Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Tomasz Bałuk: Polskiej reklamie brakuje odwagi
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (8)
WASZE KOMENTARZE
Ludzie, w tej reklamie to same Einsteiny chyba pracują. I poligloci. A g..no w sreberku zawsze pozostanie g..nem...
Wczoraj po przerwie tygodniowej i odpoczynku oglądałem reklamy jak leci, jedna po drugiej. Ten wywiad to rozszerzenie moich własnych wczorajszych wniosków.
Dobrze jest czasem zasłonić sobie oczy i otworzyć je po chwili, żeby zobaczyć więcej. Tylko uświadomiony klient pozwoli na analizy i będzie chciał za nie placić. Nieuswiadomiony dureń zawsze będzie wybierał ofertę tańszą, w której pracuje się nad projektem szybko, machinalnie i w której wypuszcza się coś, o czym większość zapomni na drugi dzień. Klient nieświadomy też jest łatwy do manipulowania, zwłaszcza wtedy, kiedy oceniające glowy patrzą nie na to co powinny a skupione są na budżecie...
Kilka lat temu myślałem, że Internet będzie miejscem na odważną reklamę.
Że wszystkie świetne pomysły, które z wiadomych względów lądowały w szufladach - wreszcie wypłyną.
Były świetne warunki. Było młode medium. Z jednej strony - traktowane z przymrużeniem oka (co pozwalało kreacji rozwinąć skrzydła), z drugiej - zdobywające coraz większą popularność wśród klientów (mierzalność).
Co się stało? Nic lub niewiele.
Dlaczego Internet nie kipi szalonymi i skutecznymi pomysłami wartościowymi dla klientów i odbiorców końcowych?
Bo ludzie, którzy znają potencjał dostępnych mechanizmów i wiedzą, jak tworzyć nowe (uwzględniając technologię i ceny) siedzą w biurach reklamy u wydawców, a Ci którzy zawodowo zajmują się kreacją - stoją tam, gdzie stało ZOMO.
Z czego wynika brak komunikacji - to sprawa dla psychologów bądź socjologów. Agencje interaktywne też nie wypełniają luki w należytym stopniu.
Pożegnaliśmy flanelowe koszulki w kratę i sweterki, łyknęliśmy "happy family around the table", pogodziliśmy się z "I want my logo bigger, because..."