Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Filmowcy krytykują program premii, który wdraża Netflix
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (27)
WASZE KOMENTARZE
Odpowiadając na część tutejszych komentarzy, z których widać, że wielu z Was niestety nie zgłębiło tematu i zwyczajnie nie wie, o czym mówi. Przede wszystkim: większość polskich filmowców i aktorów zarabia bardzo przeciętnie, bo robią zwykle od zlecenia do zlecenia i rynek jest niestabilny. Często piszą scenariusze latami, a tylko 1 na 10 projektów jest kupowany i realizowany. Tantiemy z kolei są dodatkowym wynagrodzeniem, które przez lata pomagało im przeżyć - i twórcy dostają tantiemy m.in. z kin, z TV, kablówek oraz... DVD, VHS. Tylko dziś mało kto na tym ogląda - coraz więcej osób ogląda w sieci. Platformy się gigantycznie bogacą, w PL w zeszłym roku zarobiły u nas ok. 2,5 mld zł, a polscy twórcy nie mają z tego nic. A domagają się po prostu 1,5% tych przychodów - za to że eksploatowane są ich dzieła. Polskie prawo autorskie jest przestarzałe i trzeba je zmienić - a polski rząd PiS, lobbowany przez niektóre platformy, stopuje od 2,5 roku wprowadzenie dyrektywy, dzięki której twórcy mogliby dostawać tantiemy z Internetu. I Skarb Państwa musi z tego powodu płacić milionowe kary. Ale może to się zmieni, jak przyjdzie nowy rząd. Odnośnie zaś strajku, płakania i jęczenia - w Polsce właśnie nie musimy robić strajku, bo nasz rynek wygląda inaczej niż w USA. Mamy prawo unijne o prawie autorskim, które obowiązuje już prawie wszędzie, poza Polską i Bułgarią. To jednak, czego faktycznie potrzebujemy to solidarność i o nią walczymy każdego dnia. I tak, musimy jęczeć, płakać i głośno o tym mówić, że coś jest nie tak, szczególnie że niektóre platformy próbują nam zamknąć usta, grożąc nam, że wrzucą nas na "czarne listy". Uwierzcie więc, że to że jęczymy wymaga nie lada odwagi. Wielu filmowców i aktorów w PL w tym momencie naprawdę bardzo się boi, że straci pracę, jeśli wypowiedzą się głośno na temat tantiem. Poczytajcie sobie, co pisze Gildia Scenarzystów Polskich, co pisze ZAPA, SFP. To są organizacje, które walczą o nasze prawa, tak jak WGA walczyło o prawa scenarzystów w USA. I na koniec - co do tekstów, że nam się nie należy, bo robimy knoty. Drodzy, a czy oglądaliście "Wielką wodę", "Znachora", "Infamię"? Albo "Boże ciało" czy "Filipa", "Hiacynta"? Oczywiście, w każdej kinematografii jest pełno chłamu, ale jest też dużo filmów i seriali niejednoznacznych, które jednym się spodobają, innym nie. Ważne chyba, żeby kino było różnorodne i takie obecnie jest. Nie wrzucajcie wszystkich twórców do jednego wora. I proszę, miejcie świadomość, że popierając platformy, szydząc z polskich filmowców, po prostu odbieracie nam szansę na otrzymanie wynagrodzenia za naszą wieloletnią pracę. I wzmacniacie ogromne koncerny, które właśnie liczą na takie negatywne głosy w kierunku twórców. Miłego weekendu.
W przypadku premii od Netflixa na... żadne, bo jest to tak fatalnie (celowo) skonstruowane, że obecnie nawet Wielka woda nie łapałaby się na kryteria. O to chodzi w tantiemach, że dzięki ustawie proporcjonalnie dostawałby je każdy, bez nierealistycznych progów arbitralnie ustalonych przez Netflixa. Bo i film, który obejrzy 100 tys osób i ten który obejrzy 10 milionów, przynosi zyski Netflixowi.
Najbardziej skandaliczne jest jednak to, że Netflix robi czarne listy i szantażuje filmowców. Ale przekonają się, że to strzał w stopę.
Niech zmienią pracę i wezmą kredyt. Ja bym tak zrobił, gdyby klient za kupiony ode mnie mój produkt nie chciał płacić co miesiąc do końca życia.