Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
SALESmanago: wzrost przychodu o 500 proc. i 584 tys. zł zysku
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (7)
WASZE KOMENTARZE
Zdecydowanie odradzam korzystanie z tego systemu. Założenia są świetne, system wydaje się być bajką która przyniesie złote góry. A tak nie jest. System jest niedopracowany, zawiera błędy, nie wykrywa np. wszystkich twardych odbić, wysyła przez wiele godzin mailing do bazy kilkudziesięciu tys. adresów (freshmail robi to w 5 minut z większą skutecznością).
Obsługa opiekuna jest fatalna, nie odpowiada na maile, maile ze wskazaniem problemu są ignorowane, dział IT nie potrafi sobie poradzić przez wiele miesięcy z mailem dynamicznym, itd.itp ... to przereklamowany produkt.
Powiem więcej, kiedy tylko pojawia się negatywna informacja na facebook, nagle salesmanago się budzi i próbują coś robić ..ale po chwili temat umiera. Generalnie jak wiele innych firm, próbują sprzedawać kota w worku i bardzo im zależy by nikt o tym się nie dowiedział
Można by pisać dłużej o tym, ale szkoda czasu. Zdecydowanie odradzam nadal korzystanie z tej usługi, mimo że my posiadamy nie mały sklep internetowy, to narzędzie tylko nas kosztowało i nic więcej.
Do momentu aż tu wszedłem, czułem się jak Neo, który bezskutecznie szukał odpowiedzi na pytanie co z tym światem jest nie tak. Mam dokładnie takie same odczucia co przedmówcy: narzędzie fajne, tylko że... nie działa. Coś jak fajny supersamochód, którym można pojeździć nie dalej jak dookoła garażu, bo jak się znowu coś zepsuje, to nie będzie trzeba daleko pchać. Biuro obsługi klienta to farsa, przypominająca najlepsze czasy znienawidzonej przez wszystkich błękitnej linii TPSA, w końcu lat 90-tych ubiegłego stulecia. Można dzwonić, pisać, ale równie dobrze wysyłać znaki dymne - skutek podobny. Jak trafisz na czwartego z rzędu opiekuna, który na dzień dobry udzieli ci Standardowej Odpowiedzi Administratora ("dziwne, u mnie działa"), to masz ochotę wpaść tam osobiście niczym Czaban do Lebiedzia (kto nie wie o co chodzi: https://www.youtube.com/watch?v=poqSs38HCAs). To jakieś nieporozumienie.
Mój wczorajszy komentarz nie zasłużył by zostać tutaj dłużej niż 24h?