SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Kim był Jerzy Kalibabka? Wspominamy serial „Tulipan” i antybohatera późnego PRL-u

„Tulipan” z Janem Monczką, to jeden z popularniejszych, obok „07 zgłoś się” i „Czterdziestolatka”, seriali późnego PRL-u. Historia podrywacza i złodzieja osadzona w estetyce lat 80. ujawnia problemy społeczne tamtego okresu i pokazuje różnice klasowe. Czy po latach opowieść inspirowana losami Jerzego Kalibabki wciąż jest dla widzów interesująca?

Serial „Tulipan”, inspirowany losami tzw. polskiego Casanovy, czyli Jerzego Kalibabki, relacjonuje burzliwe dzieje playboya i przestępcy, o którym coraz więcej wiemy dzisiaj, zwłaszcza po wydaniu książki „Kalibabka. Historia największego uwodziciela PRL” autorstwa Wiktora Krajewskiego. Sześcioodcinkowa produkcja w reżyserii Janusza Dymka, oparta na scenariuszu autorstwa Andrzeja Swata, luźno odnosi się do znanego bon vivanta, czerpiąc wiedzę z doniesień medialnych i milicyjnych, ale i od samego Kalibabki, który podobno był konsultantem scenariuszowym.

„Tulipan” pokazuje mechanizmy uwodzenia dziewcząt i kobiet przez Jurka (w tej roli Jan Monczka), który ma dosyć ciężkiej pracy przy połowach ryb w Dziwnowie i marzy mu się wielki świat. W pewnym sensie ma go na wyciągnięcie ręki, gdy w sezonie letnim przez Dziwnów i okoliczne nadmorskie miejscowości przetaczają się tłumy zamożnych turystów, nie mając pomysłu, na co wydać pieniądze. Jurek nie chce żyć tak jak jego ojciec, więc po prostu porzuca swój kuter i rusza przed siebie. Nie przeszkadza mu etykieta utrzymanka, bawidamka i faceta, który pomieszkuje w hotelu z kobietami na ich koszt. Jest koniec lat 70., a na Pomorzu Zachodnim stare miesza się z nowym – rybacy sprzedają od świtu rybę z kutra, wokół pola uprawne i działalność drobnych przedsiębiorców zderza się z wygodnym życiem przyjezdnych szukających odpoczynku, przygód, okazji do wydania pieniędzy. Jurek nie chce co rano wypływać na połów i „śmierdzieć rybą” jak słyszy od jednej dziewczyny w dyskotece, chce „śmierdzieć” dolarami i Ballantines’em.

Jurek z Dziwnowa

„Tulipan” skupia się na dwóch aspektach – bohaterze, który jest „zawodowym” uwodzicielem i złodziejem ograbiającym swoje kochanki, ale także organizatorem większych napadów, a jego celem zwykle jest złoto, naturalne futra, gotówka, nie pogardzi też galanterią skórzaną. Jurek ma głowę na karku i potrafi miesiącami podróżować żyjąc na koszt nowo poznanych kobiet, albo upłynniając skradzione pierścionki. Swoje ofiary poznaje w pociągach, restauracjach, na dancingach. Drugim aspektem fabuły jest pościg za antybohaterem i nasze postrzeganie jego kryminalnej działalności. W tym pomaga nam milicjant Jerzy Marek (zapadająca w pamięć rola Jerzego Kryszaka) oraz Zbyszek terminujący u szewca, czyli bohater grany przez Artura Barcisia, który po latach wspominał, że za tę rolę był znienawidzony przez kobiety sympatyzujące z „uroczym przestępcą”.

Serial ciekawie pokazuje życie na dancingach, w tym podobny jest do „07 zgłoś się”, gdzie porucznik Borewicz często bywał z powodów zawodowych. Jurek jest stałym bywalcem dancingów, bo tam poznaje kolejne, często starsze i zamożne kobiety. Razem z nim wysłuchujemy ówczesnych szlagierów i sączymy Ballantines’a. Bohater cały czas jest w ruchu, zwłaszcza gdy coraz bardziej interesuje się nim milicja, więc zwiedza Polskę wzdłuż i wszerz, od morza po góry. I wciąż spotyka kobiety gotowe wyruszyć z nim w dalszą drogą bez pytania o szczegóły.

