Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Bitwa o „Bitwę pod Wiedniem”, czyli jak odstraszyć sponsora
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (16)
WASZE KOMENTARZE
w odpowiedzi producentowi Leone....
Pan Leone zabrał głos i ciągle się dziwi, że jego film podlega krytyce za takie czy inne błędy w sztuce filmowej. Szkoda wielka, że nie rozumie, iż większość tych krytyk wynika z konfrontacji oczekiwań i obrazu który pokazano nam w kinie. Oczekiwania były rozbudzone gigantyczną jak na Polskie warunki promocją oraz samym tłem historycznym. 12 ( nie 11 ) września 1683 to był dzień wielkiego zwycięstwa militarnego. Aspekt religii i wiary odgrywał w nim istotną rolę. To rozgrzało oczekiwania nie tylko krytyków ale przede wszystkim widzów. To widz jest najważniejszy. Krytycy jako widzowie po tym co zobaczyli doznali najwyraźniej szoku estetycznego i dali temu upust w bardzo zgodny i jednoznaczny sposób. Określenia typu „Klapa pod Wiedniem” , „Kac Vienna” czy „dno kinematografii” należy odczytać jako wyrażenie emocji widzów, tyle że mających możliwość napisania o swoich odczuciach. Film się już nie obroni bo poniósł sromotna porażkę. Nawet jeśli zobaczy go jeszcze większa czy mniejsza liczba uczniów. Widzowie mający swobodę wyboru i to bez względu na swoje poglądy polityczne i religijne dali wyraz swojej dezaprobaty dla tego filmu. Nie poszli do kina. 90 tys widzów to jest Panie Leone czerwona kartka dla tego filmu jako „dzieła” nie dla tych czy innych osób uczestniczących w produkcji. Widzowie nie idąc do kina a krytycy na piśmie wyrazili swoje gigantyczne rozczarowanie. Jedni świadomi inni mniej zobaczyli bowiem słaby film telewizyjny, który próbuje im się wciskać jako megaprodukcę i każe za nią jeszcze płacić w kinie. Premiera tego filmu powinna się odbyć we Włoszech w kinie. Jeśli by tam odniosła sukces zapewne odniosłaby go i w Polsce. Polski widz kinowy został po prostu oszukany. Oczekiwał wspaniałego obrazu należnego tej tematyce, a zobaczył bardzo słaby serial telewizyjny sklejony do kupy i podany jako film kinowy. Ta manipulacja jest przyczyną waszej porażki i naszego rozgoryczenia. Jak to obrazowo wyraził ważny krytyk filmowy sprzedajecie kwaśne jabłka jako słodkie i pachnące pomarańcze. Odbiór widza jest zatem zaprogramowany po skosztowaniu wszyscy czujemy ze to kwaśne jabłko a nie pachnąca pomarańcza. W waszym pięknym kraju Italii zapewne już po premierze w kinie by was wyśmiano a film wycofano z dystrybucji. W Polsce aż 90 tys osób dało się nabrać i wydało na to pieniądze. Tak więc proponuję zrobić pokaz kinowy we Włoszech i poczekać na reakcję a nie wciskać Polakom dalej, że to promocja Polski itp. Bohaterem jest Włoski mnich, wszyscy główni twórcy to Włosi, którym asystuje kilku polskich statystów. Ukazanie kilku łapiących polaków za serce symboli biały Orzeł, Husarii karykatury Króla Jana III Sobieskiego nie daje wam Włoskim producentom praw szczególnych. Polskie Media i Widzowie wyrazili bardzo krytyczną opinię i należy to uszanować. Po sukcesie „September Eleven 1683” we Włoszech czy jakimkolwiek innym kraju będziecie mogli może powiedzieć, że Polacy tego filmu nie zrozumieli. Ja jednak myślę że nie będziecie mieli takiej okazji.
Zaiste dziwaczny to pomysł zrzucić winę za gniota na publiczność i krytykę. To reżyser i jego współpracownicy mają się martwić jak zrobić dobry film, bo w przeciwnym przypadku nie znajdą sponsorów następnym razem.
Szanowny Panie ! Całkowicie Pana nie rozumiem,bo Pana teza jest taka ,jak Ktoś
wyda w Polsce na inwestycję to "NIE MOŻE BYĆ OCENIANY" jeżeli tak to proszę
wydać taką ustawę.A dopóki jest wolność to można się wypowiadać.
Film, samochód , artykuł w gazecie jest produktem, który podlega ocenie rynku. Ten film jak Pan twierdzi jest dla młodych Włochów, Francuzów i tam na pewno film zarobi , a krytycy będą mili i zachwyceni. Dlaczego Pan każe nam się liczyć z uczuciami całej europy , a pomija nasze uczucia. Oczekiwania widowni polskiej
były inne , w tym oczekiwaniu utrzymywali nas producenci, a wyszyło jak zwykle....
Nie ma co się burzyć ,że polscy obywatele się wypowiadają . A teraz złośliwie panu napiszę ..do kąta niech Pan ustawia swoich pracowników , a nie nas widzów niech Pan nie karci.....