Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Marcin Gadziński: e-wydawcy w czasach czasach adlocków, spadków reklamy display oraz dominacji Facebooka i Google’a
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (4)
WASZE KOMENTARZE
Jak to przy weekendzie musi być jakiś bełkot na WM.
Uwazam ze tekst jest bardzo dobry. Krotko i zwiezle pokazuje co sie dzieje na rynku.
Bardzo dobry tekst, ale niewiele mówi o tym, jak np. Facebook zamierza walczyć z clickbaitami czy fake newsami. W branży jestem od ponad 10 lat, tak więc trochę ją znam. Po pierwsze winne są wszystkie strony. Zarówno serwisy, jak i Facebook czy Google. Nie jest prawdą, że Google nagle stał się tym dobrym, po prostu zainwestował w lobbing i sypnął trochę pieniędzy niektórym "zaprzyjaźnionym" wydawcom. I właśnie ci wydawcy mogą śmiało powiedzieć "Google się zmienił, Google rozmawia", ale oczywiście to kompletna bzdura, bo dotyczy tylko wybrańców i to wybranych raczej z konkretnego klucza politycznego. Inna sprawa, że Google przegrał wojnę z fabrykami SEO m.in. przez Facebooka. W końcu teraz jedynym miejscem, gdzie się linkuje jest Facebook, a tam roboty Googla nie mają wstępu.
Co do Facebooka sprawa jest dość prosta i autor artykułu ma wiele racji pisząc, że Facebook nie kontroluje już niczego, a to co robi to raczej próba wynoszenia mebli z płonącego domu. Po kilku latach na Facebooku wiem jedno, nie warto tworzyć wartościowych treści i dostarczać je do Facebooka, bo i tak przegrywa się z fake newsami i clickbaitami. Zasięgi wartościowych/unikalnych treści (nie mylić z newsami), które wymagają większej pracy są coraz bliżej magicznej cyfry 0 i nie widać zmiany tej tendencji. Spróbujcie powalczyć w Fejsie pytaniem "Jak atomy emitują światło?" z takimi newsami w stylu "Pasażerka nie miała szans z kontrolerem" albo "Nikczemne indywidua. Mocne kazanie na" - losowo wybrane leady z głównej strony wirtualnej polski.
Z drugiej strony łyżka dziegciu. Czy uważacie, że jest fair, gdy wymusimy na użytkownikach płacenie za dostęp do newsów w stylu "Pasażerka nie miała szans z kontrolerem", "Nikczemne indywidua. Mocne kazanie na"............ . W większości przypadków wystarczy sam lead, do tego stopnia użytkownicy bombardowani są takimi niewiele wartymi informacjami. Płacić za to, to przecież kpina i żart. Reasumując według mojej skromnej opinii skończy się tym samym co z Googlem, Facebook zapłaci lobbystom, wybierze wybrańców i tak zakończy sprawę. Nie będę ukrywał, że marzy mi się sytuacja, kiedy to czy materiał jest wartościowy czy nie decydowało jakieś szacowne i obiektywne grono osób. Co by nie mówić o wikipedii i jej wadach oni taką społeczność sobie wypracowali.