Mann nawet nie udaje dzetelmena

Odnoszę wrażenie, że ludzie tzw. prawicy w ogóle nie mają poczucia humoru. Strasznie są nadęci i przejęci swoją ważnością. Nie kojarzę, zarówno w Polsce jak i na świecie, żadnych powszechnie znanych, wybitnych prawicowych kabareciarzy, aktorów, muzyków, pisarzy, filmowców, malarzy, dziennikarzy, itd. Prawicowy Bob Dylan, Kapuściński, Woody Allen lub Andy Warhol jeszcze się nie narodzili. Wszędzie - w mym odczuciu -prym wiedzie tzw. lewactwo. Czyżby oznaczało to, że brak poczucia humoru z reguły oznacza również zupełny brak talentu?

Wiadomo, jakie są sympatie polityczne pana Manna, ale mimo to władze Trójki go chciały i zapewne dalej chcą na swojej antenie. Mimo to pan Mann nie mógł się powstrzymać. I po co? Po co wciskać politykę tam, gdzie nie jest potrzebna? Poza tym nie dostrzegł, że akcja pani Dulkiewicz była prowokacją dla celów medialnych? Czy zapraszanie premiera dzień przed wydarzeniem i to nie w ogólnie przyjęty sposób, tylko na ulicy było poważne? Czy poważne było, że zaraz potem zwołała w tej sprawie konferencję prasową? Czy poważne było zaproszenie premiera na debatę, której tematem było odsunięcie PiS od władzy? Po co pan Mann robi z siebie pajaca, obrażając premiera za to, że nie dał się sprowokować tej osobie?