Nie dziwię się, że nawet Wildsteinowi seniorowi puściły nerwy i dość dobitnie skomentował odwołania na tych stanowiskach - to byli fachowcy, a portal jest naprawdę na niezłym poziomie, z dużą możliwością rozwoju. A co do nowego człowieka - nie spodziewam się za wiele, ale byłbym wdzięczny, gdyby przypilnował tego, żeby na portalu były zawsze aktualne i kompletne playlisty wszystkich anten. Nie rozumiem, dlaczego Polskie Radio ma z tym taki problem. Przecież i tak trzeba robić kompletne raporty dla ZAIKSu itp. Nie można tego połączyć z automatycznym uzupełnianiem playlist? Przecież to jest granda, że czasami nie są publikowane całe audycje, lub ich playlisty niekompletne albo z błędami. Dlaczego to takie ważne? 1. Do Polskiego Radia wysyłane są tysiące płyt z całego świata. Muzycy chcieliby wiedzieć, czy ich utwór był emitowany na antenie. Wiem, że taka Adele nie potrzebuje bieżących raportów na temat tego, które radio grało jej piosenki, ale jest masa artystów, dla których emisja utworu w tak dużej rozgłośni to wielka sprawa - zarówno na poziomie emocjonalnym, jaki i promocyjnym. Taką informację może wykorzystać w rozmowach z innymi mediami, wytwórniami, agencjami koncertowymi. To naprawdę bardzo pomaga w przebiciu się. 2. Playlista obnaża wtórność i inne bardzo mało fajne zjawiska w rozgłośniach. Pół godziny lektury kwartalnej playlisty pokazuje więcej na temat radia niż wieloletnie słuchanie przez kilka godzin dziennie. Bardzo szybko można wyłapać pewne trendy również w audycjach autorskich, który muzyk jest równy, a który równiejszy, wiązać fakty, sporo dowiedzieć się na temat tego, jak działa - w tle - machina promocyjna traktująca słuchaczy jak idiotów, które wytwórnie mają szwedzki stół, którzy radiowcy faktycznie szukają muzyki, a którzy mają "słabość" do grania tego, co ma być grane itd. Z drugiej strony playlista pokazuje, który redaktor naprawdę się stara, dba o różnorodność zarówno w stosunku do reszty anteny, jaki i samego siebie. 3. Należy pamiętać, że za emisją utworu idą... pieniądze tzw. tantiemy - słuchacze, muzycy itd. mają prawo wiedzieć, dokąd docelowo, tj. którzy muzycy mają szczególne powody do radości, gdy radio przegina z częstotliwością emisji ich utworów, tzw. artyści wychodzący z lodówek słuchaczy. To uwaga do tych, którym nie przeszkadza, co jest grane a jedyną odpowiedzą, którą kierują w stronę krytyków to: "nie słuchaj", "przełącz". Przypominam, że mówimy o radiu publicznym, finansowanym m.in. z przymusowego abonamentu. Playlista w tym wypadku jest też - w pewnym sensie - jednym z mechanizmów samokontroli. 4. Słuchaczom to się zwyczajnie należy.
radiofan2016-03-13 13:38
00
w TV Republika już hula wiatr...PISOWSKA PROPAGANDA TVP !
Łukasz1996r.2016-03-13 14:01
00
Wildsteinowi opuściły nerwu bo Mietkowski to jest jeden z jego najwierniejszych siepaczy gdy to on zwalniał ludzi w 2006 roku trudno się dziwić. A że koleżce kopsnął ponad 200 tysięcy odprawy to też tzw. fakty obiektywistyczny. Drugim siepaczem był niejaki Legutko. Piotr.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Krzysztof Kossowski: z TV Republika na dyrektora portalu Polskiego Radia
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (38)
WASZE KOMENTARZE
Nie dziwię się, że nawet Wildsteinowi seniorowi puściły nerwy i dość dobitnie skomentował odwołania na tych stanowiskach - to byli fachowcy, a portal jest naprawdę na niezłym poziomie, z dużą możliwością rozwoju.
A co do nowego człowieka - nie spodziewam się za wiele, ale byłbym wdzięczny, gdyby przypilnował tego, żeby na portalu były zawsze aktualne i kompletne playlisty wszystkich anten. Nie rozumiem, dlaczego Polskie Radio ma z tym taki problem. Przecież i tak trzeba robić kompletne raporty dla ZAIKSu itp. Nie można tego połączyć z automatycznym uzupełnianiem playlist? Przecież to jest granda, że czasami nie są publikowane całe audycje, lub ich playlisty niekompletne albo z błędami. Dlaczego to takie ważne?
1. Do Polskiego Radia wysyłane są tysiące płyt z całego świata. Muzycy chcieliby wiedzieć, czy ich utwór był emitowany na antenie. Wiem, że taka Adele nie potrzebuje bieżących raportów na temat tego, które radio grało jej piosenki, ale jest masa artystów, dla których emisja utworu w tak dużej rozgłośni to wielka sprawa - zarówno na poziomie emocjonalnym, jaki i promocyjnym. Taką informację może wykorzystać w rozmowach z innymi mediami, wytwórniami, agencjami koncertowymi. To naprawdę bardzo pomaga w przebiciu się.
2. Playlista obnaża wtórność i inne bardzo mało fajne zjawiska w rozgłośniach. Pół godziny lektury kwartalnej playlisty pokazuje więcej na temat radia niż wieloletnie słuchanie przez kilka godzin dziennie. Bardzo szybko można wyłapać pewne trendy również w audycjach autorskich, który muzyk jest równy, a który równiejszy, wiązać fakty, sporo dowiedzieć się na temat tego, jak działa - w tle - machina promocyjna traktująca słuchaczy jak idiotów, które wytwórnie mają szwedzki stół, którzy radiowcy faktycznie szukają muzyki, a którzy mają "słabość" do grania tego, co ma być grane itd. Z drugiej strony playlista pokazuje, który redaktor naprawdę się stara, dba o różnorodność zarówno w stosunku do reszty anteny, jaki i samego siebie.
3. Należy pamiętać, że za emisją utworu idą... pieniądze tzw. tantiemy - słuchacze, muzycy itd. mają prawo wiedzieć, dokąd docelowo, tj. którzy muzycy mają szczególne powody do radości, gdy radio przegina z częstotliwością emisji ich utworów, tzw. artyści wychodzący z lodówek słuchaczy. To uwaga do tych, którym nie przeszkadza, co jest grane a jedyną odpowiedzą, którą kierują w stronę krytyków to: "nie słuchaj", "przełącz". Przypominam, że mówimy o radiu publicznym, finansowanym m.in. z przymusowego abonamentu. Playlista w tym wypadku jest też - w pewnym sensie - jednym z mechanizmów samokontroli.
4. Słuchaczom to się zwyczajnie należy.
w TV Republika już hula wiatr...PISOWSKA PROPAGANDA TVP !
Wildsteinowi opuściły nerwu bo Mietkowski to jest jeden z jego najwierniejszych siepaczy gdy to on zwalniał ludzi w 2006 roku trudno się dziwić. A że koleżce kopsnął ponad 200 tysięcy odprawy to też tzw. fakty obiektywistyczny. Drugim siepaczem był niejaki Legutko. Piotr.