Ostatnio Teatr Telewizji trzymał poziom za czasów Wandy Zwinogrodzkiej. Potem było coraz gorzej, a epoka Pani Ewy to już regularne średniowiecze. Grupka oddanych miernych twórców robiocych na potęgę coraz słabsze spektakle... Wpychana na siłę do każdej niemal produkcji Beatka, Lesień w roli reżysera, Stippa jako Hamlet. Świat na głowie. I ciągle pretensje do wszystkich wokół, strach i przerzucanie odpowiedzialności. Każda inna osoba będzie lepsza.

Wszyscy wiedzieli o tym ze pracownicy teatru musieli z nią chodzić do łazienki i słuchać jak się wypróżnia. Cała telewizja się z tego śmiała a powinni złapać się za głowę i ukrócić ten dramat

Tyle starań, tyle intryg, tyle podgryzania kolegów i taki koniec....