Internet2017-07-30
209

Magdalena Ogórek krytykowana za tweety o stalinowskiej przeszłości ojca Marka Borowskiego. „Pytania o KPP to nie antysemityzm”

KOMENTARZE (209)

WASZE KOMENTARZE

Masowy mord na Polakach w sowieckiej Rosji w latach 1937-1938 był jednym z największych ludobójstw w historii naszego narodu - uważa historyk i politolog PAN prof. Wojciech Materski. W wyniku działań NKWD mogło wówczas zginąć nawet 140 tys. Polaków.

Ludobójstwo dokonane w ZSRS w latach 1937 – 1938, w wyniku którego zginęło ok. 200 tysięcy spośród prawie miliona tamtejszych Polaków. Operację zleciło Biuro Polityczne KC WKP(b) pod przewodnictwem Józefa Stalina, a przeprowadził ówczesny szef NKWD Nikołaj Jeżow przy pomocy ściśle tajnego rozkazu 00485. Operacja polska NKWD była drugą pod względem ilości ofiar częścią sowieckiego Wielkiego Terroru.

Aleksandr Minajew – Cykanowski wraz z Władimirem Cesarskim przygotowywali „albumy” z wyrokami i wręczali je Jeżowowi i Wyszyńskiemu. Obaj byli Żydami z Odessy, którzy zrobili kariery w NKWD właśnie na eksterminacji Polaków.

Dzięki wydanej niedawno książce doktora Tomasza Sommera „Operacja antypolska NKWD 1937-1938”, nieznani kaci Polaków już będą znani.

Odbywało się to metodą „albumową” w taki sposób, że wspomniana dwójka w ciągu kilku godzin sporządzała nawet i tysiąc wyroków, przeważnie wyroków śmierci - które następnie w postaci „albumu” przedstawiali Mikołajowi Jeżowowi do podpisu.

Ten nawet nie czytał, tylko otwierał na ostatniej stronie i niekiedy ze śmiechem pytał Cesarskiego, ilu tu Polaczków - i podpisywał nie czytając. W ten sposób obydwaj zdecydowali o śmierci co najmniej 150 tysięcy Polaków w ciągu zaledwie 2 lat, podczas których nie było jeszcze żadnej wojny.

Operacja ta była antypolskim ludobójstwem, mającym na celu „oczyszczenie” z Polaków terenów leżących na wschód od granicy ustalonej w traktacie ryskim”.

to pierwszy Holokaust2017-07-30 09:32
00

Przewodzący buntowi wewnątrz SLD przeciwko Millerowi, marszałek Sejmu Marek Borowski jest synem wysokiej rangi komunistycznego działacza o bardzo szkodliwej antypolskie] przeszłości. Jego ojciec, Wiktor Borowski (właść. Aron Berman) był w czasach II Rzeczypospolitej trzykrotnie skazywany na więzienie za działalność wymierzoną w interesy Polski. Zaszedł bardzo wysoko w strukturach KPP – partii zdrady narodowej, stając się członkiem sekretariatu jej władz. Został nawet pracownikiem przedstawicielstwa KPP przy Komitecie Wykonawczym Międzynarodówki Komunistycznej w Moskwie. Można więc powiedzieć, ze stał się prawdziwą szychą wśród agentury sowieckiej na Polskę.

Po wojnie ojciec Borowskiego (na zdjęciu powyżej) należał do najgorszych staliruzatorów polskiej prasy jako redaktor naczelny „Życia Warszawy”, a od 1951 r. zastępca redaktora naczelnego głównego dziennika komunistycznego „Trybuny Ludu’. Jego wpływy w dobie stalinowskiej powiększał fakt, ze był spokrewniony z głównym zarządcą okrutnej bezpieki - Jakubem Bermanem (zdjęcie poniżej), członkiem Biura Politycznego KC PPR, a potem PZPR, najbardziej wpływowym członkiem tnumwiratu rządzącego Polską na przełomie lat 40 i 50. Młody Borowski próbuje dziś maksymalnie pomniejszać znaczenie tych bliskich związków rodzinnych z Jakubem Bermanem. Zapytany przez redakcję „Życia Warszawy”, czy łączy go pokrewieństwo ze stalinowskim szefem bezpieczeństwa, odpowiedział – Nie wiem, ale jeśli nawet, to czy to, że byłbym odlegle spokrewniony z jakimś oprawcą, ma mieć jakieś znaczenie? „W rzeczywistości te dowody pokrewieństwa mają aż nadto wiele znaczenia także dziś, odbijając się w postawach SLD tak mocno blokującego różne formy rozliczenia ze zbrodniami komunizmu i „wielkodusznie zabiegającego o utrzymanie uprzywilejowanych emerytur dla stalinowskich sędziów prokuratorów (vide casu S Morela czy H Wohńskiej).

