Jarosław Giziński o mediach na Węgrzech: nowomowa i propaganda sukcesu
Na swoim profilu facebookowym Jarosław Giziński, były dziennikarz „Newsweeka” i „Wprost”, nie pozostawił suchej nitki na funkcjonowaniu mediów publicznych na Węgrzech. - Polityka medialna to w moich oczach największa klęska Fideszu. Wyrwane z kontekstu zdania służą co najwyżej zilustrowaniu małości i nikczemności przeciwników politycznych - stwierdził Giziński.

Dziennikarz w swoim wpisie przyznał, że miał okazję prześledzić węgierskie media, głównie publiczne, podczas czterodniowego wyjazdu świątecznego na Węgry. Giziński nie ukrywa swojego krytycyzmu po tym, co udało mu się zaobserwować.
- Polityka medialna to w moich oczach największa klęska Fideszu - podkreśla Giziński. - Nowomowa i propaganda sukcesu przykrawana na średnio lotnego absolwenta szkoły elementarnej chwilami obraża inteligencję. Wykład jest jednostajny, monotonny i powracający. Te same zdania i celne ustępy powtarzają się kilka razy w ciągu tygodnia, dwóch, dopóki nie zostaną wmłotkowane w mózgi odbiorców. Wiadomości telewizyjne to ciąg opowieści o sukcesach i przegląd aktywności członków rządu tudzież innych najwyższych rangą urzędników ciężko pracujących na rzecz narodu. Rozmowy z politykami według modelu "dlaczego ma pan rację?" - recenzuje dziennikarz. W dalszej części wpisu wytyka też mediom na Węgrzech sposób, w jaki traktowana jest przez nie polityczna opozycja.
- Dyskusja? Kontrapunkty? Głosy opozycji? Zapomnijcie. Wyrwane z kontekstu zdania służą co najwyżej zilustrowaniu małości i nikczemności przeciwników politycznych, w zasadzie godnych pożałowania nieszczęsnych istot nierozumiejących swojej dziejowej przegranej. Oczywiście opozycja podjęła walkę tym samym mieczem, jest równie agresywna, czasem knajacka. Jeśli krzyczy zbyt głośno wówczas pada argument o "terrorze opinii" (genialne!) - opisuje Giziński. Na koniec przyznaje, że obraz polityki medialnej węgierskiego rządu budzi w nim przygnębienie, i zadaje retoryczne pytanie: - Oczywiście myślę, że w innych państwach skopiowanie takiego modelu byłoby chyba niemożliwe, czyż nie?
W ostatnim zdaniu publicysta nawiązuje do sytuacji w Polsce, gdzie parlament w ubiegłym tygodniu przyjął nowelizację ustawy medialnej, która już doprowadziła do dymisji dyrektorów głównych kanałów Telewizji Polskiej, a przez wielu ekspertów jest otwarcie krytykowana.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w przeszłości nie krył swoich sympatii dla polityki rządu Viktora Orbána, a we wpisie Gizińskiego przebija wyraźna obawa o to, że obecny rząd w swojej polityce medialnej zmierza w stronę rozwiązań węgierskich. Te obawy potwierdzają też inni dziennikarze, którzy pozostawili pod tekstem Gizińskiego swoje komentarze.
- Dobra lekcja jak nie „naprawiać „ mediów. Może ktoś i u nas skorzysta zanim zrobi się za późno - przestrzegł Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny „Wprost”. - Niestety nie jestem jakoś bardzo zaskoczony tym, co piszesz. Też tego doświadczyłem. Mam nadzieję, że nie skopiujemy tego od braci Węgrów - napisał Igor Janke, prezes Instytutu Wolności i współwłaściciel serwisu Salon24.pl.
Dołącz do dyskusji: Jarosław Giziński o mediach na Węgrzech: nowomowa i propaganda sukcesu
To przecież o Newsweeku, natemat i tp. To Fidesz je prowadzi?
Nie doczytałem. W jakim kraju był p.Giziński?
-Dzien dobry panstu, dzisiaj Prezes Jaroslaw Kaczynski odwiedzil/oswiadczyl/zadekretowal.
Wszyscy, ktorzy mowili jak fajnie sie zylo za PRL posmakuja troszke Dawnych Klimatow. :)