Od Eurowizji to proszę się, za przeproszeniem, odchromolić, bo niektóre z zaprezentowanych tam piosenek przebijają poziomem 80% tych prezentowanych na polskich festiwalach w ciągu ostatnich 10 lat. A jeśli chodzi o sam festiwal, to może zwycięzca nie miał utworu na najwyższym poziomie, ale taka muzyka jest teraz najmodniejsza - może błędem było powierzanie całości werdyktu smsującym nastolatkom, oceniającym głównie wygląd wykonawcy, a nie walory muzyczne.
Ale było parę ciekawych akcentów: Gotthard, Nikolas Takacs (najlepszy moim zdaniem), Mugison, India Martinez.... Przyjrzyjcie się dokładniej uczestnikom, zanim zaczniecie przypinać wszystkiemu łatkę "żenada".