Młody Marek Borowski (ma syna Jakuba) był – według .Wprost” – bardzo mocno związany duchowo ze swym ojcem – stalinowcem. Polityk Unii Wolności Jan Litynski, który chodził z M. Borowskim do jednej klasy (w sławetnym liceum dla młodzieży bananowej im Klimenta Gottwalda) wspominał, ze M Borowski już wtedy był ideowym wyznawcą komunizmu. Młody Borowski wcześnie zaprzyjaźnił się L innym synem komunistycznego działacza – Adamem Michmkiem w 1962 r wstępując do założonego przez Michnika międzyszkolnego Klubu Poszukiwaczy Sprzeczności. W 1967 r zostaje członkiem PZPR. W 1967 r ojciec Borowskiego traci piastowaną od 1951 r. funkcję zastępcy naczelnego „Trybuny Ludu”. To jeszcze bardziej popycha związanego z michnikowcami Borowskiego do opozycyjnego ruchu studenckiego. W 1968 r. odgrywa w nim aktywną rolę. Zostaje wyrzucony z PZPR, co ogromnie przeżywa; jest wręcz zdruzgotany. Pozostał jednak – jak wspominał -nadal wierny wartościom komunistycznym. Pozostał członkiem ZMS-u i dalej studiował na SGPiS-ie. Po ukończeniu studiów zaczął pracować w Domach Towarowych „Centrum”, gdzie został przewodniczącym ZMS. Już po kilku latach – w 1973 r. wysłano go na staż do francuskich domów towarowych.


