Jak można realnie na podstawie 2000 badanych gospodarstw domowych stwierdzić oglądalność 135 kanałów TV. Przecież z tych badań wyjdzie, że wiele z tych 135 kanałów ma oglądalność 0 (słownie zero). Minimalna ilość badanych gospodarstw domowych to 10 tys. Wtedy można liczyć na wynik w miarę realny, a nie tak jak teraz, że badani się nie faktyczną oglądalność, a ilość osób będących w zakresie telewizora.

I co będzie jak kolejna oferta okaże się za droga? TVP nie ma alternatywy ha ha.

Wszystko prawda, albo nie ... jednak z pewnością gospodarstw domowych, czy ludzi to może być "liczba", a nie "ilość". Jak widać tego kalibru błąd, to odchodzi wiara w sens całego komentarza. Natomiast rozmiar badania jest zawsze kompromisem pomiędzy jego jakością i ceną. Jak to z kompromisami bywa, obie zderzające się tendencje wychodzą z całego zdarzenia poharatane: badanie będzie dobre "w miarę" i "nieco za drogie", czyli ani nie "doskonałe", ani nie "tanie". Ale to trochę wszystko jedno. Nie ma bowiem większej szansy na konkurencyjny wobec Nielsenowskiego pomiar oglądalności telewizji w Polsce. Jego koszty muszą pokryć bowiem do spółki zleceniodawcy. TVN, Polsat i agencje reklamowe/domy medialne płacą już Nielsenowi i ani myślą zmieniać dostawcę, zatem na TVP przypada dziś tylko część budżetu badania. W przypadku wyboru innego wykonawcy TVP musiałoby zapłacić za całość studium ... a taka suma to dopiero przekraczałaby możliwości płatnicze państwowej telewizji ... .