SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Donald Tusk na stacji Orlenu hitem internetu. "Pokazał, że walczy, że jest w grze"

- Być może gdyby Donald Tusk taki film nagrał rok temu, nikomu by nie przyszło do głowy, bo go komentować. A tak mamy teraz hit internetu - uważa dr Mirosław Oczkoś, ekspert od wizerunku i marketingu politycznego. Były premier w poniedziałek zatrzymał się na stacji Orlenu i pokazał, że za litr paliwa trzeba zapłacić ponad osiem złotych. Przy okazji wyjaśnił, czemu politycy PiS robili sobie tam zdjęcia tylko z jednej strony. - Tusk sięgnął po temat na czasie, który dotyka wszystkich, a jednocześnie jest odkryciem "manipulacji" przeciwnika - zaznacza dr Jacek Wasilewski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.

Film z Donaldem Tuskiem na stacji benzynowej Orlenu podbija od wczoraj internet. W poniedziałek (6 czerwca) po ósmej rano były premier wrzucił na Facebooka i Twittera krótkie nagranie. Tytuł: "Prawdy nie przykryją".

- Pamiętacie może, kiedy w sobotę internet zalała niewiarygodna liczba zdjęć działaczy PiS-u właśnie z Orlenu. Stali właśnie przed takimi pylonami, ale właśnie z tej strony, gdzie nie ma czego? Gdzie nie ma ceny - mówi do kamery Donald Tusk, który zatrzymał się po drodze do Kotliny Kłodzkiej na jednej ze stacji paliw Orlenu. Następnie były premier przechodzi na drugą stronę pylonu, gdzie prezentowane są aktualne ceny paliw. - Nie wiem, czy wyraźnie widać, ale podpowiem: 8 złotych i 7 groszy - dziewięćdziesiątka piątka (chodzi o cenę za litr benzyny PB95 - przyp. red.). Teraz już wiecie, dlaczego zdjęcia robili z tamtej strony. Ale prawdy nie przykryją. Za taką cenę Kaczyński nie najeździ się po Polsce - podsumowuje Tusk.

W ten sposób lider Platformy Obywatelskiej odniósł się do sobotniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości. To na niej Jarosław Kaczyński atakował opozycję. Prezes PiS mówił, że przybrała "niespotykany w świecie charakter opozycji totalnej" i że stworzyła skłonność do "narodowej mikromanii". Wzywał też działaczy własnej partii do mobilizacji, ruszania w Polskę i działania.

"Kaczyński ogłosił, że będzie dużo jeździł po Polsce. Nie powiedzieli mu jeszcze, po ile jest benzyna" - kpił w sobotę na Twitterze Donald Tusk.

Kaczyński wystawia piłkę Tuskowi

- Gra się tak, jak przeciwnik pozwala - ocenia poniedziałkowe nagranie Donalda Tuska dr Mirosław Oczkoś, ekspert od wizerunku i marketingu politycznego. Jego zdaniem film byłego premiera zawiera wszystko to, co niezbędne, żeby przyciągnąć uwagę. - Ważne, jak się to robi, czy trafia się w czas i czy jest w tym nutka świeżości. Tu wszystkie trzy punkty są spełnione. Do tego dodałbym jeszcze ogromną satysfakcję Donalda Tuska, choć pewnie sam się do tego nie przyzna - mówi ekspert.

I przypomina słynną konferencję prasową Jarosława Kaczyńskiego z 2011 r., gdy prezes PiS zorganizował ją, stawiając obok siebie kanister. Jako ówczesny lider opozycji wzywał rząd PO-PSL, by ten obniżył akcyzę paliwową. - Jeśli się ją obniży, to spadnie cena benzyny - przekonywał Kaczyński w trakcie konferencji.

- Wtedy cena benzyny sięgała pięciu złotych, a teraz mamy ją po osiem złotych. Być może gdyby Donald Tusk taki film nagrał rok temu, nikomu by nie przyszło do głowy, bo go komentować. A tak mamy teraz hit internetu - wskazuje Mirosław Oczkoś. Post z nagraniem byłego premiera w ciągu trzynastu godzin zgromadził 1,4 tys. komentarzy, 3,7 tys. reakcji i ponad 900 udostępnień. Sam film wyświetlono w tym czasie 51 tys. razy.

Nasz rozmówca wskazuje na kontekst, w jakim pojawia się nagranie Tuska. - Dobrze albo źle wypada się na czyimś tle. Z jednej strony możemy przypomnieć sobie archiwalne klipy polityków PiS i samego Kaczyńskiego, którzy za czasów Tuska jako premiera narzekali, jak jego rząd nie radzi sobie z oszałamiającymi cenami benzyny. A z drugiej strony tło dał w sobotę prezes PiS, gdy nie pokazał żadnej recepty na wyjście z kryzysu, sprawę wysokich cen zbagatelizował i zrzucił winę na innych. Ci, którzy to usłyszeli, mogli pomyśleć, że jest słabo, bo nie ma pomysłu państwa, jak temu zaradzić, ale wyznawcy Kaczyńskiego uznali, że paliwo kosztuje osiem złotych, a być może będzie droższe, no ale trudno, tak musi być. Dlatego Tusk musi mieć z tego satysfakcję. Kaczyński jedynie wystawił mu piłkę, a on celnie strzelił - ocenia ekspert od wizerunku.

