Akurat idealne miejsce dla tych mainstreamowych kukiełek, bo Empik jest synonim tandety, z literaturą ma niewiele wspólnego. To raczej taki bazar z grafomańskimi dziełami różnej maści samozwańczych pisarzy i oczywiście niebywała drożyzna. Jest to książka mojego dzieciństwa, dlatego odczuwam spory żal i złość, że interpretuje ją takie towarzystwo wzajemnej adoracji. Wielu rodziców bezkrytycznie zapatrzonych w tych celebrytów będzie karmić swoje dzieci przekazem tych koniunkturalistycznych person, i nie trudno się domyślić na kogo wyrosną ludzie karmieni taką papką.