Magdalena Kicińska zabiera głos po krytykowanym tekście „Pressa”
Magdalena Kicińska, opisana w budzącym oburzenie środowiska dziennikarskiego artykule „Press”, zabiera na ten temat głos w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl. Mówi nam m.in. o tym, czy pozwie wydawcę oraz jak wspomina rozmowę z dziennikarzem branżowego dwumiesięcznika przed publikacją budzącej emocje sylwetki.
W najnowszym numerze „Press” ukazał się artykuł Mariusza Kowalczyka „Była naczelna” o Magdalenie Kicińskiej, współtwórczyni magazynu „Pismo”
Autor sportretował ją jako cenioną za empatię i szczerość, ale zaznacza, że nie każdy ma takie zdanie. Tekst na początku opisuje odrzucony przez Kicińską reportaż jednej z dziennikarek, przy czym wątek nie jest kontynuowany, a pozostała część tekstu pełna jest anonimowych wypowiedzi.
Dziennikarz „Press” pozwala sobie na osobiste uwagi dotyczące wyglądu, wady wymowy i pochodzenia Kicińskiej, sugerując brak odwagi i skłonność do angażowania się w internetowe konflikty. Publikacja wywołała ostrą krytykę środowiska dziennikarskiego, które zarzuca autorowi stronniczość, pisanie pod z góry założoną tezę oraz braki warsztatowe.
W obronie Kicińskiej stanęła redakcja „Pisma” oraz wielu dziennikarzy. - Nie warto odnosić się do wszystkich manipulacji, złośliwości oraz faktograficznych błędów zawartych w tekście poświęconym Magdalenie Kicińskiej, współtwórczyni „Pisma” i członkini naszego zespołu redakcyjnego. Zamiast tego chcemy podkreślić, że w pełni wspieramy Magdę i uważamy atak na nią za przykład wyjątkowo nierzetelnego dziennikarstwa - podkreślono w komunikacie „Pisma”.
List otwarty wyrażający solidarność z Kicińską oraz krytykujący „Press” podpisało ponad 150 dziennikarek i dziennikarzy
W liście przypominano, że w połowie 2023 roku na łamach „Dużego Formatu” opublikowano relacje wielu byłych pracowników „Pressa” (kilku wypowiedziało się pod nazwiskami) o tym, jak Andrzej Skworz przez lata niewłaściwie traktował podwładnych. W konsekwencji redaktor zrezygnował z zasiadania w jury nagród Grand Press i w radzie fundacji Grand Press oraz zapowiedział, że rozważy kroki prawne autorki reportażu Katarzyny Włodkowskiej (jak dotąd nie pojawiły się informacje, żeby podjął takie działania).
Kicińska: będę chciała tekst prostować
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Magdalena Kicińska przekazała nam, że jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji ws. ewentualnych kroków prawnych wobec redakcji „Press”.
- W jakiejś formie będę chciała tekst prostować, ale nie w takiej, jaką zaproponował Andrzej Skworz. Dlaczego? Bo już miałam szansę przedstawiać swoją wizję na łamach “Pressu”, bo rozmawiałam wszakże z autorem tekstu. Trudno mi jednak w obecnej sytuacji o zaufanie, że tym razem moje słowa nie zostałyby wyrwane z kontekstu i wiarę w dobre intencje [redakcji „Press” – przyp. Red]. Wieloletnia redaktor naczelna „Pisma” mówi nam, że w najbliższych dniach będzie analizowała dokładnie treść artykułu Mariusza Kowalczyka, gdyż publikacja zastała ją na urlopie. - Ten tekst po prostu zawierał manipulacje i nieprawdziwe informacje na mój temat. Będę chciała to uporządkować i wypunktować – komentuje Magdalena Kicińska.
- Gdyby to były tylko opinie, do których na mój temat każdy ma prawo, to byłoby to na pewno trudne, ale mimo wszystko łatwiej byłoby przejść mi z tym do porządku dziennego. Natomiast poruszono tam kwestie, które uderzają w dobre imię mnie jako autorki, moją rzetelność, wiarygodność, motywację. Uderzają też w dobre imię „Pisma” - chociażby ten przedstawiony na samym początku tekstu mail z anonimowymi zarzutami wobec redakcji, puszczonymi bez żadnego komentarza - kontynuuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl redaktorka.
Zapytaliśmy też bohaterkę materiału „Była naczelna” o to, jak wspomina wywiad, którego na jego potrzeby udzieliła? Czy przeczuwała, w jakim świetle może zostać przedstawiona?
- Mariusz Kolwalczyk zadzwonił do mnie krótko przed deadlinem na tekst, musiałam z tego powodu dostosowywać do jego prośby o rozmowę rozmowy swoje plany. To było mało komfortowe, podobnie proponowana przez redaktora forma online, mimo że proponowałam spotkanie na żywo. Chciałam mieć komfort psychiczny, pamiętając moją historię z “Pressem” i z Andrzejem Skworzem. Rozmawialiśmy z redaktorem około 2 godzin, w tym czasie padły i trudne pytania, ale nie o wszystkie sprawy podniesione potem w artykule- wspomina nasza rozmówczyni.
- Słyszałam potem od różnych osób, z którymi się skontaktował w czasie pisania tekstu, że jednym zajawiał tekst neutralnie, jako sylwetkę, innym zadawał wprost pytania z tezą - podsumowuje Magdalena Kicińska.
Dołącz do dyskusji: Magdalena Kicińska zabiera głos po krytykowanym tekście „Pressa”