SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Waldemar Siwiński

Rozmowa z Waldemarem Siwińskim, Prezesem Polskiej Agencji Prasowej.

Łukasz Kłosowski:  "Bierzemy PAP od góry do dołu" -słyszał Pan tą zapowiedź?

Waldemar Siwiński: Sugeruje Pan, że ktoś chciałby „wziąć” Polską Agencję Prasową?

Liga Polskich Rodzin.

Podobno ktoś z kierownictwa LPR użył kiedyś takiego sformułowania...

Nie słyszał Pan, sam PAP o tym donosił!

O tym poinformowała jako pierwsza „Gazeta Wyborcza” powołując się na osobę ze ścisłej czołówki LPR. Coś rzeczywiście było na rzeczy. Dobrze, że nieporozumienie to zostało już wyjaśnione.

Wyjaśnione?

Tak wynika z wypowiedzi Prezesa PiS, Pana Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził na łamach „Naszego Dziennika”:  - „Jeśli chodzi o PAP, to owszem, LPR zgłosiła kiedyś takie roszczenia, ale nie uzyskała naszej akceptacji. Krótko mówiąc, ta sprawa nigdy nie była częścią pakietu wynikającego z układu stabilizacyjnego. Poza tym zmian w Polskiej Agencji Prasowej teraz w ogóle dokonać się nie da, co wynika z obowiązujących przepisów, więc to jest jakaś abstrakcja.”

A dlaczego z powodów prawnych jest to niemożliwe?

Bo istnieje specjalna ustawa o Polskiej Agencji Prasowej, która daje agencji duże gwarancje niezależności. Artykuł 2 Ustawy o PAP z 31 lipca 1997 roku zapewnia, że: „Polska Agencja Prasowa nie może znaleźć się pod prawną, ekonomiczną lub inną kontrolą jakiegokolwiek ugrupowania ideologicznego, politycznego lub gospodarczego”. Dla realizacji tego postulatu wprowadzono konkretne mechanizmy gwarantujące niezależność PAP.

Jakie to są mechanizmy?

Przede wszystkim kadencyjność i nieusuwalność wszystkich władz Spółki. W szczególności jest to kadencyjność Rady Nadzorczej zapewniająca trzyletnią nieusuwalność członków Rady. Zmian w składzie RN w trakcie kadencji można dokonać w jednym, jedynym przypadku – gdyby nastąpiła prywatyzacja PAP.

Ustawa zapewnia również kadencyjność i trzyletnią nieusuwalność Zarządu PAP (powoływanego przez Radę Nadzorczą). Rada Nadzorcza powołuje Zarząd, ale nie może go w trakcie kadencji odwołać, znów za wyjątkiem jednego, jedynego przypadku – ewentualnej prywatyzacji.

Dodatkowo istnieje Rada Programowa PAP, której głównym zadaniem jest dbałość o przestrzeganie standardów zawodowych w serwisie informacyjnym. Rada Programowa PAP powoływana jest na czteroletnią kadencję i jej członkowie też są nieusuwalni.

Są to ustawowe mechanizmy zapewniające niezależność władz Spółki od bieżącego życia politycznego i prób nacisków.

Czy zatem propozycja Romana Giertycha, aby Rada Nadzorcza była powoływana przez Sejm jest możliwa do realizacji?

Biorąc pod uwagę obowiązujący w Polsce porządek prawny (ustawę o Polskiej Agencji Prasowej) należy stwierdzić, że jest to obecnie „abstrakcja”.

Czy realna jest zmiana ustawy o PAP?

Kancelaria Premiera Rady Ministrów opublikowała właśnie na swoich stronach internetowych „Program prac rządu w 2006 roku” zawierający wykaz projektów ustaw, rozporządzeń i dokumentów analityczno-programowych, nad którymi Rada Ministrów będzie pracować do końca br. Ustawy o PAP tam nie ma.

Jakie warunki należy zagwarantować agencji, aby funkcjonowała ona w sposób niezależny, zakładając jej państwowy charakter, a co za tym idzie, obowiązek wypełniania misji?

