Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Oglądalność „Korony królów” powyżej oczekiwań TVP. Jacek Kurski: to telenowela, a nie elaborat naukowy
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (46)
WASZE KOMENTARZE
Kurski weź i się pieprznij w czoło.
Odcinek 5. Nie było zabawnie. A szkoda. Miska z kaszą, która grała w odcinku 3, powróciła.
Dialogi typu: "Nie licz na pogan, licz na Węgrów", "Po Wawelu będą się kręcić obcy, a to zawsze niebezpieczne", "Zawsze odmawiam pacierz za króla Władysława" (to akurat było zawezwaniem dwórki do seksu pozamałżeńskiego z Kazimierzem w przyszłych odcinkach).
Zjeżdża w stronę zwyczajnej telenoweli, tylko słabej. Nie podoba mi się ten kierunek. Pastisz filmu historycznego wprawiał mnie w dobry humor. Odcinek 5 mnie irytował.
ps. Olgierd (Algirdas) w każdym odcinku zdąża dojechać na Litwę ... i wrócić. I tak sobie obcy książę kręci się po ościennych państwach raz do przodu, raz do tyłu. Nikt mu nie daje podwodów. Nie ma przewodnika z dworu (w normalnych warunkach zwyczajów średniowiecznych byłoby to wielką obrazą, gdyby książę sąsiedniego kraju przejeżdżał nie dając o tym wieści - i odwrotnie: gdyby przejedżał, a nie dostał straży i podwodów).