Medialny antybohater

Gdy powstawał serial „Tulipan”, sprawa Jerzego Kalibabki wciąż była świeża, interesowała zarówno media, jak i społeczeństwo. Po latach zupełnie inaczej postrzegamy Kalibabkę. Pomaga w tym książka Wiktora Krajewskiego, która dowodzi, że Kalibabka to przestępca seksualny, sprawca gwałtów, pobić, kradzieży i przerzucanie winy na jego ofiary, jak miało to miejsce w latach 80., było działaniem szkodliwym. To żaden Casanova, a zwyczajny recydywista. W taki sposób serialowego bohatera postrzega kapitan Jerzy Marek, analizując mechanizm jego działania i rozumiejąc, że Jerzy wcale nie jest niewinnym bawidamkiem.

Fikcja vs. rzeczywistość

Tym, co stanowi zaletę „Tulipana”, jest przeplatanie perspektyw – najpierw poznajemy Jurka i jego marzenia o wygodnym i łatwym życiu, a z czasem poznajemy koszty tych wyborów, czyli przemoc wobec kobiet, kradzieże, skłócanie rodzin, pogarszanie sytuacji życiowej wielu dziewcząt poprzez skazywanie ich na ostracyzm społeczny itd. Gdy Jerzy Marek rusza w pościg za „rybakiem z Dziwnowa”, kibicujemy mu w nadziei, że ktoś w końcu zadośćuczyni wielu bohaterkom pojawiającym się w uniwersum Tulipana. Choć sprawa nie jest tak prosta, jakby chciał tego scenariusz serialu. Wiadomo bowiem, choćby z książki Krajewskiego, że wiele ofiar Kalibabki wciąż darzyło go sympatią nawet po tym gdy zostały przez niego okradzione, pobite i porzucone. Wiele obcych kobiet wysyłało mu lisy miłosne do więzienia, deklarując swoje uczucia i gwarantując, że będą na niego czekały. Krajewski opisuje także, budzącą dzisiaj spore wątpliwości, dyskusję, podczas której czołowi psychiatrzy i seksuolodzy, ze Zbigniewem Lwem-Starowiczem i Michaliną Wisłocką na czele omawiali przypadek Kalibabki, mówiąc np. o tym, że – jak pisze autor – „młode kobiety gotowe są iść do łóżka z kim popadnie” i skupiając się na błędach popełnianych przez ofiary zamiast na sprawcy przestępstw.

Jak twierdzi kulturoznawczyni, dr Justyna Bucknall-Hołyńska, w artykule „Kim jesteś mężczyzno? Antybohater w polskich serialach lat 80.”, Tulipan wzbudzał zainteresowanie widza, ponieważ zarówno różnił się od niego, jak i do niego upodabniał: „Tulipan to człowiek, który, jak wielu w ówczesnych czasach, chce się dorobić – i to go zbliża do ludzi, ale jedynym talentem do biznesu, jaki posiada, jest uwodzenie kobiet – to go wyróżnia. Łamie prawo, zdobywając w ten sposób pieniądze, ale wbrew prawu działają też ludzie, których okrada, dlatego m.in. nie zgłaszają tych kradzieży na milicję. A i inni, wokół których się obraca, ci niezamożni, są głównie drobnymi przestępcami, cinkciarzami, badylarzami. Jeśli chodzi o kobiety, to Tulipan ma do nich zupełnie inne podejście. Sam nieustannie aranżuje z nimi spotkania, „podrywa je”, uwodzi. Są wśród nich panny, mężatki, bogate i biedne (z tym że mające dostęp do cudzych pieniędzy), młode i dojrzałe, wykształcone i inteligentne, ale i „głupie kretynki”. Gdy spotykają Tulipana, tak naprawdę nie chcą go bliżej poznać, by nie stracić iluzji, którą je otacza. Wolą być czarowane, chcą czuć się wyjątkowe. Bardzo szybko obdarzają go zaufaniem, a nawet jeśli nie, to i tak pozwalają na zbliżenie zwykle po zaledwie kilku godzinach znajomości. Często są w stanie rzucić dla niego wszystko. Te młodsze są naiwne, imponują im pieniądze; te starsze podchodzą do niego z dystansem i chcą się dobrze zabawić, nawet kosztem utraty czegoś. Później, po porzuceniu, nawet gdy trafiają na posterunek milicji, często nie chodzi im o to, że zostały oszukane i okradzione, ale o to, że jego już przy nich nie ma. Bohater tak naprawdę nie szanuje kobiet, wie, że większość z nich chce jedynie pieniędzy i przyjemności”.