Agencje prasowe w krajach demokratycznych, choć różniące się wielkością i strukturą, funkcjonują na podobnych warunkach. Głównym zadaniem takich niezależnych agencji jest uzyskiwanie i przekazywanie odbiorcom rzetelnych, obiektywnych i wszechstronnych informacji z kraju i ze świata. Dlatego właśnie agencje prasowe są gwarantem demokratycznego ładu informacyjnego. Dla właściwego funkcjonowania agencji, potrzebne jest oczywiście odpowiednie otoczenie: wolne media, brak cenzury, brak ingerencji państwa, brak przeszkód w rozpowszechnianiu informacji. Niezależnie od gorących debat, jakie się właśnie toczą w naszym kraju, takie warunki w Polsce mamy.

Mamy też różnorodność wielu podmiotów na rynku medialnym, toczących często ostrą walkę konkurencyjną między sobą. PAP jest dumna, że wszystkie liczące się media w Polsce są abonentami naszych serwisów informacyjnych. To daje bowiem agencji niezbędną niezależność finansową.

A dotacja budżetowa?

Fakt, dostajemy dotację budżetową (w ciągu ostatnich 5 lat trzy razy ją dostaliśmy, a dwa razy nie!). Wynosi ona średnio ok. 5% rocznych przychodów Spółki i w istocie swej jest opłatą za dodatkowe usługi informacyjne na rzecz państwa wykonywane w ramach misji publicznej przez PAP. Są to usługi dotyczące obsługi informacyjnej Sejmu, Senatu, Prezydenta RP i Rady Ministrów, a także innych naczelnych organów państwa. W wielu innych krajach (np. w Szwajcarii i Hiszpanii) usługi te są po prostu kontraktowane przez państwo. U nas realizowane jest to natomiast poprzez ustawę budżetową, co jest najbardziej karkołomnym rozwiązaniem, jakie sobie można dla tak prostej sprawy wyobrazić!

Ale jeżeli państwo inwestuje, to państwo też wymaga. Coś za coś...

Nie znam żadnego przypadku, aby państwo wymagało od nas czegoś więcej, poza właściwą obsługą informacyjną wspomnianych podmiotów. Nikt, przynajmniej za czasów mojej kadencji, niczego od nas nie żądał.

W takim razie, jak Pan wytłumaczy przypadek Pana Michała Kamińskiego i Adama Bielana, głównych strategów wyborczych PiS, którzy byli dostarczycielami informacji, jakoby prezydent chciał rozwiązać Parlament. Informacja wyszła od PAP i rozpętała poważną burzę w mediach oraz destabilizację państwa. Czy to świadczy o swoistej współpracy PAP z ekipą rządzącą w ramach wypełniania programowej misji?

Niech Pan nie przesadza z tą „destabilizacją państwa”! 13 lutego o godzinie 15.15 PAP po prostu nadała jednozdaniową informację: „Prezydent jest bliski podjęcia decyzji o rozwiązaniu parlamentu - dowiedziała się PAP w poniedziałek ze źródeł zbliżonych do kierownictwa PiS”. 12 minut później informację o tym przekazał Reuters. My byliśmy tym razem szybsi!

Reuters nie odważyłby się tego opublikować, gdyby nie PAP.

Oj, chyba nie docenia Pan kolegów z Reutera! Powołują się zresztą oni w swej depeszy na potwierdzenie informacji przez własne źródło Agencji Reuters. A co do naszego źródła: jeśli zastrzegają sobie to nasi informatorzy, gwarantujemy im anonimowość. I jeżeli Pan Adam Bielan twierdzi, że to on był tym źródłem, to... niech tak twierdzi. Nikt z PAP na pewno nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia.

W takim razie, czy zachowana została bezstronność dziennikarska?

Tak. Zachowaliśmy bezstronność. Podaliśmy tę informację, po jej dokładnym zweryfikowaniu, gdyż uznaliśmy, że jest ona ważna dla życia publicznego w Polsce.

Dlaczego zatem wszystkie media trąbiły później, że PAP przyczynił się do destabilizacji państwa?

Nie wiem, o jakich „wszystkich” mediach Pan mówi. Ja czytałem jedynie, że PAP podał tę informację jako pierwszy, tuż za nami Reuters, a później inne media.

Jesteście jedną z ponad 30 agencji wchodzących w skład prestiżowego Europejskiego Stowarzyszenia Agencji Informacyjnych (European Alliance of News Agencies - EANA). Jakie znaczenie ma to Stowarzyszenie, jak jego działalność wygląda w praktyce?

