Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
„Malemen” publikuje zapis rozmowy dziennikarki i bohatera wywiadu. „To zakończy dyskusję o jego autentyczności”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (12)
WASZE KOMENTARZE
usunęliście screena z tej ich żałosnej dyskusji? ta laska nie powinna się nazywać dziennikarką, z tej ich rozmowy jasno wynikało, że nie była przygotowana, nie zrobiła żadnego resarchu, nie miała żadnej wiedzy, nie zadała sobie nawet trudu, żeby wyszukać coś w necie i zweryfikować w jakikolwiek sposób odpowiedzi owego stylisty - gdyby zrobiła choć tyle, z pewnością natknęłaby się na bloga Szarmant i wiedziałaby, że ów pan zrobił kopiuj-wklej. wstyd dla wszystkich przedstawicieli tego zawodu, nawet gazetki szkolne mają lepszych researcherów. to pani Kaja ponosi wszelką odpowiedzialność, zresztą kto pisze tekst do dwumiesięcznika w dniu, gdy numer idzie do druku?!
a pan stylista jest żałosny, myślał, że może ukraść czyjś tekst i nikt się nie dowie? dzisiaj blogi są siłą, a nie anonimowym pamiętniczkiem w necie.
wobec wielowątkowej wymiany oświadczeń oraz oszczerstw, przy winie/"niedopatrzeniach" każdej ze stron, na linii sporu Szarmant - Malemen - Kiełb, naprawdę trudno mi zrozumieć trzy rzeczy:
1. dlaczego Pani Kaja nie została jeszcze zwolniona?
2. dlaczego MaleMen (red.nacz. Kukawski) uczestniczy w grze, która obnaża brak kompetencji swojej redakcji?
3. dlaczego nikt z redakcji MaleMen lub wydawcy magazynu nie sięgnął po pomoc specjalisty od zarządzania sytuacjami kryzysowymi?
Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?
W redakcjach panują dyletanci, którzy robotę dostali po znajomości, a dziennikarzy na umowach śmieciowych opłaca sie groszowymi honorariami. Aż dziw m że tak mało tych afer!