Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Anna Gacek po 19 latach odchodzi Trójki. Polskie Radio: nie przyjęła nowej propozycji
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (181)
WASZE KOMENTARZE
Szkoda.Fajnie się z Mannem dopełniała.Obecna władza nie ma żadnych skrupułów,posadzą swoich w państwowych mediach i będzie git.
A nie mówiłam, nikt przyczajony i uprawiający własne poletko się w PR nie ostanie. Albo zrobią z was świnie, albo wyrzucą jak śmieci.
19 lat, a dla mnie to wciąż była młoda, zdolna, nowy głos w radio. Ale starzy ludzie już tak mają.
Trzeba przyznać, że audycje robiła dobre, czuła młodego słuchacza (co czasem wyrzucano jej jako wadę, ale Trójka to nie skansen), ale raczej nigdy nie zrobiła masowej tandety.
Decyzja prezes dziwna, nie znamy okoliczności, ale wizerunkowo po zapowiedziach o końcu zwolnień stabilizacji i po miliardach od Dudy zastąpienie Gackówny jakimś koszałkiem opałkiem (teraz w mediach publicznych jest tendencja do przyjmowania neutralnych synów wnuków lub prawnuków słynnych niegdyś piosenkarzy i konferansjerów) to wizerunkowo strzał w kolano.
Ale jeśli wzywacie ludzi z Trójki do obrony Gacek to studzę nadzieje. Redaktor Anna wybrała udawanie, że nic się nie dzieje gdy w PR rządziła Barbara, nie podpisała żadnego listu, gdy jej redakcyjni koledzy i koleżanki próbowali bronić jakości jaką wypracowała redakcja 3. A dzięki Metzowi nawet dobrze się ustawiła. I tu właśnie dochodzimy do momentu w którym można sobie zadać pytanie czy koledzy redaktorzy będą udawali, że nic się nie dzieje?
"... Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować".
/Martin Niemöller/.