Pamiętam, jak Piers Morgan przeprowadzał wraz ze współprowadzącą rozmowę z Januszem Korwin-Mikke.
JKM ma w niektórych kwestiach skrajne, czasami bulwersujące poglądy, ale posługuje się argumentacją.
Morgan zadawał JKM pytania, po czym nie dawał mu możliwości odpowiedzi, samemu perorując i gwiazdorząc swoim oburzeniem, a de facto - nie będąc w stanie podjąć rozmowy na poziomie argumentu: przekrzykiwał JKM dla wyrażenia świętego oburzenia i obrony polityczno-poprawnych idei, objawiających się w ostatnich latach na zasadzie aksjomatu i nie wymagających stąd, a nawet uniemożliwiających, podjęcie w ich temacie jakiejkolwiek innej niż bałwochwalcza rozmowy.

To prawda, nareszcie dostał po dupie, za to co jej robił przez ostatnie 3 lata!

Awantura o tą bojowniczkę o "równość i sprawiedliwość", która bez (odebranego) paszportu swobodnie przekraczała granice USA na słitaśny baby-shower?