"[KRRiT] Zaznaczyła przy tym, że nie analizowała samej materii prac zespołu Antoniego Macierewicza, tylko sposób przedstawienia jej w reportażu TVN24."
Dziękuję, więcej pytań nie mam.
Równie dobrze można powiedzieć, że jakiś program był nierzetelny, bo w negatywnym świetle przedstawiał prace "Zespołu Zwolenników Płaskiej Ziemi" - abstrahując od tego, że Ziemia nie jest płaska.
To właśnie jest błąd symetryzmu: założenie, że teorie obu stron są równoprawne. W momencie, gdy jedna z nich jest przeczy dowodom, zasadom fizyki i zasadom logicznego wnioskowania.
o, ekspert z tvn sie wypowiedział. a niby która teoria jest zgodna z fizyką i logiką?
Właśnie tu mam problem. Trudno mi ustalić, czy obecnie obowiązuje brednia: a) helowa b) elektromagnesowa c) trotylowa d) zdaje się zmarła, a wczoraj odżyła - bomby hiperbarycznej e) parówkowa f) przeciętego kabelka g) połączonego wybuchu z wadliwym naprowadzaniem Mimo, że nie wiadomo, co zostanie zmyślone w przyszłym tygodniu, jedno jest JASNE. Żadna z powyższych nie ma oparcia w dowodach.
Dobrze by Ci zrobiło poczytanie raportu Laska. Jest to obfita lektura, ponad 300 stron, ale bardzo pouczająca. W skrócie: samolot nie miał prawa odlecieć, bo tylko jeden z czterech członków załogi miał aktualne uprawnienia. Załoga była przypadkowo połączona; luźno traktowano przepisy o czasie snu pilotów; załoga była spóźniona, nie było przyzwoitej odprawy. Załoga wielokrotnie otrzymywała komunikaty o BRAKU WARUNKÓW DO LĄDOWANIA: na Okęciu przed wylotem, od pilotów Jaka, od Białorusinów, od Rosjan w Smoleńsku. NIE MIELI W TYCH WARUNKACH PRAWA ZBLIŻAĆ SIĘ DO TEGO LOTNISKA. Lotniska zapasowego realnie nie wyznaczono. Dalej było już tylko gorzej: załoga nie znała ukształtowania terenu na podejściu, przestrzeliła wejście na ścieżkę (120m za wysoko), błędnie je skorygowała zwiększając prędkość schodzenia, zafałszowała odczyt wysokościomierza barometrycznego, żeby wyłączyć ostrzeżenia systemu TAWS (tenże irytował załogę domagając się zaprzestania lądowania). Załoga nie wiedziała na jakiej wysokości nad lotniskiem się znajduje, a kwitowała wysokość wieży. Na wieży panowała podobna atmosfera "musiejstwa". Jej obsada przywieziona była z sąsiedniego lotniska i miała wyraźne problemy z decyzyjnością - tym bardziej, że wedle rosyjskich przepisów, uznawała, że decydować ma pilot (wojskowy). Wyposażenie lotniska było archaiczne i w zasadzie tak duże samoloty jak nasz i Putina w ogóle nie powinny się do niego zbliżać w trudnych warunkach atmosferycznych. Na koniec załoga zmarnowała ponad sekundę na nieudaną próbę odejścia przy użyciu automatycznego pilota.
I Bum!
Przyczyny katastrofy? Bardzo liczne. Ale najważniejsza to świadome i bezsensowne rozpoczęcie lotu w stronę lotniska, na którym wedle norm minimalnych, nie wolno było lądować.
ała2017-04-11 21:52
00
Pis sam wsadził w Tupolewa całą swoją ekipę i wysłał do Smoleńska. Sami sobie winni. I tyle w temacie
Tola2017-04-11 23:44
00
Pis sam wsadził w Tupolewa całą swoją ekipę i wysłał do Smoleńska. Sami sobie winni. I tyle w temacie
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
KRRiT: materiał TVN24 o teoriach zespołu Macierewicza nt. katastrofy smoleńskiej nierzetelny i stronniczy
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (27)
WASZE KOMENTARZE
Właśnie tu mam problem. Trudno mi ustalić, czy obecnie obowiązuje brednia:
a) helowa
b) elektromagnesowa
c) trotylowa
d) zdaje się zmarła, a wczoraj odżyła - bomby hiperbarycznej
e) parówkowa
f) przeciętego kabelka
g) połączonego wybuchu z wadliwym naprowadzaniem
Mimo, że nie wiadomo, co zostanie zmyślone w przyszłym tygodniu, jedno jest JASNE. Żadna z powyższych nie ma oparcia w dowodach.
Dobrze by Ci zrobiło poczytanie raportu Laska. Jest to obfita lektura, ponad 300 stron, ale bardzo pouczająca.
W skrócie: samolot nie miał prawa odlecieć, bo tylko jeden z czterech członków załogi miał aktualne uprawnienia. Załoga była przypadkowo połączona; luźno traktowano przepisy o czasie snu pilotów; załoga była spóźniona, nie było przyzwoitej odprawy. Załoga wielokrotnie otrzymywała komunikaty o BRAKU WARUNKÓW DO LĄDOWANIA: na Okęciu przed wylotem, od pilotów Jaka, od Białorusinów, od Rosjan w Smoleńsku. NIE MIELI W TYCH WARUNKACH PRAWA ZBLIŻAĆ SIĘ DO TEGO LOTNISKA. Lotniska zapasowego realnie nie wyznaczono.
Dalej było już tylko gorzej: załoga nie znała ukształtowania terenu na podejściu, przestrzeliła wejście na ścieżkę (120m za wysoko), błędnie je skorygowała zwiększając prędkość schodzenia, zafałszowała odczyt wysokościomierza barometrycznego, żeby wyłączyć ostrzeżenia systemu TAWS (tenże irytował załogę domagając się zaprzestania lądowania). Załoga nie wiedziała na jakiej wysokości nad lotniskiem się znajduje, a kwitowała wysokość wieży. Na wieży panowała podobna atmosfera "musiejstwa". Jej obsada przywieziona była z sąsiedniego lotniska i miała wyraźne problemy z decyzyjnością - tym bardziej, że wedle rosyjskich przepisów, uznawała, że decydować ma pilot (wojskowy). Wyposażenie lotniska było archaiczne i w zasadzie tak duże samoloty jak nasz i Putina w ogóle nie powinny się do niego zbliżać w trudnych warunkach atmosferycznych.
Na koniec załoga zmarnowała ponad sekundę na nieudaną próbę odejścia przy użyciu automatycznego pilota.
I Bum!
Przyczyny katastrofy? Bardzo liczne. Ale najważniejsza to świadome i bezsensowne rozpoczęcie lotu w stronę lotniska, na którym wedle norm minimalnych, nie wolno było lądować.
Pis sam wsadził w Tupolewa całą swoją ekipę i wysłał do Smoleńska. Sami sobie winni. I tyle w temacie
Pis sam wsadził w Tupolewa całą swoją ekipę i wysłał do Smoleńska. Sami sobie winni. I tyle w temacie