Przykro mi powiedzieć, ale film FURY powinien nazywać się kompletne BZDURY. Doskonały komentarz do filmu znalazł się w... samym filmie. Niemieckie Tygrysy górują nad czołgami amerykańskimi, Wehrmacht jest zdyscyplinowany i zaprawiony w boju (ss-mani to najgorsze bydlaki, których należy rozstrzeliwać bez sądu, bo głównie wieszają cywilów za defetyzm), a z naprzeciwka naciera armia pełna cyników lub zwyczajnie prostych chłopaków wyciągniętych z zapadłych amerykańskich miasteczek lub wiosek i/lub nawiedzeńców cytujących Biblię w czołgach, które były furmankami z silnikiem. I gdy ten motłoch naciera nagle niemiecka armia traci wszystkie jej walory - niecelnie strzela (szczytem kuriozum był niemiecki snajper, który 3 strzałami z niewielkiej odległości nie potrafił wyeliminować dowódcy czołgu), biega w nieładzie i całymi stadami pcha się na rzeź. I w końcu słychać jeden dotykający sedna sprawy komentarz dobiegający z kadru - CUD, ŻE W OGÓLE WYGRYWAMY TĘ WOJNĘ. Wojna jest okrutna - to banał. Obie strony dopuszczały się okrucieństw. Ale na froncie zachodnim Amerykanie tylko dlatego pokonali Niemców, bo III Rzesza miała przeciwko sobie również front wschodni i goniła resztkami sił. To co w tym filmie zostało rzetelnie oddane to różnica rozwoju cywilizacyjnego między wielką Ameryką, która wydawała się zwyczajnie państwem zapóźnionym, a wysoko rozwiniętymi Niemcami. Film oceniam jednak bardzo nisko chyba, że ktoś za jego największą wartość uzna epatowanie okrucieństwem,
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Brad Pitt zabija Niemców w filmie "Fury" (wideo)
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (7)
WASZE KOMENTARZE
Przykro mi powiedzieć, ale film FURY powinien nazywać się kompletne BZDURY. Doskonały komentarz do filmu znalazł się w... samym filmie. Niemieckie Tygrysy górują nad czołgami amerykańskimi, Wehrmacht jest zdyscyplinowany i zaprawiony w boju (ss-mani to najgorsze bydlaki, których należy rozstrzeliwać bez sądu, bo głównie wieszają cywilów za defetyzm), a z naprzeciwka naciera armia pełna cyników lub zwyczajnie prostych chłopaków wyciągniętych z zapadłych amerykańskich miasteczek lub wiosek i/lub nawiedzeńców cytujących Biblię w czołgach, które były furmankami z silnikiem. I gdy ten motłoch naciera nagle niemiecka armia traci wszystkie jej walory - niecelnie strzela (szczytem kuriozum był niemiecki snajper, który 3 strzałami z niewielkiej odległości nie potrafił wyeliminować dowódcy czołgu), biega w nieładzie i całymi stadami pcha się na rzeź. I w końcu słychać jeden dotykający sedna sprawy komentarz dobiegający z kadru - CUD, ŻE W OGÓLE WYGRYWAMY TĘ WOJNĘ. Wojna jest okrutna - to banał. Obie strony dopuszczały się okrucieństw. Ale na froncie zachodnim Amerykanie tylko dlatego pokonali Niemców, bo III Rzesza miała przeciwko sobie również front wschodni i goniła resztkami sił. To co w tym filmie zostało rzetelnie oddane to różnica rozwoju cywilizacyjnego między wielką Ameryką, która wydawała się zwyczajnie państwem zapóźnionym, a wysoko rozwiniętymi Niemcami. Film oceniam jednak bardzo nisko chyba, że ktoś za jego największą wartość uzna epatowanie okrucieństwem,