Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Szef Krajowego Instytutu Mediów o nowym badaniu radia: Realizowane metodą kotwiczenia
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (37)
WASZE KOMENTARZE
Towarzysze, w rezultacie znakomitej współpracy inteligencji ze stolicy zlokalizowanej w KIM oraz aktywu robotnicznego ze wsi Dębina udało się stworzyć nowy jeszcze lepszy pomiar, który da odpór imperialistycznemu Zachodowi i ma szansę stać się standardem w bratnich krajach bloku. Tym standardem jest trudne słowo zakotwiczenie, które możemy roboczo nazywać grabieniem do siebie.
Moja poprzednia wypowiedź, o żenującym poziomie dziennikarstwa WM została skasowana, a głupoty w artykule pozostały (że Radio Tracka nie można porównać z badaniem KIM) mimo, że każdy w miarę zorientowany wie, że Radio Track mierzy też zasięgi dzienne stacji radiowych.
To jest wielopoziomowa mistyfikacja opracowana przez najmroczniejszą postać badań. Metoda kotwiczenia nie istnieje, a tzw. specjaliści KIM są wszyscy bez wyjątku ziomalami prezesa i to zatrudnionymi w bardzo tajemniczych okolicznościach. Wystarczy spojrzeć na BIP. Prezes nie ma pojęcia o badaniach mediów, bo całe życie poświęcił kreatywnym metodom realizacji terenowej. KIM nie ma żadnego potencjału do robienia badań mediów, bo nie pracują tam żadni analitycy. Wyniki badań KIM to wynik politycznego dyktanda. Rynek dał się nabrać, ale musi się obudzić, bo kolejny plan KRRIT/KIM to koncesjonowanie badań mediów. Jak w Moskwie...