Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Zarząd Polskiego Radia oburzony akcją „Kogo nie słychać”. „Hipokryzja. Będzie ciąg dalszy”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (99)
WASZE KOMENTARZE
Dobra zmiana jak śmierdzi zściana
Nie chodzi o to, czy Kings of Leon ma najlepsze lata za sobą... Chodzi o to, że ma kontrakt z RCS - oddziałem Sony. Nie chodzi tylko o playlistę udającą oprawę muzyczną (bez względu na to, kim jest kierownik muzyczny), nie chodzi o listę, ale również o pewne audycje autorskie (z grubsza ten sam zbiór audycji autorskich od lat), które charakteryzują się wysokim współczynnikiem korelacji z tymi wydawnictwami, które są promowane przez Trójkę...
Trudno nie słyszeć i nie zauważać takich smaczków jak prawie połowa płyty Lany w zestawie Listy w ciągu roku (kilka lat temu) i jednocześnie reklama tej płyty w bloku reklamowym - w piątkowy wieczór... tuż przed serwisem informacyjnym...
Jest mi wszystko jedno jakimi powodami kieruje się szef muzyczny i część redakcji muzycznej medium "misyjnego", by poświęcać tak wiele czasu antenowego pewnym wydawnictwom - kosztem setek innych utworów, których nie usłyszymy w mediach komercyjnych. Dla mnie płyty Lany del Rey nie są kilkaset razy lepsze niż np. płyty Andrei Schroeder. Pierwsze słychać w mediach komercyjnych, drugich nie. Pierwsza płyta Andrei kompletnie nie zauważona przez Trójkę. Druga wspomniana parę razy chyba w 2 audycjach autorskich, przy czym druga audycja o godz. 4 rano... Dodam, że Andrea i tak ma szczęście, że stoi za nią dość sprawna wytwórnia niezależna i czasami udaje się jej przebić do mediów. Tymczasem setki równie ciekawych wydawnictw są produkowane jako Do It Yourself - a to oznacza bardzo małe szanse na pojawienie się w dużych mediach, w tym w pewnych bardzo przereklamowanych publicznych.
W Trójce wydaje się działać algorytm, w myśl którego klepnięta promocja oznacza: piosenki dnia, płyty tygodnia, single na playliście, single w zestawie Listy, promowywiad/y, 2-4 audycje autorskie. Dla mnie to już utrata duszy na rzecz mechanizmów marketingowych...
Panie Tomaszu, szczerze życzę Panu i innym redaktorom pasjonatom pojawienia się w Polskim Radiu i przywracania mu misyjnego charakteru, z korzyściami dla medium, słuchaczy i ludzi kultury, w tym szczególnie muzyki. Serwilizm i konformizm wobec szołbiznesu jest tak samo żałosny jak klaka wobec polityków.
Odpowiedź jest banalna - marketing. Płyta wydana przez Agencję Fonograficzną Polskiego Radia, więc karuzela promocyjna w ruchu, w tym załączniki w postaci playlist i wywiadów np. red. Metza.
To jest tak przewidywalne i żałosne, że ja już od lat coraz rzadziej słucham Trójki. Wystarczy mi kilkuminutowa lektura strony internetowej i zapowiedzi na FB. Dziennikarstwo muzyczne w zaniku na rzecz prezenterstwa opartego o ścianki. Nie ma przypadków - jak rzecze pewien radiowy klasyk - szczególnie w Trójce. Misja jest spychana na rzecz owijania w sreberka, dlatego masz Ossowskiego o 2 w nocy, bo u niego duże wytwórnie umarłyby z głodu. Jeszcze więcej promowciskacza w Jedynce...