Kasę na doradztwo lepiej nich Michał M. Lisiecki przeznaczy na wynagrodzenia dla dziennikarzy i redaktorów, bo z g... to nawet świety nie ulepi. Jeśli będą tak jak do tej pory zatrudniali jednostki destrukcyjne albo płacli za materiały po 1 tysiąc złotych polskich, a na etatch w redakcji będą tylko sekretarki i księgowość. Gazeta to taki produkt, który musi składać się z dobrze zrobionych materiałów, aby ktoś chciał to kupić. Do gazety strojącej się w piórka "opiniotwórcza", byle kupy wrzucić nie można. Z pewnością zmian nie dokona obecna redakcja. Znajoma opowiadała mi jak wywiad spece w redakcji Wprost skrócili tak, że każde pytanie zaczynało się od Czy. A zamówione i omówione teksty najpierw leżakowały kilka miesięcy, a potem szły do kosza, bo komuś koncepcja się zmieniła. Oczywiście nikt za nie nie płacił! Za pracę wielu tygodni! Koszty własne dziennikarz ponosił sam. A że potem nie miał co jeść? Co to kogo obchodziło! To było systematyczne dobijanie tytułu przez samego właściciela i ludzi, którzy tam pracowali!
Wacek2010-02-24 13:49
00
Spoko, Lisiecki nie zbankrutuje, wyjdzie na tym zarobiony.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Demo Effective Launching przygotuje strategię dla „Wprost”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (8)
WASZE KOMENTARZE
Kasę na doradztwo lepiej nich Michał M. Lisiecki przeznaczy na wynagrodzenia dla dziennikarzy i redaktorów, bo z g... to nawet świety nie ulepi. Jeśli będą tak jak do tej pory zatrudniali jednostki destrukcyjne albo płacli za materiały po 1 tysiąc złotych polskich, a na etatch w redakcji będą tylko sekretarki i księgowość. Gazeta to taki produkt, który musi składać się z dobrze zrobionych materiałów, aby ktoś chciał to kupić. Do gazety strojącej się w piórka "opiniotwórcza", byle kupy wrzucić nie można. Z pewnością zmian nie dokona obecna redakcja. Znajoma opowiadała mi jak wywiad spece w redakcji Wprost skrócili tak, że każde pytanie zaczynało się od Czy. A zamówione i omówione teksty najpierw leżakowały kilka miesięcy, a potem szły do kosza, bo komuś koncepcja się zmieniła. Oczywiście nikt za nie nie płacił! Za pracę wielu tygodni! Koszty własne dziennikarz ponosił sam. A że potem nie miał co jeść? Co to kogo obchodziło! To było systematyczne dobijanie tytułu przez samego właściciela i ludzi, którzy tam pracowali!
Spoko, Lisiecki nie zbankrutuje, wyjdzie na tym zarobiony.