W swoim statucie i w swoich założeniach EANA ma za zadanie upowszechnianie współpracy między agencjami i dbanie o przestrzeganie najwyższych standardów zawodowych w tej specyficznej branży. Polska Agencja Prasowa cieszy się na tym forum znakomitą opinią i dużym uznaniem, o czym najlepiej świadczy fakt, że w ubiegłym roku jako prezes PAP zostałem wybrany jednogłośnie w skład 5-osobowego Zarządu EANA - jako pierwszy od kilkudziesięciu lat Polak na tym stanowisku. EANA nie ma uprawnień do karania czy nagradzania swych członków, natomiast formułowane w tym gronie opinie mają wielki wpływ na postrzeganie poszczególnych agencji narodowych na forum europejskim i światowym. Dwa razy w roku EANA organizuje seminaria, na których podejmuje się kluczowe kwestie dotyczące funkcjonowania agencji prasowych. Bierzemy oczywiście w tych spotkaniach aktywny udział.

Skoncentrujmy się na chwilę na najświeższych wiadomościach. Zamierzacie obsłużyć, razem z Katolicką Agencją Informacyjną, zapowiedzianą na 25-28 maja wizytę Benedykta XVI w Polsce. Czy PAP nie poradziłby sobie sam? Jak to wyglądało wcześniej?

Chciałbym przede wszystkim podkreślić, że możliwość współorganizowania obsługi prasowej pierwszej wizyty Ojca Świętego Benedykta XVI w Polsce jest dla nas wielkim zaszczytem. Podjęliśmy się tego zadania, gdyż Polska Agencja Prasowa posiada niezbędne środki, przygotowanie merytoryczne i zespół fachowców specjalizujących się w obsłudze medialnej wydarzeń najwyższej rangi. A wszystko to za sprawą uruchomionego przez nas przed dwoma laty Centrum Prasowego PAP. Dzięki temu obsługiwaliśmy już tak znaczące wydarzenia, jak Eurowybory, obchody 60-lecia wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau, III Szczyt Rady Europy oraz 25-lecie powstania „Solidarności".

Powołanie Centrum Prasowego PAP było możliwe dzięki przeprowadzeniu się do nowego budynku przy ulicy Brackiej 6/8, położonego w znakomitym punkcie Warszawy. Decyzja nasza zbiegła się też w czasie z przekształceniami w Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych PAIiIZ (powstałej z połączenia dawnej PAI Interpress i Polskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych). Ponieważ głównym zadaniem postawionym przed PAIiIZ stało się ściąganie do Polski inwestorów i inwestycji zagranicznych, więc – za zgodą Ministra Skarbu – PAIiIZ przekazała do PAP swój dział foto (pracowników, sprzęt komputerowy i 2-milionowe archiwum zdjęć). Praktycznie przestało też funkcjonować w PAIiIZ tamtejsze centrum prasowe. Pojawiło się więc dla nas klasyczne „window of opportunity”. PAP natychmiast weszła w tę lukę.

I stanęła przed dużym wyzwaniem.

Tak właśnie to traktujemy. Obsługę medialną pielgrzymki Benedykta XVI realizujemy wspólnie z Katolicką Agencją Informacyjną - na mocy trójporozumienia zawartego przez PAP i KAI z Kancelarią Premiera RP. Daje to możliwość pełnego wykorzystania wszystkich atutów obu agencji. Bo wprawdzie trzy czwarte zadań rzeczowych w ramach przygotowania obsługi medialnej wykonuje PAP, ale sukces tego przedsięwzięcia zależy od obu agencji po równo.

PAP buduje cztery supernowoczesne multimedialne centra prasowe: w Warszawie, Krakowie, Częstochowie i Oświęcimiu-Brzezince. Zakładamy, że powinny one zapewnić komfortowe warunki pracy dla 2-3 tys. dziennikarzy z całego świata. Trzeba wybudować olbrzymie namioty, zarezerwować hotele i parkingi, zbudować od zera infrastrukturę informatyczno-telekomunikacyjną, zapewnić pełną logistykę i niezbędny transport.

KAI zajmuje się akredytacją dziennikarzy, tłumaczeniami i rozprowadzeniem tekstów papieskich. Kompetencje prezesa Marcina Przeciszewskiego i jego kolegów z KAI są w tym zakresie nie do przecenienia. KAI ma znakomite kontakty ze stroną watykańską i z diecezjami, na których obszarze będzie odbywać się pielgrzymka. Każdy robi więc to, w czym jest najlepszy!

