Oczywiście, że tak. Audytor nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Wykazuje oszczędności, natomiast realnie nie interesuje go czy: - przyjęta strategia zakupu mediów jest optymalna pod kątem efektywności sprzedaży - jakie są realia zakupu (np. redukcja zleceń przez stacje TV, brak wolumenu w stacjach, clustry) - wynagrodzenie wykonawcy pokrywa rynkowe koszty zatrudnienia zespołu, badań itd
Krótko mówiąc, nasi audytorzy to negocjatorzy zdejmujący ten obowiązek z działu marketingu i kierujący się kryterium największych oszczędności, z których odcinają kupony. Pomijam fakt daleko posuniętej patologii, polegającej na zapraszaniu do przetargów i rekomendowaniu domu mediowego, w którym pracuje bliska rodzina (SM=podwójne bicie!).
Ryki z Ameryki2016-08-31 08:57
00
Spaczony punkt widzenia komentatora powyżej. A do ilu wygranych wspomnianego domu mediowego doprowadził wspominany audytor przez okres ostatnich 10 lat? Może 2. Więc naprawdę nie rozumiem komentarza. Takich powiązań (dlaczego od razu patologicznych?) jest na rynku dużo więcej. Przykład: szefowa największego domu mediowego ma rodzinę w kierownictwie sprzedaży czasu antenowego dużej grupy TV. I co? I nic. Przykładów rodzinnych powiązań na runku jest ponad 10.
YOLO2016-08-31 10:52
00
Problemem rynku wcale nie są audytorzy, którzy się podpisują pod nierealnymi kosztami tylko domy mediowe. I mają pretensje że audytorzy ich nie powstrzymują? Nie, raczej o to, że potem audytorzy sprawdzają czy takie koszty zostały dostarczone. I domy mediowe nie lubią audytorów, oczywiście. Bo w końcu ktoś patrzy im na ręce.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Małgorzata Węgierek: wynagradzanie audytora w formie success fee jest „ekonomicznie patologiczne”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (4)
WASZE KOMENTARZE
Oczywiście, że tak. Audytor nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Wykazuje oszczędności, natomiast realnie nie interesuje go czy:
- przyjęta strategia zakupu mediów jest optymalna pod kątem efektywności sprzedaży
- jakie są realia zakupu (np. redukcja zleceń przez stacje TV, brak wolumenu w stacjach, clustry)
- wynagrodzenie wykonawcy pokrywa rynkowe koszty zatrudnienia zespołu, badań itd
Krótko mówiąc, nasi audytorzy to negocjatorzy zdejmujący ten obowiązek z działu marketingu i kierujący się kryterium największych oszczędności, z których odcinają kupony. Pomijam fakt daleko posuniętej patologii, polegającej na zapraszaniu do przetargów i rekomendowaniu domu mediowego, w którym pracuje bliska rodzina (SM=podwójne bicie!).
Spaczony punkt widzenia komentatora powyżej. A do ilu wygranych wspomnianego domu mediowego doprowadził wspominany audytor przez okres ostatnich 10 lat? Może 2. Więc naprawdę nie rozumiem komentarza. Takich powiązań (dlaczego od razu patologicznych?) jest na rynku dużo więcej. Przykład: szefowa największego domu mediowego ma rodzinę w kierownictwie sprzedaży czasu antenowego dużej grupy TV. I co? I nic. Przykładów rodzinnych powiązań na runku jest ponad 10.
Problemem rynku wcale nie są audytorzy, którzy się podpisują pod nierealnymi kosztami tylko domy mediowe. I mają pretensje że audytorzy ich nie powstrzymują? Nie, raczej o to, że potem audytorzy sprawdzają czy takie koszty zostały dostarczone. I domy mediowe nie lubią audytorów, oczywiście. Bo w końcu ktoś patrzy im na ręce.