Odbiór serialu

„Tulipan” dzięki roli Jana Monczki stał się jednym z popularniejszych seriali lat 80. Z tego powodu aktor nie mógł uwolnić się od wizerunku Tulipana i kolejne propozycje ról, które otrzymywał, przypominały postać Jurka. Serial był fenomenem odważnie poruszającym tematykę często przez twórców omijaną, czyli życie seksualne Polaków w latach 70. i 80., próby awansu społecznego i ekonomicznego, zmieniający się styl życia oraz antybohatera, z którym widz mógł się identyfikować jeśli chodzi o pragnienie lepszego życia i obawiać z powodu jego przestępczej działalności. W czasie premierowej emisji „Tulipan” wzbudził ogromne kontrowersje i protesty widzów zniesmaczonych historią bohatera, ale fanów produkcji było więcej, oglądalność sięgała nawet 19 milionów widzów, co dzisiaj jest wynikiem trudnym do wyobrażenia. Na jego popularność wpłynęła też bogata ścieżka dźwiękowa – tytułowa piosenka „Sweet, Sweet Tulipan” w wykonaniu Urszuli oraz „Crazy Zdzich” Franka Kimono (Piotra Fronczewskiego).

Badaczka popkultury, dr Magdalena Bałaga, wyjaśnia fenomen produkcji TVP: - „Tulipan” był serialem kontrowersyjnym – opowiadał w końcu o pozbawionym skrupułów bohaterze, ukazywał zakazane kręgi ekskluzywnych prostytutek i oszustów, przedstawiono w nim również dość odważne sceny erotyczne. Jednocześnie jest to opowieść oparta w dużej mierze na faktach, co dodatkowo wzbudzało zainteresowanie widzów. W serialu trafnie uchwycono moment szczególnych przemian społecznych – to czas, gdy wyraźnie zanika przekonanie o egalitaryzmie tej epoki. Zaczyna dominować pogląd, że część społeczeństwa dysponuje zdecydowanie większymi zasobami (materialnymi lub społecznymi) niż pozostała. Trudno dopatrzeć się zatem obrazu społecznej równości, wręcz przeciwnie – bardzo wyraźnie zaznaczono różnice majątkowe występujące pomiędzy bohaterami. Wydaje się, że to właśnie z nabycia tej świadomości wynika frustracja i złość Jerzego.

Powód, dla którego widownia po części rozumiała motywacje bohatera, czyli pragnienie lepszego życia i porzucenie słabo płatnej pracy, sprawiał, że Tulipan zyskiwał wśród widzów pewien kredyt zaufania, a przynajmniej podziw, że postanowił spróbować żyć na własnych warunkach.

- W tę atmosferę wprowadza widza piosenka o wymownym tekście „Na progu raju” w wykonaniu Piotra Fronczewskiego, która zostaje uzupełniona obrazami składającymi się na typową fantazję o zachodnim, nieosiągalnym dla przeciętnego obywatela luksusie. Wszystko to wydaje się Jerzemu na wyciągnięcie ręki – jak sam mówi, „trzeba tylko znaleźć sposób”. Można oczywiście dodać, że marzenia o wielkich pieniądzach są w zasadzie uniwersalne i niezależne od epoki. Dość przewrotnie można stwierdzić, że serial z pewnością nie stracił na aktualności – marzenia o beztroskim i luksusowym życiu są nie mniej powszechne niż za czasów Kalibabki. Co więcej, o oszustach kreujących od zera swoją tożsamość słychać raczej coraz częściej niż rzadziej – przypomnijmy słynnego Oszusta z Tindera – podsumowuje badaczka.

Serial „Tulipan” dostępny jest na platformie VOD TVP.