SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

"I tak po prostu" można już oglądać na HBO GO. "Co oni tam zrobili!"

- Bohaterki się zestarzały, a świat wokół nich poszedł do przodu. Dobrze, że nie ma kontynuacji sztucznego światka z czasów "Seksu w wielkim mieście" - ocenia "I tak po prostu", nowy serial HBO GO, Marta Wawrzyn, redaktorka naczelna serwisu Serialowa.pl. W rolach głównych nadal występują Sarah Jessica Parker, Cynthia Nixon i Kristin Davis, które znów wcielają się w postacie Carrie, Mirandy i Charlotte. - Dziś panuje moda na recykling wszystkiego, co było popularne w latach 80. i 90. Teraz przyszedł czas na kontynuację produkcji z początku XXI w. - komentuje Łukasz Adamski, krytyk filmowy.

- Widziałam pierwszy odcinek i jestem w szoku. Co oni tam zrobili! - dzieli się z nami wrażeniami na gorąco Marta Wawrzyn, założycielka i redaktorka naczelna serwisu Serialowa.pl. W czwartek (9 grudnia) HBO GO udostępnił pierwsze dwa odcinki serialu "I tak po prostu" (w oryginale: "And Just Like That…"). Platforma reklamuje go jako "nowy rozdział" swojej przełomowej produkcji "Seks w wielkim mieście", dla wielu kultowego serialu końca XX w. i początku XXI w.

Kto nie widział żadnego z 94 odcinków, które kręcono w latach 1998-2004, też może włączyć nową produkcję HBO. - Nie trzeba znać wszystkich zawiłości fabularnych "Seksu w wielkim mieście", żeby zrozumieć, o co chodzi w "I tak po prostu". Wystarczy wiedzieć, że cztery kobiety z Nowego Jorku łączyła przyjaźń, a przy okazji interesowały się modą, miały wiele par butów, a na koncie dużo romansów. Teraz są tylko trzy, bo zabrakło Samanthy. Serial stylem przypominał komedię romantyczną, ale jednak tę ambitniejszą - przypomina Marta Wawrzyn, która była fanką "Seksu w wielkim mieście". Chodziła wtedy do liceum, kolejne odcinki oglądała w ramach nocnych powtórek w telewizyjnej Dwójce, przez co nie dosypiała. - Mniej zazdrościłam bohaterkom romansów czy butów, a bardziej przyjaźni, wolności i świadomości, że oto są kobiety, które wreszcie mogą robić to, co chcą - opowiada Marta Wawrzyn.

W nowej produkcji HBO Max Original znów zobaczymy Sarah Jessica Parker, Cynthię Nixon i Kristin Davis. "I tak po prostu" prezentuje dalsze losy Carrie, Mirandy i Charlotte, które po przejściu przez skomplikowany okres życia i przyjaźni po trzydziestce, mierzą się z jeszcze bardziej skomplikowaną rzeczywistością życia i przyjaźni po pięćdziesiątce.

Serialowa moda na recykling

Łukasza Adamskiego, krytyka filmowego, wcale nie dziwi, że zdecydowano się na kontynuację głośnego kilkanaście lat temu serialu. - Dziś panuje moda na recykling wszystkiego, co było popularne w latach 80. i 90. Teraz przyszedł czas na kontynuację produkcji z początku XXI w. Niedawno swoją premierę miał film "Wszyscy święci New Jersey", czyli prequel serialu kryminalnego "Rodzina Soprano". Mieliśmy powrót Davida Lyncha z "Twin Peaks", który jest wybitny, bo reżyser przemeblował cały świat, który stworzył w "Miasteczku Twin Peaks" na początku lat 90. Nawet "Breaking Bad" miało swój oddzielny film ("El Camino: Film Breaking Bad" - przyp. red.), stanowiący epilog serialu. Hollywood jest znany z tego, że mieli swoje najpopularniejsze produkcje. Niestety robi to z czysto komercyjnych powodów - ocenia nasz rozmówca.

Krytyk zastanawia się, co nowego twórcy kontynuacji uznanych seriali mają widzom do powiedzenia. - W przypadku "I tak po prostu" na pewno jest to wprowadzenie bohaterek, które były ikonami feminizmu początku XXI w., w czasy, gdy sam feminizm mocno się zmienił. Ciekawe może być to, jak poradzą sobie w nowych okolicznościach. "Seks w wielkim mieście" pojawił się przed rewolucją #MeToo i sporami w środowiskach feministek, które dziś widzimy - mówi Adamski. Ma na myśli m.in. sprawę amerykańskiego komika Dave'a Chappelle'a, którego krytykowano za transfobiczne żarty, czy J.K. Rowling, która wypowiadała się publicznie o tym, dlaczego dążenia organizacji osób transpłciowych są zagrożeniem dla społeczeństwa. Obie sprawy podzieliły środowiska określane jako progresywne.

Adamski dodaje, że "Seks w wielkim mieście" mógł szokować swoją otwartością seksualną 20 lat temu, ale nie teraz. Przypomina, że Lars Von Trier wprowadził pornografię do mainstreamowego kina swoją "Nimfomanką", a o samym seksie mówi się w popkulturze zupełnie innym językiem. - Wystarczy spojrzeć na serial "Sex Education" - zachęca.