Porozmawiajmy o prywatyzacji Polskiej Agencji Prasowej.
Po tekście na temat agencji prasowych, na forum naszego portalu rozgorzała debata. Jeden z uczestników tej debaty apeluje, aby sprywatyzować PAP, a akcje dać pracownikom.

Jestem za, natomiast to nie ode mnie zależy. Od prywatyzowania agencji jest właściciel, czyli w naszym przypadku Skarb Państwa. Ustawa o PAP określa, że możliwe jest sprywatyzowanie 49% akcji Spółki - na warunkach określonych przez Radę Ministrów. Ale tak jakoś się złożyło, że od momentu przyjęcia ustawy o PAP w 1997 roku, nikt do tej prywatyzacji w gruncie rzeczy nie podszedł. Od rządu Jerzego Buzka, poprzez rząd Leszka Millera, a skończywszy na ekipie Marka Belki, nikt nie podjął tematu prywatyzacji na serio, czyli nie w rozmowie kawiarnianej, tylko poprzez konkretne, choćby wstępne, decyzje.

Czy teraz trwają prace nad prywatyzacją?

Nic mi o tym nie wiadomo.

Pan jest zwolennikiem prywatyzacji na warunkach 49%?

Jestem zwolennikiem jak największego urynkowienia agencji i jak najszerszego odbiurokratyzowania procesów zarządzania. Im mniej biurokracji i im więcej rynku - tym lepiej dla zarządzania agencją i dla jej przyszłości. Biurokracja państwowa, która wypełnia funkcje Walnego Zgromadzenia PAP, nie jest najlepszym wykonawcą funkcji właścicielskich – to jest poza dyskusją. Prosty przykład: właściciel powinien szybko podejmować decyzje, a biurokracja ma to do siebie, że rozpatruje każdy wniosek dogłębnie i długo, bo ma przecież terminy administracyjne i zwyczaj zasięgania opinii sąsiednich departamentów, które też mają swoje terminy administracyjne...

Na naszym forum pojawiły się też inne komentarze. Ktoś stwierdza, że prywatyzacja przyczyni się do unowocześnienia agencji, zakupu nowego sprzętu i co najważniejsze dla autora, bo chyba jest to któryś z Waszych pracowników, podwyżki płac. Jakie są korzyści z prywatyzacji PAP?

Prywatyzacja jest po to, żeby zapewnić spółce lepsze warunki konkurowania na rynku i możliwość szybszego rozwoju. Prywatny właściciel lokuje w spółce prywatne pieniądze i zazwyczaj o te pieniądze dba. Prywatyzacja może też uwolnić większą wydajność, dlatego że płace pracowników w spółce prywatnej zależą od wyników spółki, a nie jak w firmach państwowych od odgórnych rozporządzeń Rady Ministrów. PAP SA, tak jak inne spółki Skarbu Państwa, ma ustalany limit wzrostu wynagrodzeń. W tym roku ten współczynnik wynosi 4%. Niezależnie od tego jak efektywna byłaby spółka, średnie wynagrodzenie nie może u nas wzrosnąć rocznie więcej niż 4%. Jest to mechanizm z innej epoki! W roku 2004 przekroczyliśmy w PAP minimalnie ten współczynnik, za co zabrano mi sporą część premii rocznej.

Jak działa ten mechanizm?

Załóżmy, że mam trzech pracowników, z których każdy zarabia 3 tysiące zł. Razem zarabiają więc 9 tysięcy zł. Robimy jednak analizę, z której wynika, że przy nieco większym wysiłku i wyższej płacy dwóch pracowników spokojnie zrobi tę samą robotę. Wtedy każdy z nich mógłby zarobić po 4 tysiące złotych, a Spółka też zaoszczędziłaby tysiąc złotych. Wydawałoby się, że jest znakomicie! Ale nic podobnego! Każdy z tych dwóch pracowników zarabiałby bowiem o 33% więcej, w wyniku czego właściciel... próbowałby wyrzucić mnie na bruk, bo przekroczyłem 4-procentowy współczynnik wzrostu wynagrodzeń!

Jeszcze inny czytelnik mówi: prywatyzacja jest po to, aby bogaci byli jeszcze bardziej bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi. Prywatyzacja doprowadzi nie do podwyżki płac, a do redukcji personelu.

Powtarzam: celem prywatyzacji nie jest redukcja personelu, tylko danie Spółce większych możliwości rozwojowych i uzyskanie wyższej efektywności. Za tym idą zazwyczaj wyższe zarobki!

