gdyby faworytem był "Smoleńsk" pewnie problemu by nie było.
czego? Paździerza dekady?
utylizacja_szmalu2018-09-24 20:31
00
W pełni popieram protest, ale zastanawia mnie jedno: co 52 osoby robią w prowincjonalnym radyjku, które mogłoby być tworzone przez zespół kilkunastu osób max. Te państwowe spółki medialne to tylko wylęgarnia etatów za publiczne pieniadze wszystkich podatników.
adam2018-09-24 20:34
00
Prezes miał rację. Nagrody można dawać lub nie dawać. Nie działa tu żądny automatyzm. Jest jeszcze zdrowy rozsadek i to, co się nazywa odruchem moralnym. Film Smarzowskiego tylko pozornie broni ofiar pedofilii. Naprawdę chodzi o dyskredytację kościoła, a zwłaszcza wiary w całości. Trawestacja w filmie np słów "Oto wielka tajemnica wiary" jest po prostu zwykłym chamstwem, a takich momentów jest przecież więcej, wskazuje na prawdziwe intencje reżysera. Więc w sumie lekarstwo filmowe okazuje się gorsze niż choroba, którą rzekom o chce leczyć.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Pracownicy Radia Gdańsk krytykują nieprzyznanie Złotego Klakiera. „Wytworzono szkodliwą atmosferę, podtekst polityczny”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (20)
WASZE KOMENTARZE
W pełni popieram protest, ale zastanawia mnie jedno: co 52 osoby robią w prowincjonalnym radyjku, które mogłoby być tworzone przez zespół kilkunastu osób max. Te państwowe spółki medialne to tylko wylęgarnia etatów za publiczne pieniadze wszystkich podatników.
Prezes miał rację. Nagrody można dawać lub nie dawać. Nie działa tu żądny automatyzm. Jest jeszcze zdrowy rozsadek i to, co się nazywa odruchem moralnym. Film Smarzowskiego tylko pozornie broni ofiar pedofilii. Naprawdę chodzi o dyskredytację kościoła, a zwłaszcza wiary w całości. Trawestacja w filmie np słów "Oto wielka tajemnica wiary" jest po prostu zwykłym chamstwem, a takich momentów jest przecież więcej, wskazuje na prawdziwe intencje reżysera. Więc w sumie lekarstwo filmowe okazuje się gorsze niż choroba, którą rzekom o chce leczyć.