Tusk realizuje "real-time marketing"

Mirosław Oczkoś podkreśla jednak, że o nagraniu mogą się dowiedzieć tylko wybrani. - Wiadomo, że telewizja Kurskiego tego nie pokaże. Pytanie, czy wizyty Tuska, podczas których o rekordowo wysokich cenach paliwa może mówić bez końca, będą dobrą okazją, by dotrzeć z tym przekazem do jak najszerszego grona. Są jeszcze media społecznościowe, w których opublikowano film - zauważa. - Czasem można kilka razy mówić o tym samym i nic, aż w końcu za kolejnym się uda i temat zacznie się nieść. To jak z psującym się telewizorem. Gdy brakuje piksela w prawym dolnym rogu, nikt tego nie widzi. Ale gdy wypali piksel akurat na środku ekranu, a wyświetlać się tam będzie twarz człowieka, i piksel wyskoczy na oku albo nosie, to wszyscy zauważą, że telewizor jest uszkodzony. Być może w tym przypadku Twitter i Facebook załatwią sprawę. Bo Tusk na pewno zdaje sobie sprawę, że do wyznawców PiS i tak nie trafi, bo oni bezkrytycznie wierzą w słowa Kaczyńskiego - uważa ekspert od wizerunku.

Z kolei dr Jacek Wasilewski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego, przypomina kampanię wyborczą PiS z 2005 r. z lodówkami, z których znikały kolejne produkty spożywcze. - Tamten motyw okazał się skuteczny. Przestrzegał wyborców przed głosowaniem na PO. Bo PiS wykorzystał pustą lodówkę jako przestrogę, że gdy Platforma zacznie rządzić, będzie tak drogo, że ludzie nie będą mieli czego włożyć do lodówki. "Przestrzegać przed wysokimi cenami" to stara, ale sprawdzona technika, która nadal jest skuteczna w przypadku Polaków. Nie jesteśmy lepiej wykształconym społeczeństwem holenderskim, dla którego ważne są zupełnie inne sprawy, jak np. wymiana kominów, klimat czy zdrowa żywność. Tusk idealnie zrealizował real-time marketing, czyli działanie, które jest reakcją nawiązującą wprost do bieżących wydarzeń. Jego film jest bardzo prosty, a zarazem zabawny, ma duży oddźwięk w mediach społecznościowych. I jeszcze jego bohater mówi do widzów: "zobaczcie, powiem wam, jak oni to robią, co przed nami ukrywają". A z drugiej strony podkreśla to, co teraz jest największą bolączką PiS-u, czyli drożyznę, wysoką inflację. Tusk sięgnął po temat na czasie, który dotyka wszystkich, a jednocześnie jest odkryciem "manipulacji" przeciwnika - zaznacza Jacek Wasilewski.

Tusk obchodzi teren

Czy to nie był więc błąd PiS-u, że jego politycy w weekend robili sobie zdjęcia na stacjach Orlenu? - Nie, bo inflacja jest tak duża, że opozycja i tak by poruszyła ten temat. Zastanawiające jest to, że PiS cały czas rzuca piłkę, a Tusk ją odbija. I to prawdziwa tragedia ostatnich siedmiu lat. A to, że bić jest teraz łatwo? Chciałbym zobaczyć więcej takich piłek - dodaje medioznawca.

Jak zaznacza, nagranie Tuska niekoniecznie będzie skuteczne w walce o jego wygraną w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. - Narracja dotycząca wysokich cen paliw jest taka, że to wszystko wina Putina i wywołanej przez niego wojny. A to wygodna wymówka dla rządu. Z kolei osoby wierzące PiS-owi, traktują to, co mówi Tusk, jak kłamstwo. Tymczasem dla wielu młodych ludzi drożejąca benzyna nie jest ważnym tematem. Oni coraz częściej korzystają z carsharingu, elektrycznych hulajnóg albo martwią się klimatem. Dlatego ten temat trafia do osób nastawionych liberalnie, z dużym obciążeniem kredytowym, które uważają, że cena paliwa powinna być niższa. Dla nich to wina PiS-u, że jest tak drogo - dodaje Jacek Wasilewski.

Jaki więc cel miał Tusk, nagrywając taki film? - Pokazał, że walczy, że podejmuje rękawicę, że jest w grze. I dzięki temu to o nim się mówi, a nie o innych politykach opozycji. To klasyczne obchodzenie terenu. Tak jak każdy zwierzak musi obejść swój teren i obserwować, co się na nim i dookoła niego dzieje. Gdyby Tusk nie był czujny, to by znaczyło, że go nie ma - uważa medioznawca.

Zdaniem Mirosława Oczkosia w PiS jest coraz większa grupa ludzi zajmujących najwyższe stanowiska w partii i państwie, którzy są zaczadzeni władzą: - Gdyby polityk miał zdrowy odruch, to by nie eksponował tego, co może w niego najbardziej uderzyć. A skoro oni robią sobie zdjęcia na stacji Orlenu, gdzie cena dobija ośmiu złotych, to znaczy, że albo nie mają świadomości tego, co robią, albo mają już tak gdzieś społeczeństwo, które i tak na nich głosuje, że pokazują im środkowy palec.

Dołącz do dyskusji: Donald Tusk na stacji Orlenu hitem internetu. "Pokazał, że walczy, że jest w grze"

32 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Bełkot
Najeździ się najeździ. Przecież nie będą tankować ze swojego portfela tylko z naszego. Zapomniał Donaldek, jak sam mówił o cenach paliw.
odpowiedź
User
No nie wiem
51 tys i "hit internetu"? Temat jest oczywiscie nosny, ale pamietajmy ze samych czlonkow PO jest z 20 tys. Do tego rodzinki. Takze zaden szal, raczej w obrebie wlasnej bańki.
odpowiedź
User
cv
Zakompleksiony Wasilewski o lepiej wyksztalconych;) Holendrach. Jakby Polacy zarabiali tyle co Holendrzy to gwarantuje ze tez masowo kominki by byly wymieniane. Byt rodzi swiadomosc😁
odpowiedź