Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
BBC przeprasza JK Rowling za zarzucenie jej transfobii w audycji radiowej
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (5)
WASZE KOMENTARZE
Dawniej mieliśmy stosy a teraz mamy fundamentalistów lewackich szantażujących wszystkich tych, którzy odważą się mieć normalne poglądy.
Odkąd pamiętam, byłem "lewakiem". Tzn. były mi bliskie tematy praw pracowniczych, sprawiedliwego podziału bogactwa, sprawnych usług publicznych, wolność światopoglądowa, sceptyczne myślenie i antywojenne nastawienie. Od co najmniej trzech lat obserwuję (zapewne nie tylko ja), jak świat pogrąża się w jakiejś absurdalnej szajbie. Okazuje się, że nawet słowo "lewak" ma dziś zupełnie inne znaczenie niż kiedyś. Teraz to ktoś, kto popiera wojnę do ostatniego żołnierza, wydatki na zbrojenia, nawet najgłupsze ograniczenia swobód obywatelskich ("bo pandemia") oraz - rzecz jasna - bezgranicznie ufa korporacjom i ich mediom. A i jeszcze jedno... w obliczu wojny, kryzysu gospodarczego i innych mało istotnych spraw, zajmuje się tym, co kto myśli o osobach transpłciowych i czy popiera ich prawa mega bardzo, bardzo-bardzo czy tylko bardzo. Stany Zjednoczone (jak się zdaje, centralny ośrodek tego szaleństwa), które jeszcze pół wieku temu nie kryły się zupełnie ze swoim rasizmem, a prawa kobiet uważały za komunistyczny wymysł, dzisiaj "uczą" cały świat, czym jest równość, tolerancja i prawa mniejszości. I oczywiście bardzo sprzeciwiają się wojnom, za wyjątkiem tych, które same wywołują. Stary teatrzyk, tylko pod nową nazwą - teraz wmieszano w to "lewaków". "Demokraci" i "liberałowie", jako pojęcia mocno już zużyte, jak rozumiem, przestały wystarczać.
Lenin wprowadzał dyktaturę proletariatu, teraz w niektórych krajach lansuje się dyktaturę poyebów.