Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Zarząd Polskiego Radia zbulwersowany publikacjami na temat akcji „Orzeł może”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (24)
WASZE KOMENTARZE
Siezieniewski wracaj do Moskwy, po wojnie takich jak Siezieniewski nazywano Pełniący Obowiązki Polaka.
Siezieniewski mówi o „szkodliwej próbie wciągnięcia publicznego nadawcy w doraźną walkę polityczną”? Kto go wciągnął? Cierpiąca na uwiąd intelektualny Magdalena Jethon? Minister Zdrojewski, bo mu dołożył pieniędzy z budżetu Ministerstwa Kultury na ten wygłup w wyrobem czekoladowym? A on sam co? Dziecko we mgle, czy wieloletni pracownik propagandy pezetpeerowskiej, kierowany na ważne odcinki walki ideowej przez partyjnych decydentów?
Przypomnijmy dziatwie szkolnej, która nie pamięta zamierzchłych dziejów PRL-u: Andrzej Krzysztof Siezieniewski rozpoczął pracę w Polskim Radiu w 1972 roku, a już cztery lata później został korespondentem w ZSRR. Był nim od sierpnia 1976 do grudnia 1982 roku. Kto pamięta nasilenie propagandy gierkowskiej w tamtym okresie, np. niesławnej pamięci audycję „Tu Jedynka”, będzie w stanie właściwie ocenić zadania wypełniane przez Siezieniewskiego w Moskwie. Wywiązał się z nich na tyle dobrze, że po powrocie do Warszawy w grudniu 1982 r. towarzysze awansowali go na kierownicze stanowisko w dziale dzienników Polskiego Radia. Za dalszych rządów Jaruzelskiego Siezieniewskiemu było jeszcze lepiej: od maja 1984 do czerwca 1988 roku był zastępcą redaktora naczelnego Dyrekcji Programów Informacyjnych TVP, a po powrocie do radia od czerwca 1988 do września 1989 roku kierował działem dzienników Polskiego Radia. Po zwycięstwie Millera w wyborach parlamentarnych w 2001 roku, w lipcu 2002 r. Siezieniewski został prezesem Polskiego Radia i był nim do 2006 roku, kiedy to po zwycięstwie PiS-u musiał szukać schronienia w Pałacu Kultury.
Portal Wirtualnemedia.pl - informując 4 sierpnia 2011 roku, iż Siezieniewski ma zostać po raz kolejny prezesem Polskiego Radia - przypomniał, że był on też „wymieniany przez b. redaktora naczelnego "Trybuny" Janusza Rolickiego jako jeden z uczestników spotkań z przywódcami SLD w 1998 roku, na których miano kształtować strategię propagandową w mediach publicznych.”
Czy może dziwić, że ten spec od propagandy postanowił wesprzeć ocieplanie wizerunku prezydenta, który jako jedyny poseł Platformy Obywatelskiej głosował swego czasu przeciwko likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych? Zresztą Siezieniewski nie robi tego bezinteresownie. Łajba Platformy zaczyna przeciekać. Na horyzoncie pojawiają się zmiany w układzie rządowym. Prezydent może się przydać z kołem ratunkowym. Tymczasem na użytek opinii publicznej Siezieniewski stroi smętne miny i biadoli, że ktoś „wciąga publicznego nadawcę w doraźną walkę polityczną”.
Na takie zachowanie młodzież ma określenie: „palić głupa”. Najwidoczniej cwany aparatczyk o fizjonomii czerstwego wiejskiego plebana postanowił przyjąć taką waśnie strategię w sytuacji, gdy niezależne media i część opinii publicznej jednoznacznie negatywnie oceniły hucpę, którą sam zainicjował.
człowieku, to było święto flagi - biało-czerwonej a nie różowej, skoro nie rozumiesz oburzenia to zamilcz i nie kompromituj się więcej