danym pracownikiem, ma dla niego biurko, służbowy sprzęt, a nawet czasem "w ramach dżentelmeńskiej umowy" daje mu płatny urlop, to co ZUS czy tam US się nie orientuje, że coś jest nie tak? Że to ma znamiona stosunku pracy? No ludzie! I tylko pracownikom się wciska kit, że to jest dla nich dobre rozwiązanie, tylko oni zostają bez płatnego L4, bez opłacanej składki zdrowotnej, z ręką w nocniku generalnie, bo po latach takiej pracy nie mają nic.