Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Właściciel Radia Zet na sprzedaż. „Rząd może realizować wizję repolonizacji mediów”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (76)
WASZE KOMENTARZE
Zetka się ukierunkowała delikatnie mówiąc antyrzadowo i antykoscielnie i chcą czy nie, to przez to tracą słuchaczy, bo polski słuchacz to nie dyrektor tylko głównie pani Halina z osiedlowe sklepiku. Takie eksperymenty i wzniosłe idee niech robią sobie na mniejszej, a nie flagowej stacji. Wystarczy popatrzeć na mistrzowskie odnalezienie się Polsatu w nowej sytuacji, kiedy Tefałeny i TVP wpadły w skrajności.
Ciekawe, że ekspertami ws. ew. wydania 350 mln zł są Robert Kozyra, który rozłożył wyniki słuchalności radia Zet z ok. 25% do 12% i Marek Sowa, który wyleciał z hukiem z Agory za kupno nierentownego serwisu ogłoszeniowego w sieci za skromne 120 mln zł.
Robert niestety ma rację. Dziś spółka może nie być warta więcej niż 30 milionów euro, a i tak to może być dużo zważywszy na aktualną kondycję grupy. Firma od lat jest fatalnie zarządzana (to już czwarty naczelny i muzyczny, trzeci szef finansowy, piaty techniczny itd. za stosunkowo krótkiej kadencji prezesa Matuszyńskiego). Zetka utrzymuje słuchalność na rekordowo niskich poziomach (trzyma się głównie na wsiach dzięki zasięgom ogólnopolskim, bo w miastach najczęściej wypada poza podium). Stacja pozbyła się doświadczonych menadżerów i gwiazd, dziś zetką kierują zupełnie niedoświadczone osoby. Do tego dochodzą kolosalne problemy wizerunkowe, zapóźnienia techniczne i brak wizji oraz rosnące zamieszanie wokół spółki, które dość szybko może przełożyć się na wyniki biznesowe.
Perspektywa pięcioletnia może być zbyt krótka jak na konieczne zmiany w stacjach grupy, a zbyt długa jak na dynamicznie zmieniające się otoczenie rynkowe.
W tej sytuacji może okazać się, że jedynym kontrahentem będzie podmiot mniej zainteresowany biznesem czyli jakaś spółka czy fundacja „narodowa”, dzięki której Czech M.I. pozbędzie się niespodziewanego kłopotu.