Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Odchodzi Kazimierz Szot, prezes IDG Poland
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (11)
WASZE KOMENTARZE
Bogu dzięki! Najwyższy czas!!!! To człowiek, który zmarnował to co wydawało się w latach 90. nie do zmarnowania i doprowadził IDG na skraj upadku. Klasyczny przykład kariery pazernego ignoranta, zakompleksionego bufona, któremu "słoma wychodziła z butów". Nie ufał nikomu, oprócz kadzącym mu wazeliniarzom i zawsze się budził z ręką w nocniku, bo się okazywało, że "odkrywcy" robią go za grubą kasę w balona. Nie potrafił docenić oddanych firmie ludzi, których po chamsku wywalał,(wystarczy przykład wieloletniej księgowej, która wysłał na bezrobocie na 3 miesiące przed przejściem na emeryturę, a potem prosił,żeby wróciła! - o dziwo nie chciała wrócić) Na pożegnalnym, żenująco samochwalczym (pracownicy pękali ze śmiechu oglądając zaproszenia na infantylny" Transfer roku" ) bankiecie, który sam sobie zorganizował na stadionie Legi przybyli wybrani, wyrzuceni, współpracownicy, którzy przybyli żeby na własne oczy zobaczyć czy to prawa, że wreszcie, po 20 latach Amerykanie się na nim poznali i przyznali się do fatalnego błędu. Bravo!! Brawo! Może IDG odbije wreszcie od dna...
Bogu dzięki! Najwyższy czas!!!! To człowiek, który zmarnował to co wydawało się w latach 90. nie do zmarnowania i doprowadził IDG na skraj upadku. Klasyczny przykład kariery pazernego ignoranta, zakompleksionego bufona, któremu "słoma wychodziła z butów". Nie ufał nikomu, oprócz kadzącym mu wazeliniarzom i zawsze się budził z ręką w nocniku, bo się okazywało, że "odkrywcy" robią go za grubą kasę w balona. Nie potrafił docenić oddanych firmie ludzi, których po chamsku wywalał,(wystarczy przykład wieloletniej księgowej, która wysłał na bezrobocie na 3 miesiące przed przejściem na emeryturę, a potem prosił,żeby wróciła! - o dziwo nie chciała wrócić) Na pożegnalnym, żenująco samochwalczym (pracownicy pękali ze śmiechu oglądając zaproszenia na infantylny" Transfer roku" ) bankiecie, który sam sobie zorganizował na stadionie Legi przybyli wybrani, wyrzuceni, współpracownicy, którzy przybyli żeby na własne oczy zobaczyć czy to prawa, że wreszcie, po 20 latach Amerykanie się na nim poznali i przyznali się do fatalnego błędu. Bravo!! Brawo! Może IDG odbije wreszcie od dna...