Jest mi przykro, że w salonie komentującym wczorajsze wieczorne i nocne burdy w sejmie i na ulicach dziennikarze - do których mam zaufanie - nie zdobyli się na głębsze zmierzenie racji i celów obu stron, czyli większości parlamentarnej i opozycji. Wiem, że to nie łatwe, ale konieczne. Całą noc na wszystkich możliwych portalach śledziłam te haniebne wydarzenia i wniosek nasuwa się jeden - był to z góry, i to od dawna przygotowywany scenariusz, którego nie udało się zrealizować 13 grudnia. Tym razem scenariusz coraz to bardziej eskalujący formy: potrącenie i przewrócenie posła Suskiego, zaatakowanie poseł Pawłowicz (obrzucanie butelkami po napojach, szarpanie, wyzwiska), atak na samochód z premier Beatą Szydło i samochód prezesa J. Kaczyńskiego, rzucanie świec dymnych (by potem komentować, że policja użyła gazów łzawiących), inscenizacja z niby to rannym uczestnikiem wiecu, blokowanie sali sejmowej, wygłupy na fotelu marszałka, nie mówiąc o języku godnym pijanego NKWD-isty. A panowie rozmawiają filozoficznie o tym, jak to wpłynie na preferencje wyborców, o tym że PiS przesadza z ograniczaniem dostępu dziennikarzy do obrad (latami bywałam w Sejmie i wiem, ile było zwykłej hucpy w tzw. obsłudze dziennikarskiej). O skali zmian można spokojnie dyskutować, zmieniać, poprawiać, negocjować, nowelizować, ale nie można spokojnie przystać na alternatywę: albo odstąpienie od reformowania obecności dziennikarzy w parlamencie, albo podpalimy Polskę i będziemy fizycznie przywoływać do porządku "moherowych" posłów. I jest mi przykro, że w swoich dywagacjach ograniczyliście się Państwo do intelektualnych spekulacji (mamy prawo skrytykować nawet własny obóz), w chwili, gdy dochodzi do tak dramatycznych scen. Trzeba mieć na uwadze to, że opozycja sejmowa i jej zbrojne ramię (KOD, obywatele RP i inni Hajdacze...) wykorzystają każdą okazję, albo pretekst, by eskalować awanturę. Temat protestu jest dla nich mniej istotny, bowiem dostali hasło, może zlecenie?, by podpalić kraj. I z tego trzeba sobie zdawać sprawę! Zagrożenie jest więc nieteoretyczne. Pomimo tych przykrych okoliczności, życzę Państwu błogosławieństwa Bożego i betlejemskiego światła w sercach i umysłach. Bogu trzeba też powierzyć to, co przekracza nasze choćby najwyższe polityczne kompetencje!
Joanna2016-12-17 15:59
00
Niech prowadzący da innym mówić a nie ciągle się ścinać.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
„Salon dziennikarski - Floriańska 3” w TVP Info. Prowadzącymi Jacek Karnowski i Michał Karnowski
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (41)
WASZE KOMENTARZE
Jest mi przykro, że w salonie komentującym wczorajsze wieczorne i nocne burdy w sejmie i na ulicach dziennikarze - do których mam zaufanie - nie zdobyli się na głębsze zmierzenie racji i celów obu stron, czyli większości parlamentarnej i opozycji. Wiem, że to nie łatwe, ale konieczne. Całą noc na wszystkich możliwych portalach śledziłam te haniebne wydarzenia i wniosek nasuwa się jeden - był to z góry, i to od dawna przygotowywany scenariusz, którego nie udało się zrealizować 13 grudnia. Tym razem scenariusz coraz to bardziej eskalujący formy: potrącenie i przewrócenie posła Suskiego, zaatakowanie poseł Pawłowicz (obrzucanie butelkami po napojach, szarpanie, wyzwiska), atak na samochód z premier Beatą Szydło i samochód prezesa J. Kaczyńskiego, rzucanie świec dymnych (by potem komentować, że policja użyła gazów łzawiących), inscenizacja z niby to rannym uczestnikiem wiecu, blokowanie sali sejmowej, wygłupy na fotelu marszałka, nie mówiąc o języku godnym pijanego NKWD-isty. A panowie rozmawiają filozoficznie o tym, jak to wpłynie na preferencje wyborców, o tym że PiS przesadza z ograniczaniem dostępu dziennikarzy do obrad (latami bywałam w Sejmie i wiem, ile było zwykłej hucpy w tzw. obsłudze dziennikarskiej). O skali zmian można spokojnie dyskutować, zmieniać, poprawiać, negocjować, nowelizować, ale nie można spokojnie przystać na alternatywę: albo odstąpienie od reformowania obecności dziennikarzy w parlamencie, albo podpalimy Polskę i będziemy fizycznie przywoływać do porządku "moherowych" posłów. I jest mi przykro, że w swoich dywagacjach ograniczyliście się Państwo do intelektualnych spekulacji (mamy prawo skrytykować nawet własny obóz), w chwili, gdy dochodzi do tak dramatycznych scen. Trzeba mieć na uwadze to, że opozycja sejmowa i jej zbrojne ramię (KOD, obywatele RP i inni Hajdacze...) wykorzystają każdą okazję, albo pretekst, by eskalować awanturę. Temat protestu jest dla nich mniej istotny, bowiem dostali hasło, może zlecenie?, by podpalić kraj. I z tego trzeba sobie zdawać sprawę! Zagrożenie jest więc nieteoretyczne.
Pomimo tych przykrych okoliczności, życzę Państwu błogosławieństwa Bożego i betlejemskiego światła w sercach i umysłach. Bogu trzeba też powierzyć to, co przekracza nasze choćby najwyższe polityczne kompetencje!
Niech prowadzący da innym mówić a nie ciągle się ścinać.