Skoro mówimy o pieniądzach: jak wyglądają wyniki finansowe firmy za Pana kadencji?

Prezesem PAP zostałem na początku kwietnia 2003 roku (wcześniej przez ponad trzy miesiące pełniłem obowiązki prezesa). Obroty firmy od tego czasu szybko rosną: w 2003 roku – wyniosły 39,1 miliona złotych, w 2004 – 47,6 mln złotych, w 2005 – 52,8 mln złotych. Wynik z działalności operacyjnej we wszystkich tych latach jest dodatni. Jeśli chodzi o wynik finansowy netto, to za 2003 rok mieliśmy mały minus, natomiast w roku 2004 i 2005 jesteśmy na plusie.

Odbudowaliśmy też kapitały i aktywa spółki. Głównie dzięki wysiłkowi ostatnich lat, z małej spółki, mającej w 1998 roku aktywa trwałe w wysokości 6 mln zł i kapitał własny w wysokości 4,54 mln zł, przekształciliśmy się w dużą, nowoczesną firmę, z aktywami trwałymi w wysokości 52,23 mln zł, czyli prawie 9-krotnie większymi oraz kapitałem własnym w wysokości 33,89 mln zł, czyli 7-krotnie większym.

W 2004 roku PAP nabyła na własność budynek przy ul. Brackiej 6/8 w Warszawie, w którym mieści się obecnie nasza siedziba. Zwiększenie aktywów i kapitałów PAP nastąpiło także dzięki pomocy publicznej uzyskanej w 2004 roku (głównie poprzez podniesienie kapitału akcyjnego), co umożliwiło modernizację technologiczną agencji. Ponadto nastąpiło przejęcie Drukarni Naukowo-Technicznej SA w 2005 roku.

Jak wygląda rozwój technologiczny PAP?

W 2004 roku został przygotowany i przyjęty kompleksowy „Program Restrukturyzacji PAP”, na którego przeprowadzenie przeznaczyliśmy ok. 20 mln zł w przeciągu 2 lat. Zmianie ulegną wszystkie systemy informacyjne i technologiczne. Najważniejszy jest system edycyjny, narzędzie pracy dziennikarzy i redaktorów prowadzących serwis. Do tej pory funkcjonuje stary system Kwazar. Zostanie on zamieniony na nowoczesny system NewsEngine. W nowym systemie odbiorca otrzyma komplet informacji w jednym miejscu - łącznie ze zdjęciami, grafikami, a w przyszłości plikami wideo. Dzisiaj dostaje tylko suchą informacje, gdzie indziej są zdjęcia, gdzie indziej grafiki. W nowym systemie wszystko będzie lepiej zorganizowane i bardziej czytelne. System zostanie uruchomiony do końca września.
W ciągu najbliższy tygodni wejdzie też do eksploatacji nowy system archiwizowania, wyszukiwania i sprzedaży zdjęć przygotowany przez firmę „picturemaxx”.
Od końca ubiegłego roku działa już nowy satelitarny system dystrybucji dostarczony przez niemiecką firmę Mecom. Część odbiorów otrzymuje nasze informacje tylko droga internetową. Ale internet ma to do siebie, że potrafi się zapchać. Satelitarny system emisyjny ma większą przepustowość informacji i nie istnieje ryzyko, że się zatnie.
Te nowe systemy pracować będą na nowych maszynach, gdyż wymieniliśmy całość sprzętu komputerowego w PAP.
Ta nowoczesna technika jest też niezbędna do przygotowywania nowych produktów. Wiele agencji wchodzi dziś na przykład na rynek informacji wideo. My też mamy takie plany.

Nie boicie się tylu zmian naraz?

Rynek informacji i świat agencji prasowych zmieniają się nieustannie. Niezmienne pozostaje jedno: dobra agencja prasowa to połączenie najnowocześniejszej na danym etapie technologii i najlepszych ludzi, którzy potrafią sprawnie i fachowo (choć bez dziennikarskiej sławy, na zasadzie „no name”), pozyskiwać i przygotowywać informacje. Te dwa czynniki dają oczywiście najlepsze rezultaty w otoczeniu wolnego rynku i w warunkach demokratycznego ładu medialnego.

Rozmawiał Łukasz Kłosowski

Dołącz do dyskusji: Waldemar Siwiński

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl