Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Piotr Kędzierski przechodzi z Rock Radia do newonce.radio
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (24)
WASZE KOMENTARZE
Skoro młody słuchacz nie jest zagospodarowany, to znaczy że tkwi tam ogromny potencjał. Gadanie, że nie da się go wyrwać z sieci, jest zwyczajnie sięganiem po łatwy i szybki pieniądz z datą ważności. Dlatego stacje tak szybko (stosunkowo) umierają i powstają nowe, które są przewidziane na 2 - 3 lata. Ostatecznie jednak nie o wiek mi chodzi, a o jakąś perspektywę nowoczesności, nie tylko jeśli chodzi o muzykę, ale generalnie myślenie o radiu. I pisząc o nowoczesności nie mam na myśli rozwoju technologicznego i angażu wszystkiego w socialmedia itd. Wolę raczej zamienić młodość w rozumieniu formatowym, na pewną ujęcie słuchacza, który jest intelektualnie i ideowo młody, dynamiczny, poszukujący, a nie zaszufladkowany w formatach (bez względu na wiek, wykształcenie i inne bzdety). Ten proces się nie dzieje. I jeśli się nie zacznie dziać, to konsekwencje będą się tylko pogłębiać. I nie sprowadzajmy wszystkiego co ambitniejsze do radia studenckiego, bo to zwykłe pierd**&^%nie i usprawiedliwianie rzeczywistości, którą ktoś nam narzuca.
Niestety takie kropomyślenie i korpotraktowanie muzyki oraz słuchacza pojawiło się również w Trójce - kilkanaście lat temu. Proces wdrażania tej strategii jest zawoalowany - tak, że wielu słuchaczy już się przyzwyczaiło... (syndrom gotowanej żaby). Niektóre muzyczne autorskie audycje muzyczne w Trójce w krótkim czasie zbudowały wokoło siebie duże społeczności słuchaczy - właśnie dzięki Internetowi a nie wbrew Internetowi, np. CSM czy Ossobliwości Muzyczne. Nie chodzi o fanboyów, ale o słuchaczy świadomych i relacje pomiędzy nimi a redaktorem. W ww. przypadkach słuchacze często inspirowali redaktorów, np. wysyłając im swoje płyty mniej znanych muzyków czy polecając muzykom poznanym w sieci przesłanie swoich płyt do tej audycji. Ossowski z każdych targów muzycznych (na które jeździ za swoje prywatne pieniądze a noclegi czasami załatwia dzięki słuchaczom mieszkającym poza Polską) przywozi walizę płyt, które następnie rozdaje na antenie. To jest przeszłość i przyszłość radia - redaktor - pasjonat z charyzmą... a nie komputer, korposzef muzyzyczny czy redaktor na smyczy dużych wytwórni, łaszący się do wydumanego targetu. Takich audycji chcą słuchać nie tylko młodzi ludzie. Na takie audycje potrafią czekać do 2 w nocy, bo niestety wartościowi dziennikarze muzyczni są spychani z ramówki, by zrobić miejsce dla klakierów i redaktorów gotowych grać promosy... czy zgodnie z korpowizją szefa muzycznego. Takie audycje mają więcej słuchaczy niż te prowadzone przez promowanych redaktorów a gdyby jeszcze ich papkę wsadzić na 2 w nocy, to okazałoby się, że przepaść jest jeszcze większa... Problem w tym, że wokół takich audycji jak Kaczkowskiej czy Ossowskiego zbierają świadomi słuchacze, uważnie słuchający i którym generalnie z konformizmem nie po drodze - a to przez część ludzi mediów jest postrzeganie negatywnie (mniejsza o to, czy chodzi o zwykłą zazdrość).
Ta warszafka to ma pomysły. W żadnym innym mieście nawet największy Janusz nie wszedłby w biznes typu radio internetowe, bo wie że w PL na to za wcześnie i to padnie po roku, a tu chcą radiostację reaktywować i nawet dyrektora zatrudnili. taka jedna warszawska korporacja już tak zrobiła w 2013 roku, może popytajcie jak im poszło.