Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Marcin Walter i Maciej Kabroński wicenaczelnymi „Faktu”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (41)
WASZE KOMENTARZE
Walter pierwszy tydzień w robocie i zero pracy zero pomysłów kolejny leń zajmujący biurko i ciągnący kasę którą zarabiają dziennikarze kabron wciąż ten sam fachura od trzygodzinnych statusów o niczym. A fakcik dalej bez koncepcji cykli followupow i pod dyktando księgowych psiapsiolek rudej byle wszyscy klepali po plecach pseudonaczelnego lizusa☺
Jadek, ale ty śmieszny jestes. Co tam robisz w tym Fakcie? Kawę parzysz? Bo głupoty takie piszesz, ze az sie łzami zalewam. Frustracja Cie zjada od środka. A jak w ciry dostaniesz zaraz to od razu zlagodniejesz i sie do roboty zabierzesz. Tydzien to jednak troche mało na pokaz siły. Pogadamy za miesiąc , Hahaha
Nie będę podawał szczegółów, bo zbyt dużo by one zdradzały o mojej osobie a może kiedyś jeszcze drogi moje i Kabrona się skrzyżują (oby nie). Napiszę tyle... Zadziwia mnie, jak taka osoba może zajmować jakiekolwiek (niby) poważne stanowisko. A pod pojęciem "taka" niestety mam na myśli niekompetentna i leniwa. W każdej poważnej firmie, takie osoby są odrzucane z prostego powodu... rozwalają firmę od środka. Bo jaką motywację do pracy może mieć człowiek wiedząc, że jego praca może pójść na marne, bo pan Kabron, mając dyżur (oczywiście w domu), śpi, albo jest na zakupach, albo w kościele, albo mu padł telefon, albo (wstawcie sobie jaką chcecie wymówkę)... On po prostu miał na wszystko wywalone, a jak już pracował, to jakość tej pracy była na co najwyżej przeciętnym poziomie. To jest naprawdę smutne.