Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
„M jak miłość” straciło 710 tys. widzów, ale TVP2 nadal bezkonkurencyjna. 107,53 mln zł z reklam
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (13)
WASZE KOMENTARZE
Ile to można ciągnąć, oglądalność spada, wieje nudą, powinni już to zakończyć.
Wczoraj wieczorem bylem w warszawskiej "Sarmacji", gdzie zabralem swoja siedemdziesiecioletnia Mamusie aby uraczyc ja kolacja, o jakiej mogla tylko marzyc kiedy dorastala jako corka zduna na obrzezach Ostroleki.
No wiec, wlasnie zaczynamy aperitif i nagle w lokalu niczym wiosenny porannek pojawia sie nie kto inny tylko Marcin Mroczekk! W calej sali zawrzalo jak w ulu. Prawdziwy krol zycia, czlowiek - instytucja. Otoczony swoimi asystentami, ziomalami oraz innymi elementami stolecznego high-society.
Na moje córki, krasawice - 23 i 25 lat jakby rzucono urok, podswiadomie zaczely trzepotac rzesami oraz wiercic sie sie w fotelach. Zaczely blagac mnie abym przyprowadzil go do naszego stolika. Coz, dobry ojciec nigdy nie odmawia swoim córeczkom, wiecie jak jest.
Co robic, podszedlem do jego stolika juz otoczonego przez warszawskich poszukiwaczy wrazen. Bezpardonowo zaczalem przepychac sie przez gaszcz alternatywnych twórców, mokrych, poczatkujacych aktoreczek no i flegmatycznych producentów "M jak ..." zazdrosnie chroniacych dostepu do najdrozszego rumaka ze swej stajni. Kiedy bylem juz na wyciagniecie reki od Marcina, czujac juz cieplo jego ciala oraz aromat oddechu, zostalem popchniety od tylu przez jakiegos bezmyslnego pracownika obslugi "Sarmacji" prosto na kolano Marcina. Zlapal mnie i na moment zawislem w tych poteznym silnych ramionach i kolyszacych sie ledzwiach. Przypatrzyl mi sie z góry niczym Adonis a ja nigdy nie czulem sie tak spokojny i bezpieczny jak w tej krótkiej chwili. "Czy moge w czyms pomóc" - zapytal z niepewnym grymasem. Bez slowa, potrzasnalem tylko glowa i ucieklem. Nigdy tego nie zapomne.
Dlaczego tak jak w przypadku "Przyjaciółek" Polsatu, nie podajecie, że serial jest hitem w internecie. Ponoć niektóre odcinki mają tam już kilkaset tysięcy odtworzeń.