Powrócił do PZPR w 1975 r., w dość szczególnym roku, w którym zaproponowano do konstytucji wpis o wiecznej przyjaźni z ZSRR. Jak pisze w „Życiu” z 3 listopada 2001 r. Joanna Bichniewicz: Wprowadzenie stanu wojennego przyjął niemal z ulgą. – „To było racjonalne i słuszne rozwiązanie” -mówił zarówno wtedy, jak i dziś. Ciekawe, że akurat w dobie stanu wojennego zaczyna się nagły skok jego kariery – zatrudnienie w Ministerstwie Rynku Wewnętrznego. Znalazł jakichś dobrych protektorów. Był to szczególnie dobry czas dla awansów towarzyszy żydowskiego pochodzenia. Jak stwierdzał żydowski publicysta Abel Kainer (Stanisław Krajewski) na łamach podziemnej KOR-owskiej „Krytyki”, nr 15 z 1983 r. WRON grała rolę bardziej opiekunki Żydów. Znany izraelski naukowiec profesor Chone Shmeruk mówił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” z 19 kwietnia 1995 r., że: – Władze PRL w łatach 80. też popierały sprawy żydowskie. Było wtedy takie powiedzonko: „Co się nosi w Polsce? Żydów na rękach (…).
Red. Bichniewicz przytacza w kontekście ówczesnego awansu Borowskiego wypowiedź jednego z członków SLD i długoletniego działacza PZPR: -Musiał go ktoś dobrze pilotować. Nie było takich cudów, by ktoś, ot tak, wypatrzył młodego zdolnego w domach „Centrum” i zapragnął go mieć w ministerstwie. Nie w tamtym systemie. Być może o awansie Borowskiego zadecydowały wcale nie znajomości rodzinne i nowa filosemicka moda czasów Jaruzelskiego, lecz jego własne kontakty. Były przewodniczący Klubu Parlamentarnego KPN Krzysztof Król zapewniał, że Borowski prowadził wDT„Centrum” sklepik za tzw. żółtymi firankami, czyli dla KC i uprzywilejowanych członków partii (według tekstu A. Gargas w „Gazecie Polskiej” z 5 stycznia 1995 r.). Sprzyjało to poznaniu „odpowiednich” protektorów.
Za rządów T. Mazowieckiego Borowski awansował na podsekretarza stanu w Ministerstwie Rynku Wewnętrznego, gdzie odpowiadał za rynek artykułów konsumpcyjnych i nadzorował prywatyzację handlu i turystyki. Anita Gargas, pisząc w „Gazecie Polskiej” o tym okresie kariery Borowskiego przypomniała: To w tym okresie doszła do skutku afera alkoholowa, za co miał odpowiadać przed Trybunałem Stanu przełożony Borowskiego.
W 1993 r. został wicepremierem i ministrem finansów w rządzie pierwszej koalicji SLD i PSL. Jako szef resortu finansów odpowiadał m.in. za fatalnie, z różnymi nieprawidłowościami, przeprowadzoną prywatyzację Banku Śląskiego. Wybuchł prawdziwy skandal wokół całej sprawy, w niemałej mierze dzięki nagłośnieniu jej przez ówczesnego posła PSL, przewodniczącego
Komisji Przekształceń Własnościowych Bogdana Pęka. Premier W. Pawlak zdecydował się na odwołanie wiceministra finansów Stefana Kawalca, który bezpośrednio odpowiadał za przekształcenia Banku Śląskiego. Borowski postanowił postawić się premierowi Pawlakowi i wymusić na nim cofnięcie dymisji Kawalca. Złożył swoją dymisję ze stanowisk rządowych i bezskutecznie próbował namówić innych postkomunistycznych ministrów do zbiorowe¬go odejścia z rządu. Bleff Borowskiego zawiódł. Premier przyjął dymisję Borowskiego, który wyraźnie przegrał całą sprawę. Zemścił się wkrótce na pośle B. Pęku, doprowadzając do jego odwołania z przewodnictwa Komisji Sejmowej.
Jako polityk SLD-owski należy do nurtu „czerwonych liberałów” w gospodarce. Ma wyraźne uprzedzenia wobec Kościoła. Należał do tych posłów SLD, którzy wykazywali wręcz „ośli upór” w przeciwstawianiu się ratyfikacji konkordatu. Można przewidywać, że będzie oddziaływał na założoną przez siebie partię w duchu polityki antykościelnej. Po wygranej SLD w 2001 r. Borowski awansował najwyżej – został marszałkiem Sejmu. Na tej funkcji „wsławił się” m.in. brutalną decyzją o usunięciu nocą przez Straż Marszałkowską posła Gabriela Janowskiego, okupującego trybunę z żądaniem debaty o prywatyzacji STOEN-u. Następnego dnia liczni posłowie opozycyjni powitali za to Borowskiego krzykami: „Hańba” i „Łukaszenko”!
Borowski odegrał szczególnie dużą rolę w niedawnych działaniach opozycji SLD-owskiej, zmierzającej do obalenia rządu Millera i stworzenia nowej partii – Socjaldemokracja Polska. Wielu widzi w powstaniu tej partii drogę do powstania tak wymarzonej przez Kwaśniewskiego i Michnika wspólnej formacji i tworzącej wreszcie historyczny sojusz byłych komunistów i byłych opozycjonistów z lewicowej opozycji laickiej, głównie też komunistycznego chowu.
Warto przypomnieć, że Borowski od początków powstania SdRP, faktycznie od jej zjazdu założycielskiego, należał do ludzi związanych z Aleksandrem Kwaśniewskim.

berman2017-07-30 09:50
00

Ogórek jest zerem. Nie mozna już niżej upaść. Propagandzistka partyjna bredzi coś o komunizmie, podczas gdy partia, dla której pracuje jawnie w swoich słowach i czynach przywraca w Polsce PRL. Czyż można być głupszym od tej pustej lali? Leszku Millerze - gorzej już skończyć nie mogłeś, niż poprzez powołanie tej blond wydmuszki jako kandydata na prezydenta.

Polak zwykły2017-07-30 10:01
00
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
PracaStartTylko u nas