On, Wellman, Hanna Lis, Tadla. Jak tylko ich widzę, to mnie trafia. Też tak macie? Co oni mają w sobie takiego, że od razu irytują człowieka?

Ten gość ma coś w sobie, ze bez względu na okoliczności nie chce się go ani oglądać ani słuchać.

On kojarzy mi się z MTV z początku wieku: durne gadki, łechtanie pod pachami, trzydziestoletnie podstarzałe dziunie udające nastolatki. Widownia się już zestarzała, jego styl stał się irytujący i archaiczny. Starsi widzowie się denerwują, młodsi uważają go za ramola, który nie będzie im ględził, co mają robić. Szkoda, bo on ma warsztat i gdyby spoważniał, mógłby nadal wywoływać sympatię.