Odejście z WP 1,5 roku temu to była moja najlepsza zawodowa decyzja w życiu. Pracuję gdzie indziej, na UoP na stałe, w pełni zdalnie, za znacznie większe pieniądze ( mam to samo stanowisko co miałem w WP). Robimy winiki i nasza szefowa jeśli już się do nas odzywa, to z pochwałą, że zajebista robota. Kiedy czytam co się w WP z
Zgadzam się z Tobą. Moja przygoda z WP trwała na szczęście krócej. Przyjęcie tej roboty było najgorszą zawodową decyzją ever. To było dno piekieł. No ale jeśli szefową portalu "kulinarnego" jest osoba, która - jak sama przyznaje - nie umie i nie lubi pisać oraz je właściwie chyba tylko trawę - to co się dziwić? A z portalem kulinarnym ma to tyle wspólnego co nic. "Paragony grozy" newsy z d..y o Lady Di, co to ukazała się na plastrze szynki konserwowej i tematy podbierane z innych kulinarnych stron. Kreatywność i propozycje własne niemile widziane. I praca jak na plantacji trzciny cukrowej - fabryka oraz wspaniałe dyżury od 12.00 do 22.00 w każdy weekend (preferencje/prośby pracownika głęboko w poważaniu). Wydawcy "celowo" robiący błędy w oddanym do publikacji tekście. Zrzuty ekranu - wersja przed lekturą i po lekturze wydawcy - weszły mi w krew. Dno dna. Na szczęście jestem już gdzie indziej, ale ten koszmar długo będę pamiętać.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Pracownicy Wirtualnej Polski wracają do biur
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (67)
WASZE KOMENTARZE
Zgadzam się z Tobą. Moja przygoda z WP trwała na szczęście krócej. Przyjęcie tej roboty było najgorszą zawodową decyzją ever. To było dno piekieł. No ale jeśli szefową portalu "kulinarnego" jest osoba, która - jak sama przyznaje - nie umie i nie lubi pisać oraz je właściwie chyba tylko trawę - to co się dziwić? A z portalem kulinarnym ma to tyle wspólnego co nic. "Paragony grozy" newsy z d..y o Lady Di, co to ukazała się na plastrze szynki konserwowej i tematy podbierane z innych kulinarnych stron. Kreatywność i propozycje własne niemile widziane. I praca jak na plantacji trzciny cukrowej - fabryka oraz wspaniałe dyżury od 12.00 do 22.00 w każdy weekend (preferencje/prośby pracownika głęboko w poważaniu). Wydawcy "celowo" robiący błędy w oddanym do publikacji tekście. Zrzuty ekranu - wersja przed lekturą i po lekturze wydawcy - weszły mi w krew. Dno dna.
Na szczęście jestem już gdzie indziej, ale ten koszmar długo będę pamiętać.