Kolejne szaleństwo tego porąbanego kraju. przecież jeśli kupię sobie telewizor, smartfona czy laptop, to tak długo jak nic na nim nie odtwarzam - kupuję tylko przedmiot. z jakiej racji artyści mają dostawać pieniądze za to, że kupiłem przedmiot? To może jak krzesło kupię to też, bo potencjalnie mogę na nim słuchać muzyki? Albo jak sobie gitarę kupię, bo przecież mogę grać utwór jakiegoś artysty, nie swój?

Jak się bierze publiczne pieniądze, a tak należy rozumieć 3% powszechny podatek od sprzętu elektronicznego, to należałoby oczekiwać publicznego, przejrzystego systemu rozdziału tych środków dla artystów. Bo jakoś te organizacje zbiorowego zarządzania to przejrzyście nie wyglądają.
Pomijam podniesioną przez Eryka Mistewicza starożytność funkcjonowania tych instytucji rodem z PRL-u.

Cyt.: "Co ciekawe, zgodnie z ustawą o prawie autorskim, jak również wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), pobieranie opłat w takim trybie jest bezpodstawne."