Gdzie te czasy, kiedy lokalne wydanie GW było niczym samorządowy biuletyn przepełniony nikogo nie interesującymi komunikatami, reklamami festiwali unijnych, prezentacjami wypasionych polityków z PO, która przecież nie maia z kim przegrać. U mnie w Krakowie weekendowa GW była gruba jak kanapka z Maca. Za tym szła ogromna kasa z saorządów jak Polska długa i szeroka. A teraz same kłopoty, raz że PiS przekierowal pieniądze do swoich, dwa - kurczy się zapotrzebowanie na kompletnie skompromitowane dziennikarstwo gazetowyborcze i podobne jemu, totalnie upolitycznione, ojkofobiczne, wulgarne, promujące zamordyzm sanitarystyczny, wmawiające ludziom setki bzdur jak kiedyś Urban. Gdzie podział się redaktor Orliński? Zgnoiliście człowieka, który pierwszy miał odwagę postawić się pasibrzuchom z zarządu. A wy przestraszeni teraz i tłumnie zapisujący się - co wtedy robiliście by pomóc Orlińskiemu?

Ooo, święta idą. Koleżanka kilka lat w gw pracowała, co szły święta, takze Wielkanocne, wpadała w panikę: Będą zwalniać! -drżała.
Menadżerowie puszczali taka plotę, żeby ludzi do roboty gonić?

I to jest paranoja tych czasów. Pracownik może mieć wyłożone i się zwolnić z dnia na dzień. Pracodawca natomiast nie może pracownika tak po prostu się pozbyć.