Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
W Agorze wraca fundusz socjalny sprzed pandemii. Związkowcy: zarząd nie zgodził się na obniżkę swoich pensji
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (14)
WASZE KOMENTARZE
Błąd. Te 225 tys. to oszczędności wynikające z obniżenia wynagrodzeń do poziomu 15 tys. Czyli aktualne średnie wynagrodzenie członka zarządu to: 15 tys + 225 tys./X gdzie X=4
Dodam jeszcze, że prezes zarządu zarobił w 2018 roku 1,7 mln zł.
Ja w życiu nie pracowałem na etacie, nie byłem też nigdy w zarządzie korporacji (jestem inwestorem, a wcześniej prowadziłem różne małe biznesy) i czytając ten artykuł, czuję się jakbym czytał o jakiejś syntezie prlowsko-orwellowskiej.
1. 15 000 PLN to absurdalnie nieadekwatnie wysokie wynagrodzenia jak na członków zarządu (a tu mowa o tym, że są nawet wyższe). Powiedzmy sobie bowiem uczciwie - członkowie zarządów w większości nie wykonują żadnej realnej pracy, jedynie tworzą uzasadnienia dla swojego istnienia. Można ich zamienić właściwie na kogokolwiek i nikt by nawet nie zauważył różnicy w jakości podejmowanych decyzji...
2. Ta korporacyjna nowomowa do złudzenia przypomina język dygnitarzy z poprzedniego ustroju. Taka sama sztuczna pompatyczność przy niewielkiej zawartości treściowej.
3. Fascynują mnie ludzie, którzy swoje życie ustawili tak, że muszą powoływać jakiś związek zawodowy, być uzależnieni od innych i w ramach negocjacji walczyć o jakieś multisporty czy zniżki... Szkoda zachodu. Lepiej te zasoby poświęcić na samodzielne zarobienie tych pieniędzy, niż tracić czas na szukanie sposobów jak tu dostać dodatkowe 1000 złotych do planowanego remontu od korporacji, w której się pracuje (swoją drogą: jakieś dziwne pomieszanie z poplątaniem; to jak iść do sklepu spożywczego w poszukiwaniu striptizerki).