tytuł jest sprzeczny z treścią: "Internetowe seriale ...nie są więc konkurencją dla "Przyjaciółek", "Na Wspólnej" czy "Na dobre i na złe". Zamiast pisać o deklasowaniu konkurencji można spojrzeć na Netflix jak nowe zjawisko, na pewno część widzów ogląda w TV "Na wspólnej" a potem w Internecie "Grę o tron" - bo przecież nie zobaczą jej w TV. ale odkrycie ;)
A2016-05-24 11:04
00
Powiedzcie mi, bo nie oglądałem jeszcze tej Gry o tron, czy jak byłem mniejszy a w Dwójce leciała Xena i jakoś tak całkiem, całkiem oceniałem wtedy ten serial, to Gra o tron przypadnie mi do gustu, bo to chyba coś podobnego, bo tu coś jest o smokach i rycerzach, tam też smoki chyba były, albo ogry... koboldy, nie zaraz... ale coś takiego fantasy na pewno.
kinoman2016-05-24 12:40
00
W tym cytowanym fragmencie jest brak pewnej logiki. Piszecie, że wielcy gracze zachodni mogą zmienić tematykę, by przyciągnąć innych odbiorców, bo reklamodawca ich nie ogranicza. Ale przecież muszą widza przyciągnąć, by jak najwięcej było abonentów i seriale się zwracały. A to ten sam mechanizm, co w zwykłej TV, chcesz przyciągnąć jak najwięcej widzów, by seriale się zwracały (tylko tutaj nie płacisz Ty, tylko reklamodawca za Ciebie). Więc jest jakiś dysonans niewytłumaczony tutaj. Albo to bzdury, albo jedynie co mi przychodzi do głowy, że Ci co abonują sieciowe oglądanie są skołonni płacić, a nieskłonnik złapać się na reklamę proszku, natomiast oglądacze TV nie chcą płacić za treść, ale łapią się na reklamy na niespokojne nogi. Nie krytykuję tu nikogo - każdy robi co chce, ale pisząć to można wyjaśnić ten rozdźwięk całkiem wyraźny.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
„Gra o tron” HBO deklasuje konkurencję. Netflix lepszy niż Polsat i TVP
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (13)
WASZE KOMENTARZE
tytuł jest sprzeczny z treścią: "Internetowe seriale ...nie są więc konkurencją dla "Przyjaciółek", "Na Wspólnej" czy "Na dobre i na złe". Zamiast pisać o deklasowaniu konkurencji można spojrzeć na Netflix jak nowe zjawisko, na pewno część widzów ogląda w TV "Na wspólnej" a potem w Internecie "Grę o tron" - bo przecież nie zobaczą jej w TV. ale odkrycie ;)
Powiedzcie mi, bo nie oglądałem jeszcze tej Gry o tron, czy jak byłem mniejszy a w Dwójce leciała Xena i jakoś tak całkiem, całkiem oceniałem wtedy ten serial, to Gra o tron przypadnie mi do gustu, bo to chyba coś podobnego, bo tu coś jest o smokach i rycerzach, tam też smoki chyba były, albo ogry... koboldy, nie zaraz... ale coś takiego fantasy na pewno.
W tym cytowanym fragmencie jest brak pewnej logiki. Piszecie, że wielcy gracze zachodni mogą zmienić tematykę, by przyciągnąć innych odbiorców, bo reklamodawca ich nie ogranicza. Ale przecież muszą widza przyciągnąć, by jak najwięcej było abonentów i seriale się zwracały. A to ten sam mechanizm, co w zwykłej TV, chcesz przyciągnąć jak najwięcej widzów, by seriale się zwracały (tylko tutaj nie płacisz Ty, tylko reklamodawca za Ciebie). Więc jest jakiś dysonans niewytłumaczony tutaj. Albo to bzdury, albo jedynie co mi przychodzi do głowy, że Ci co abonują sieciowe oglądanie są skołonni płacić, a nieskłonnik złapać się na reklamę proszku, natomiast oglądacze TV nie chcą płacić za treść, ale łapią się na reklamy na niespokojne nogi. Nie krytykuję tu nikogo - każdy robi co chce, ale pisząć to można wyjaśnić ten rozdźwięk całkiem wyraźny.