Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
„Kolejne 365 dni” z rekordem. Ponad 39 mln godzin oglądania i miejsce na podium globalnego Top 10 Netfliksa
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (9)
WASZE KOMENTARZE
Popularność świadczy jedynie o tym, że towar dużej liczbie odbiorców pasuje i nie ma nic wspólnego z jakością. Ale obecnie wszystko to, co nie pasuje to hejt.
A jeśli chodzi o hrabiów i arystokrację, to akurat zdecydowaną ich większość zaliczyć można do tej mającej dwie synapsy tłuszczy pędzącej oglądać obrażające przeciętnie inteligentnego człowieka gnioty w rodzaju ekranizacji „dzieł” Blanki L.
1. Jak to jest dokładnie mierzone ?
2. Netflix staje się takim...synonimem byle jakości jak Polsat ;)
3. Do tego jeszcze promowanie w tandetny sposób ideologii. Mi ta tematyka nie przeszkadza, ale jak to ma ręce i nogi, a nie na siłę się wrzuca.
4. To, że coś się sprzedaje nie oznacza, że to trzeba robić, produkować. Bo obecnie płaci się za coraz gorsze produkcje, część widzów ucieknie...i znajdzie sobie swoje treści w sieci.
Na rynku literackim jest to samo. Królują gnioty naczelnego "trzaskacza" infantylnych kryminałów z intrygą na poziomie Bravo Girl, jakieś poradniki w stylu, jak zarobić milion dolarów w tydzień, schudnąć 60 kg w kilka dni, tudzież osiągnąć sukces po przeczytaniu jakiejś korpo logorei, i oczywiście dzieła w stylu Blanki L., zamiast których można by po prostu odpalić jakiś film xxx w sieci. Jest to zatrważające, bo skutki są oczywiste - poziom intelektualny społeczeństwa sprowadzony do rozmnażających się ameb, bez ambicji, łykających wszystko, co im internet podsuwa pod nos.