Bohaterki pogubione we współczesnym świecie

Marta Wawrzyn przyznaje, że twórcy "And Just Like That..." zdają sobie sprawę, że bohaterki serialu nie do końca odnajdują się w nowej rzeczywistości. - Miranda zapisuje się na zajęcia z prawa, bo chce przestać być już korporacyjną prawniczką i zająć się tym, czym grająca ją Cynthia Nixon, czyli aktywizmem. I nagle się okazuje, że zupełnie nie rozumie, jakim językiem mówi współczesny świat. Carrie trafia do podcastu o seksie prowadzonego przez niebinarną postać. I też widzimy, że nie ma za wiele do powiedzenia, bo rozmowy są pikantne, odważne, ostre i prowadzone takim językiem, przy którym ona wypada jak babcia. Oglądając to, zdajemy sobie sprawę, że bohaterki się zestarzały, a świat wokół nich poszedł do przodu - opowiada dziennikarka.

- Dobrze, że nie ma kontynuacji sztucznego światka z czasów "Seksu w wielkim mieście". W filmach, które powstały na jego kanwie, bohaterki kontynuowały dawne serialowe życie. Bez cienia refleksji oddawały się bezmyślnemu konsumpcjonizmowi. Teraz twórcy wprowadzili u nich więcej autorefleksji. Widać, że zdają sobie sprawę, że świat wygląda inaczej niż 20 lat temu. To zasługa nowych scenarzystek, zróżnicowanych wiekowo i etnicznie, które wniosły tam sporo świeżości. Dzięki nim bohaterki nieco przypominają dinozaury we współczesnym świecie i są tego świadome, choć serial dinozaurem nie jest - puentuje Marta Wawrzyn.

Dziennikarka przyznaje, że po obejrzeniu pierwszego odcinka uważa, że "I tak po prostu" może być całkiem przyzwoitym serialem. - Na pewno wypada dużo lepiej niż promujące go zwiastuny, zdjęcia i wycieki sensacji modowych z planu, bo można było przypuszczać, że to będzie tandeta i plastik, jak w kinowych wersjach filmowych "Seksu w wielkim mieście", w których nie było żadnej treści - mówi Marta Wawrzyn. - Serial nie jest głupi, został fajnie napisany i wie, jak iść z duchem czasu. Przy okazji pokazuje, co było nie tak z "Seksem w wielkim mieście" i jak bardzo oryginał się zestarzał.

Bez odcinania kuponów

Serial liczy 10 odcinków. Pierwsze dwa ujawniono w dniu premiery na platformie HBO GO. Kolejne odcinki będą się ukazywać raz w tygodniu - w czwartki. Czy jest szansa na drugi sezon "I tak po prostu"? - Wszystko zależy od widowni. Twórcy "And Just Like That..." muszą zainteresować widza, który niekoniecznie pamięta albo zna "Seks w wielkim mieście". Na samym sentymencie długo nie pojadą. Powinni wzorować się na tym, co zrobiono przy okazji "Ghostbusters: Afterlife", który okazał się sukcesem w Stanach Zjednoczonych i Europie. Film przygotowano pod widza wychowanego na serialu "Stranger Things", a jednocześnie aktorzy znani z oryginału, czyli Bill Murray i Dan Aykroyd, pojawili się na trzecim planie. Chodziło o to, by wykorzystać mitologię "Ghostbusters" i przypasować ją do wrażliwości współczesnego widza - wyjaśnia Łukasz Adamski.

Marta Wawrzyn uważa, że twórcy "I tak po prostu" nie odcinają kuponów od "Seksu w wielkim mieście": - Serial ma szansę stanąć na własnych nogach, nawet bez Samanthy. Po pierwszym odcinku widzimy, że zaczyna się zupełnie nowy rozdział w życiu Carrie i jej przyjaciółek. Mimo wszystko uważam, że jeśli ktoś nie dorastał, śledząc losy bohaterek "Seksu w wielkim mieście", nie ma po co oglądać "And Just Like That...", bo jednak jest mnóstwo lepszych seriali. I tak po prostu.

Dołącz do dyskusji: "I tak po prostu" można już oglądać na HBO GO. "Co oni tam zrobili!"

8 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Amman
A czy to nie jest głupie i absurdalne, że one są tym wszystkim nagle zaskoczone? Jakby po 20 latach obudziły się ze śpiączki i na naszych oczach uczyły się świata na nowo, bo są już stare, ale nie dojrzałe. Ten serial na razie jest straszy. Sztuczny, absurdalnie zbudowany.
0 0
odpowiedź
User
cee
"świat wokół nich poszedł do przodu." Do przodu? To ja dziekuje za taki "postep" - biali przepraszaja za wszystko, za bycie bialym, za prace w korporacji zamiast dzialalnosci profeministycznej + "obowiazkowa" czarna profesor (co prawda humanistka, ale zawsze), transy, lesby, niebieskie wlosy i inne dziwolagi, ktore autokratycznie nadaja ton naiwnej wiekszosci.
0 0
odpowiedź
User
Eyeroll
Postaci nie ewoluowały, przez co wydają się jeszcze bardziej karykaturalne. Kiepsko to wygląda
0 0
odpowiedź