Za zdradę tajemnicy państwowej to szokująco niski wyrok
pisior2022-01-05 15:30
00
""Moją sprawę traktuję bardziej jako kłopot – trochę śmieszny, trochę straszny, a trochę istotny. Istotny, gdyż wierzę, że ta sprawa jest pewnym papierkiem lakmusowym, jednym z wielu drobnych testów, podczas których sprawdzamy jako społeczeństwo nasze możliwości obywatelskiego oporu" - mówił."
Takie podniosłe słowa płynące z ust jakiejś kapitalistycznej i do bólu oportunistycznej kukiełki, samozwańczego literata, który "trzepie" ciężką kasę na jakiś wyrobach literaturopodobnych, to jest naprawdę jakieś kuriozum. I już abstrahując od jego ewidentnie jawnego i wrogiego stosunku do obecnej władzy, bez względu na wszystko, której apologetą nie zostanę nigdy, ale jak na dłoni widać, że ta sprawa miała jedynie na celu marketingowe rozdmuchanie osoby tego pana, jak to się dziś mówi, zdobycia tzw. zasięgów w mediach społecznościowych. Zresztą wystarczy zerknąć do jego książek, wulgaryzm na wulgaryzmie, język i styl jak spod bloku. Nie jestem przeciwnikiem stosowania dosadnego, naturalistycznego i wulgarnego języka, ale tylko jeżeli nie jest celem samym w sobie, którym epatowanie ma za zadanie zdobycie czytelników i wysokie słupki sprzedaży, wartość literacka, przesłanie, są na szarym końcu. Laur Bookera kilka lat temu zdobyła książka "Krótka historia siedmiu zabójstw", w której od rynsztokowego języka aż kipi, ale jest on środkiem, a nie celem samym w sobie. I tu leży pies pogrzebany, że obecnie pod termin "pisarz" podciąga się jakąś krzykliwie opakowaną chałturę, a z autorów, jak ww., robi się artystów i bojowników o "wolność". Tego nawet Monty Python by nie wymyślił.
Piter2022-01-05 21:05
00
Chyba nikt nigdy krócej i trafniej nie opisał figuranta. Nawet jeśli pisze słabe książki, to z powodu tego zdania, Żulczyk przejdzie do historii.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Prokuratura chce, żeby Jakub Żulczyk przeprosił i wykonał prace społeczne za nazwanie Andrzeja Dudy „debilem”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (9)
WASZE KOMENTARZE
Za zdradę tajemnicy państwowej to szokująco niski wyrok
""Moją sprawę traktuję bardziej jako kłopot – trochę śmieszny, trochę straszny, a trochę istotny. Istotny, gdyż wierzę, że ta sprawa jest pewnym papierkiem lakmusowym, jednym z wielu drobnych testów, podczas których sprawdzamy jako społeczeństwo nasze możliwości obywatelskiego oporu" - mówił."
Takie podniosłe słowa płynące z ust jakiejś kapitalistycznej i do bólu oportunistycznej kukiełki, samozwańczego literata, który "trzepie" ciężką kasę na jakiś wyrobach literaturopodobnych, to jest naprawdę jakieś kuriozum. I już abstrahując od jego ewidentnie jawnego i wrogiego stosunku do obecnej władzy, bez względu na wszystko, której apologetą nie zostanę nigdy, ale jak na dłoni widać, że ta sprawa miała jedynie na celu marketingowe rozdmuchanie osoby tego pana, jak to się dziś mówi, zdobycia tzw. zasięgów w mediach społecznościowych. Zresztą wystarczy zerknąć do jego książek, wulgaryzm na wulgaryzmie, język i styl jak spod bloku. Nie jestem przeciwnikiem stosowania dosadnego, naturalistycznego i wulgarnego języka, ale tylko jeżeli nie jest celem samym w sobie, którym epatowanie ma za zadanie zdobycie czytelników i wysokie słupki sprzedaży, wartość literacka, przesłanie, są na szarym końcu. Laur Bookera kilka lat temu zdobyła książka "Krótka historia siedmiu zabójstw", w której od rynsztokowego języka aż kipi, ale jest on środkiem, a nie celem samym w sobie. I tu leży pies pogrzebany, że obecnie pod termin "pisarz" podciąga się jakąś krzykliwie opakowaną chałturę, a z autorów, jak ww., robi się artystów i bojowników o "wolność". Tego nawet Monty Python by nie wymyślił.
Chyba nikt nigdy krócej i trafniej nie opisał figuranta.
Nawet jeśli pisze słabe książki, to z powodu tego zdania, Żulczyk przejdzie do historii.