Paradoksalnie największym obciążeniem dla Agory staje się to, na czym spółka wyrosła, czyli Wyborcza. W tym kontekście (tzn. istnienia obszarów, które ewidentnie wymagają naprawy) spółka angażuje się w mocno ryzykowne projekty, które generują spore koszty (telewizja). Nie rozumiem tego.
Wyborcza wymaga nie tylko przeorania mocno upolitycznionej redakcji (nieustępującej wcale różnym "W Sieciom", "W politykom" czy "Republikom"), ale również odbudowy zaufania w obszarze tematów społecznych. Jeżeli Gazeta wali na stronie głównej w tzw. "umowy śmieciowe" (sama ten termin spopularyzowała), a jednocześnie sama je powszechnie stosuje, to to nie jest ok. Jeżeli dominujące w tematach społecznych są problemy mniejszości seksualnych (które skądinąd powinny być podejmowane, ale nie kosztem innych), a nie tematy bliższe czytelnikom, to z czym do ludzi? To pogłębia wrażenie oderwania redakcji (bądź co bądź warszawskiej) od życia codziennego większości ludzi... (Może redakcję trzeba by przenieść do Łodzi?) Jeżeli naczelny, sam uważający się co najmniej za Katona, mówi "nam nie jest wszystko jedno", podczas gdy wszyscy wiedzą, że umawia się na kolacje z "ludźmi honoru", to przeciętny człowiek zadaje sobie pytanie: co tu jest grane.
Wyborcza prezentuje tak jednostronne opinie na KAŻDY temat, że przed przeczytaniem jakiegokolwiek tekstu wiem, jakie stanowisko w nim znajdę. Dla dopełnienia obrazu, Gadomskiego zastąpiono po cichu tuzami ekonomii w rodzaju Samcika czy Wielgi, więc nawet w tym obszarze nieco bardziej wyspecjalizowanym (gospodarka, finanse itp.) nie ma po co po nią sięgać. Marnie więc widzę przyszłość nowego portalu w miejsce Business Insidera, bo raz, że nie widzę ludzi, którzy mieliby go robić, dwa, niewiarygodność Wyborczej będzie ciążyła spółce na każdym polu działalności (może za wyjątkiem kina i reklamy).
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Agora powiększa radę nadzorczą, centrum rekrutacyjne i SearchLab w osobnych spółkach
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (9)
WASZE KOMENTARZE
Agora to siedlisko POstkomuny.
Agora to siedlisko żydokomuny i POstkomuny.
@ boby
Paradoksalnie największym obciążeniem dla Agory staje się to, na czym spółka wyrosła, czyli Wyborcza. W tym kontekście (tzn. istnienia obszarów, które ewidentnie wymagają naprawy) spółka angażuje się w mocno ryzykowne projekty, które generują spore koszty (telewizja). Nie rozumiem tego.
Wyborcza wymaga nie tylko przeorania mocno upolitycznionej redakcji (nieustępującej wcale różnym "W Sieciom", "W politykom" czy "Republikom"), ale również odbudowy zaufania w obszarze tematów społecznych. Jeżeli Gazeta wali na stronie głównej w tzw. "umowy śmieciowe" (sama ten termin spopularyzowała), a jednocześnie sama je powszechnie stosuje, to to nie jest ok. Jeżeli dominujące w tematach społecznych są problemy mniejszości seksualnych (które skądinąd powinny być podejmowane, ale nie kosztem innych), a nie tematy bliższe czytelnikom, to z czym do ludzi? To pogłębia wrażenie oderwania redakcji (bądź co bądź warszawskiej) od życia codziennego większości ludzi... (Może redakcję trzeba by przenieść do Łodzi?) Jeżeli naczelny, sam uważający się co najmniej za Katona, mówi "nam nie jest wszystko jedno", podczas gdy wszyscy wiedzą, że umawia się na kolacje z "ludźmi honoru", to przeciętny człowiek zadaje sobie pytanie: co tu jest grane.
Wyborcza prezentuje tak jednostronne opinie na KAŻDY temat, że przed przeczytaniem jakiegokolwiek tekstu wiem, jakie stanowisko w nim znajdę. Dla dopełnienia obrazu, Gadomskiego zastąpiono po cichu tuzami ekonomii w rodzaju Samcika czy Wielgi, więc nawet w tym obszarze nieco bardziej wyspecjalizowanym (gospodarka, finanse itp.) nie ma po co po nią sięgać. Marnie więc widzę przyszłość nowego portalu w miejsce Business Insidera, bo raz, że nie widzę ludzi, którzy mieliby go robić, dwa, niewiarygodność Wyborczej będzie ciążyła spółce na każdym polu działalności (może za wyjątkiem kina i reklamy).