Niebawem temu oświadczeniu gorszego sortu jedynie słuszny odpór da radiowa "Solidarność".
Obawiam się i tego. Pani "S" nie ta co dawniej, w Radio zgięła strachliwie i upokarzająco kark. Pamiętny list wspierający panią Stanisławczyk kosztował ją wielu członków. Może coś przemyśli?
mechanik2018-11-09 21:46
00
Niebawem temu oświadczeniu gorszego sortu jedynie słuszny odpór da radiowa "Solidarność".
Obawiam się i tego. Pani "S" nie ta co dawniej, w Radio zgięła strachliwie i upokarzająco kark. Pamiętny list wspierający panią Stanisławczyk kosztował ją wielu członków. Może coś przemyśli?
Jeszcze przypomnę o niewolniczym wsparciu stanowiska zarządu podczas konfliktu ze związkami trójkowymi. Pani "S" stanęła wtedy w tej sprawie niechlubnie obok mikrozwiązku pana Ch., chodzącego całkowicie na pasku każdej, następującej po sobie, radiowej władzy. Wystarczyło chociaż taktycznie zamilczeć. Szkoda, że w innych sprawach nie ma takiego wigoru, na przykład pracowniczych, czyli po prostu statutowych (sic!). Brakuje nie tylko dawnych idei, brakuje kręgosłupa.
mechanik2018-11-11 20:39
00
Niebawem temu oświadczeniu gorszego sortu jedynie słuszny odpór da radiowa "Solidarność".
Obawiam się i tego. Pani "S" nie ta co dawniej, w Radio zgięła strachliwie i upokarzająco kark. Pamiętny list wspierający panią Stanisławczyk kosztował ją wielu członków. Może coś przemyśli?
Jeszcze przypomnę o niewolniczym wsparciu stanowiska zarządu podczas konfliktu ze związkami trójkowymi. Pani "S" stanęła wtedy w tej sprawie niechlubnie obok mikrozwiązku pana Ch., chodzącego całkowicie na pasku każdej, następującej po sobie, radiowej władzy. Wystarczyło chociaż taktycznie zamilczeć. Szkoda, że w innych sprawach nie ma takiego wigoru, na przykład pracowniczych, czyli po prostu statutowych (sic!). Brakuje nie tylko dawnych idei, brakuje kręgosłupa.
Pracuję tu już długo i nie widziałem, by Solidarność w jakikolwiek sposób angażowała się w sprawy pracownicze, by działała zaczepnie, by wykazywała inicjatywę. To raczej doły związkowe wysuwają żądania, inne związki czegoś się dopominają i zarząd związku, gdy nie ma już innego wyjścia, idzie na niby negocjacje z zarządem firmy. Po czym dostajemy podwyżki, które i tak mieliśmy dostać ale związki przypisują to sobie jako zasługę. Żenująca przybudówka każdej kolejne władzy, której każdy kolejny przewodniczący(-a) chodzi na pasku zarządu bo piastuje funkcje kierownicze (a więc z definicji reprezentuje interesy pracodawcy a nie pracownika). Szczytem wszystkiego było przyjęcie w poczet członków DYREKTOR BKJ. Związek zawodowy bronił złego dyrektora, który zasłynął czystkami kadrowymi dla osobistej zemsty...
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Stowarzyszenie dziennikarzy Polskiego Radia oburzone nazwaniem w Trójce prof. Bartoszewskiego „bydlakiem”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (23)
WASZE KOMENTARZE
Obawiam się i tego. Pani "S" nie ta co dawniej, w Radio zgięła strachliwie i upokarzająco kark. Pamiętny list wspierający panią Stanisławczyk kosztował ją wielu członków. Może coś przemyśli?
Jeszcze przypomnę o niewolniczym wsparciu stanowiska zarządu podczas konfliktu ze związkami trójkowymi. Pani "S" stanęła wtedy w tej sprawie niechlubnie obok mikrozwiązku pana Ch., chodzącego całkowicie na pasku każdej, następującej po sobie, radiowej władzy. Wystarczyło chociaż taktycznie zamilczeć. Szkoda, że w innych sprawach nie ma takiego wigoru, na przykład pracowniczych, czyli po prostu statutowych (sic!). Brakuje nie tylko dawnych idei, brakuje kręgosłupa.
Pracuję tu już długo i nie widziałem, by Solidarność w jakikolwiek sposób angażowała się w sprawy pracownicze, by działała zaczepnie, by wykazywała inicjatywę. To raczej doły związkowe wysuwają żądania, inne związki czegoś się dopominają i zarząd związku, gdy nie ma już innego wyjścia, idzie na niby negocjacje z zarządem firmy. Po czym dostajemy podwyżki, które i tak mieliśmy dostać ale związki przypisują to sobie jako zasługę. Żenująca przybudówka każdej kolejne władzy, której każdy kolejny przewodniczący(-a) chodzi na pasku zarządu bo piastuje funkcje kierownicze (a więc z definicji reprezentuje interesy pracodawcy a nie pracownika). Szczytem wszystkiego było przyjęcie w poczet członków DYREKTOR BKJ. Związek zawodowy bronił złego dyrektora, który zasłynął czystkami kadrowymi dla osobistej zemsty...